Filmoznafca Filmoznafca
52
BLOG

"Hostel". Recenzja.

Filmoznafca Filmoznafca Kultura Obserwuj notkę 0

Jest to piękny, wzruszający film o miłości, śmierci i przemijaniu. Pełen subtelnych obrazów i wysokoartystycznych środków wyrazu. Warstwa fabularna tego dramatu, ciosana w dość ostrych, poruszających konturach, skrywa głębsze treści: namysł nad cierpieniem, umieraniem, rozpaczą... Scena przypalania palnikiem oka Azjatki uświadomiła mi, jak wielkim skarbem jest ludzkie życie, i z jaką troską należy je chronić. Inny obraz: wywózka rozczłonkowanych zwłok w metalowym wózku. Zobaczyłem wówczas przemijalność, kruchość tego życia. "Vanitas vanitatum...".

Pierwsza część filmu to, generalnie rzecz biorąc: seks, seks i seks. Nie jest to jednak jedynie zwierzęce pieprzenie się w tytułowym "Hostelu". Okazuje się bowiem, że nieustannie sekszone panie to wabiki dla napalonych buhajów, a owi buhaje to późniejsza przekąska dla skrywających się w podziemiach katów i zwyrodnialców. Tym sposobem autor pragnie nas pouczyć. Poprzez tę metaforę mówi nam bowiem: "Źle! Nie! Seks przedmałżeński jest zły!" Bo przecież można poprzez łóżko cudzołożnic trafić na salę tortur psychopatów... Czyżby niezwykle oryginalna metafora chorób wenerycznych?

Druga część filmu to, generalnie rzecz biorąc: flaki, flaki, flaki. Walka o przetrwanie pokazuje psychologiczną przemianę bohatera, z ofiary - w... oprawcę ofiar. Chłopak, który wcześniej był obdzierany ze skóry, po uwolnieniu się ucina penisa swojego kata. Jak widzimy, optyka jest tu o wiele głębsza niż w "Czasie Apokalipsy" Coppoli.

 

Piękny, wzruszający film o miłości, śmierci, cierpieniu i przemijaniu...

 

Filmoznafca
O mnie Filmoznafca

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura