Do sejmu trafiła petycja domagająca się wprowadzenia zakazu spowiedzi dla dzieci poniżej 18 roku życia. Poniżej analiza problemu.
Niedawno media obiegła informacja, że do sejmu trafiła petycja postulująca zakaz spowiadania dzieci. Jej autorem jest Rafał Betlejewski, znany z antyklerykalnych akcji. Autor dokumentu twierdzi, iż „spowiedź jest formą przemocy, jest ingerencją w intymny świat dziecka”. Pod petycją miało podpisać się około 12 tysięcy ludzi.
Zacznijmy najpierw od faktycznych możliwości zrealizowania powyższego postulatu. Przede wszystkim do spowiedzi nikt nikogo nie zmusza – jest ona aktem dobrowolnym. Konstytucja RP będąca najwyższym aktem prawnym gwarantuje rodzicom prawo do wychowywania dzieci zgodnie z przekonaniami, w tym udział w praktykach religijnych. Kolejnym aktem prawnym jest ratyfikowana umowa międzynarodowa, jaką jest konkordat pomiędzy RP a Stolicą Apostolską. Również konkordat gwarantuje prawo do uczestnictwa w praktykach religijnych, co ważne jako umowa międzynarodowa stoi on wyżej w hierarchii źródeł prawa od ustawy, a jego ewentualne wypowiedzenie wymaga większości 2/3 sejmu. Tak więc nie sposób sobie wyobrazić, by w obecnym porządku prawnym doszło do przeforsowania powyższego postulatu. Autor petycji najprawdopodobniej zdaje sobie sprawę z powyższego faktu (choć głupota ludzka potrafi zadziwiać więc i tego nie można być pewnym).
Czy więc akcje pokroju petycji Betlejewskiego zasługują by poświęcać im uwagę czy raczej należałoby je zignorować? Można sądzić, iż analogiczne działania służą kolokwialnie mówiąc „biciu piany” i odwracaniu uwagi od prawdziwych problemów. Niestety, rzeczywistość wygląda inaczej. Otóż istnieje coś takiego jak „okno Overtona” co można zdefiniować jako zbiór pewnych akceptowalnych poglądów, które nie szokują w debacie publicznej. Poprzez poszerzanie okna Overtona nastąpiła demoralizacja społeczeństw świata zachodu, gdzie szkodliwe tendencje jak aborcja, eutanazja, rozwiązłość itp. najpierw domagały się wyłącznie akceptacji. Dziś w krajach Europy zachodniej praktycznie nie istnieje ruch podważający choćby zasadność legalności aborcji, która dawniej była zabroniona i słusznie uważana za zabójstwo nienarodzonego. Podobne cele mają działania takie jak petycja Betlejewskiego. W przypadku postulatu zakazu spowiedzi dla dzieci chodzi o wywołanie przekonania, jakoby sakrament pokuty nie był odpowiedni dla małoletnich, miał wywołać u nich traumy i negatywnie odbić się na psychice. Owszem jeśli osoba dorosła zdecyduje się to niech sobie idzie (abstrahując od tego co lewicowo – liberalna agenda wymyśli za jakiś czas, może i do tego się przyczepią) ale dziecko należy chronić – taki przekaz budują środowiska lewicowe i antyklerykalne.
O ile osobom wierzącym nie trzeba tłumaczyć zasadności spowiedzi dla dzieci to zastanówmy się od czysto materialnej strony nad powyższym problemem. Otóż spotykany jest pogląd, iż katolicy mogą być złymi ludźmi, bo w razie czego pójdą do spowiedzi i mają czyste sumienie. Osoby wypowiadające tego typu twierdzenia albo są religijnie analfabetami (nie znają ani Ewangelii ani warunków dobrej spowiedzi) albo celowo ze złej woli wprowadzają innych w błąd. Miłosiernie załóżmy jednak, że autor petycji i zwolennicy tego poglądu prezentują pierwszą postawę. Cóż, atakując chrześcijaństwo warto je najpierw dobrze poznać. Wracając do kwestii sakramentu pokuty to wymaga on, by człowiek stanął w prawdzie – zgrzeszyłem, uczyniłem zło. Czasu nie cofnę, ale jeśli będę żałował i starał się naprawić zło to wierzę, że Bóg mi wybaczy – to esencja spowiedzi, jak różna od tego co błędnie sądzą o niej środowiska antyklerykalne. Wymaga to pewnego rodzaju samozaparcia, gdyż ludzka natura jest skłonna do samousprawiedliwienia. Spójrzmy na przeciętną osobę z drugiej strony barykady – zazwyczaj uważają się oni za „dobrego człowieka” – nikogo nie zabiłem (ale może popierałem aborcję, może promowałem używki), nie okradłem (ale może oszukiwałem na podatkach).
Analizując temat spowiadania dzieci z czysto materialnej i doczesnej perspektywy to należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, który w pewnym sensie wpisuje się w szerszą tendencję. Jest to zdejmowanie z dzieci odpowiedzialności – jak wyżej wspomniano sakrament pokuty wymaga stawania w prawdzie. Uczyniłem zło, czasu nie cofnę. Mogę jednak się poprawić, nie wracać do grzechów i próbować zadośćuczynić. Tymczasem według zwolenników petycji dziecko jest zbyt młode by móc podjąć taką decyzję. Nawiasem mówiąc ciekawe, czy podobny pogląd prezentują oni gdy chodzi o mający się pojawić w szkołach nowy przedmiot „edukacji zdrowotnej” zawierający elementy demoralizującej seksedukacji.
Generalnie więc petycję Rafała Betlejewskiego należy uznać za bardzo szkodliwą. Co prawda nie ma ona dziś szans na realizację, jednak jej niebezpieczeństwo wiąże się z przebijaniem się powyższego postulatu do przestrzeni publicznej i przez to poszerzania okna Overtona dla antychrześcijańskich pomysłów.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo