Zdaniem premiera Donalda Tuska, PiS dąży (a właściwie wyczekuje) do upadku Polski. Więcej, w opinii lidera PO, Kaczyński buntuje "1/3" Polaków "przeciwko własnemu rządowi", ba nawet "przeciwko polskości"...
W ustach człowieka, który kiedyś pisał, ze "polskość to nienormalność" brzmi to, przyznacie państwo dość komicznie, tyle że nikomu tu nie powinno być do śmiechu. W czasie spotkań rodzinnych, o tym rządzie mówi się już u mnie w domu zupełnie otwarcie: "obca agentura". Nie jest to tylko pusta retoryka wynikająca z niechęci do nieudolnej władzy, ale coś znacznie, znacznie więcej. Moim zdaniem jak na dloni widać, że gabinet ten (jak żaden inny do tej pory) realizuje interesy wszystkich, tylko nie Polski. W trzy lata tkwienia u steru państwa przez PO podważono wszystkie fundamenty narodowej racji stanu: chociażby zerwano nieformalne, ale naturalne dla nas lokalne sojusze, a w ich miejsce zaczęto podlizywać się krajom, z którymi nie mamy i nie będziemy żadnych wspólnych interesów ani przyszłości. Więcej, Polska jako państwo zaczęła popierać nawet te inicjatywy, które są wobec niej wrogo zorientowane (np. gazociąg północny). I nagle premier tego w istocie antypolskiego rządu (którego rzecznik mieszka kątem "za pilnowanie" u niemieckiego biznesmena, co w każdym normalnym kraju świata samo w sobie byłoby skandalem) oskarża opozycję o "zdradę polskości" Orwell przewraca się w grobie, ponieważ nawet on nie wymyśliłby nic bardziej niedorzecznego.
Obecny rząd jest mistrzem w odwracaniu pojęć i zamazywaniu znaczenia słów. Ale skoro sięga się obecnie do haseł "narodowych", to nie ulega moim zdaniem żadnej wątpliwości, że szykowana jest jakaś większa akcja przeciwko opozycji. Nie może być bowiem tak, aby bezkarnie można było krytykować najjaśniejszą władzę.
Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka