Jeśli Stefan Niesiołowski nieudolnie kłamie w sprawie pana C. - a kłamie prawie na pewno - co widać w jego nieskładnych i wzajemnie sprzecznych słowotoko-bluzgach (bo trudno to nazwać wypowiedziami), oraz obserwując trwającą w tym samym czasie zakrojoną na szeroką skalę medialną akcję odwracania rzeczywistości "Łódź 2010", to trzeba sobie postawić jedyne w tej sytuacji ważne pytanie: czy Platforma Obywatelska i jej aparat władzy stoi za zamachem na łódzkie biuro PiS i zamordowanie jednego z działaczy tej partii w celu sprawdzenia "reakcji społecznej" na taki rozwój wypadków oraz "przetarcia szlaków" dla takich działań w przyszłości?
To co obecnie wyczyniają dziennikarzopodobne kreatury, na polu fałszowania rzeczywistości w kraju przekracza wszelkie granice. Podstawowe fakty (to co mówił zamachowiec o swoich intencjach i co zarejestrowały kamery) są pomijane, a dyskutuje się nad rojeniami jakiegoś chorego z nienawiści typa, który twierdzi, ze "kule były przeznaczone dla niego". Na miłość boską - w biurze PO w Łodzi nikt nie mógł widzieć pana C. w omawianym okresie, bowiem było ono wtedy zamknięte, to po pierwsze, a po drugie, gdyby nawet jakimś cudem udało mu się tam dostać, to i tak nikt nie mógłby go rozpoznać, bowiem jego twarz nigdy nie została publicznie pokazana! Pomijam już sprawę rzekomego pytania o adres siedziby PiS - C. nie mógł tego robić, bowiem był widziany owym biurze także wcześniej (zatem nie mógł pytać o adres, który zna, a rozpoznany został przez osoby, które go naprawdę widziały w dniu morderstwa).
To co się obecnie dzieje w mediach i polityce, to budowa jakiegoś piramidalnego, odartego ze wszelkich znamion prawdopodobieństwa kłamstwa. Jeśli nic z tym nie zrobimy, obudzimy się w końcu na Białorusi.
Komentarze
Pokaż komentarze (6)