W mediach, w tym także na Salonie rozkręca się obecnie ważna debata na temat sposobów walki z nadmiernie szybkim zadłużaniem się kraju. Wśród dyskutantów najczęściej pojawiają się głosy o rzekomo rozbuchanych ponad miarę wydatkach socjalnych. Swego czasu (już kilka miesięcy temu) Leszek Balcerowicz przedstawił własny program cięć tych transferów. Pośród jego autorskich propozycji ograniczania wydatków znalazły się między innymi:
• Zmniejszenie zasiłków pogrzebowych. Zdaniem byłego szefa NBP, są one za wysokie a na ich obcięciu o 2/3 budżet zaoszczędzi nawet 2 mld złotych
• Likwidacja becikowego, skrócenie urlopów macierzyńskiego i wychowawczego
• Likwidacja odpisu na dzieci, zniesienie ulgi internetowej (nawet 6,5 mld zł oszczędności dla budżetu)
• Wprowadzenie zasady, że za pierwsze trzy dni zwolnienia lekarskiego nie przysługuje zasiłek chorobowy.
• Zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, następnie wprowadzenie przechodzenia na emeryturę po 67 roku życia (2 mld oszczędności już po roku)
• Zlikwidowanie czteroletniego okresu ochronnego przed emeryturą
• Objęcie podatkiem dochodowym bogatych gospodarstw
• Likwidacja „Rodziny na swoim”.
Jednocześnie wszem i wobec głosi się, że w dłuższej perspektywie największe problemy będziemy mieli z powodu fatalnej sytuacji demograficznej. Liczba ludności Polski spadła już poniżej 38 milionów, a struktura demograficzna, która na razie jeszcze się poprawia (i przez kilka lat jeszcze będzie powiększać się przewaga liczebna pracujących nad emerytami), za kilkanaście lat się załamie. Po 2030 roku zacznie gwałtownie przybywać pobierających świadczenia, a ubędzie pracujących (bo młodych nie przybywa, a kobiety nie chcą i nie mają warunków do rodzenia dzieci). Tymczasem jak widać w powyższym w zestawieniu podobno inteligentnego Balcerowicza, chce on chyba całkowicie powstrzymać bodźce prokreacyjne w naszym kraju. Wnioskuje on bowiem o prostą likwidację wątłego i ułomnego, ale jednak jakiegoś tam systemu wspomagania rodzin z dziećmi. Zastanawiam się, jaki plan w swojej przenikliwości ma były szef banku centralnego, skoro pomoc dla rodzin, urlopy wychowawcze I macierzyńskie to dla niego niepotrzebny luksus. Jak nasz ukochany, międzynarodowo-eksportowy mędrzec chce zapełnić lukę pokoleniową, która będzie największym zagrożeniem dla płynności finansowej państwa za 30 lat? Z przedstawionych propozycji cięć to w żadnej mierze nie wynika. A może receptą na zwiększoną dzietność ma być jeszcze darmowa antykoncepcja, na którą środowisko profesora środków skąpić nie zamierza?
W jednej z rozgłośni radiowych słuchałem dziś któregoś z balcerowiczowskich “pomocników od licznika długu”, który na pytanie o to na czym należy oszczędzać ani słowem nie zająknął się o przerośniętej administracji, czy potężnych wydatkach rządowych agencji. Powtórzona została jedynie przytoczona powyżej lista, poza tym żadnych konkretów, poza ogólnymi formułkami i frazesami z arsenału "liberalnego"
Tak się zastanawiam, czy naprawdę oczekujemy od autorytetów ekonomicznych, inkasujących za swoje mądrości ogromne kwoty aż tak prymitywnych recept? Skoro zewsząd słyszymy, ze ubywa pracujących, to chyba nie zaczyna się działań “ratunkowych” od cięć, które owe niekorzystne trendy jeszcze wzmocnią… Pozostałe propozycja mają moim zdaniem charakter “upokarzający”. Kiedy na pierwszym miejscu w programie walki z nadmiernymi wydatkami widzę obcięcie zasiłków pogrzebowych, zaczynam rozumieć dlaczego Leszek Balcerowicz jest w Polsce postacią tak znienawidzoną.
Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka