Marek Jakubiak wyraził się z pewną sympatią o tzw podatku bykowym. Czy jest to słuszny pomysł? A może jeszcze bardziej nas pogrąży? Odpowiedź w artykule.
Ostatnimi czasy media obiegły informacje, jakoby Marek Jakubiak popierał wprowadzenie tzw podatku bykowego. Daniną tą miałyby być obciążone osoby bezdzietne. Gwoli ścisłości poseł nie poparł podatku w sensie stricte, co stwierdził, iż osoby bezdzietne powinny zostać obciążone wyższymi składkami ZUS. Dlatego też mówienie, iż Jakubiak domaga się podatku bykowego jest daleko idącym uproszczeniem, nie mniej sens postulatu jest tu zachowany. Czy jest to rozwiązanie słuszne, w dobie niżu demograficznego oraz wyzwań z tym związanych?
Często współcześnie przedstawia się ludzi bezdzietnych jako ludzi sukcesu. Mężczyzna odnoszący sukcesy zawodowe, który „skacze z kwiatka na kwiatek” i nie chce się ustabilizować oraz kobieta przekładająca karierę zawodową ponad założenie rodziny – chyba każdy nas spotkał się z taką wizją osób bezdzietnych. Osoby takie z całą pewnością istnieją, tak jak istnieją bezdzietne pary przekładające wygodę i rozrywkę nad rodzicielstwo. Czy jednak „ludzie sukcesu” pokrywają się z zbiorem osób bezdzietnych? Spójrzmy na drugi biegun. Mężczyzn (kobiety też) o niskich dochodach. Znajdziemy wśród nich zarówno magazynierów, pracowników sklepów jak i osoby z wyższym wykształceniem – nauczycieli, a nawet pracowników korporacji i prawników. Niskie dochody działają negatywnie przede wszystkim na atrakcyjność mężczyzn, którzy co do zasady nie są wybierani jako mężowie i ojcowie dzieci przez kobiety. Czy więc w tej sytuacji obciążenie ich podatkiem bykowym bądź innym rodzajem daniny publicznej związanej z faktem bezdzietności przyczyni się do poprawy sytuacji Polski? O ile krótkoterminowo zapewne czekałby nas wzrost dochodów państwa to w dłuższej perspektywie należy stwierdzić, że jeszcze bardziej by pogorszyła się nasza i tak już dramatyczna sytuacja demograficzna. Bogaci, którzy nie posiadają dzieci nie zostaną do tego zmuszeni i ostatecznie podatek zapłacą, natomiast pogorszy się sytuacja mężczyzn o niskich dochodach, przez co jeszcze bardziej spadną szansę, że to oni kiedyś zostaną ojcami.
Kolejną istotną z punktu widzenia powyższych rozważań jest kwestia samego rodzicielstwa. Podatek bykowy w domyśle ma być rodzajem kary dla tych, którzy nie podjęli się trudów rodzicielstwa. Czy jednak sam fakt posiadania dzieci stanowi zasługę? Jak wiadomo rodzicem można zostać przez „przygodę” w szkolnej czy klubowej toalecie. O ile możliwe jest, że osoby które zaczynają w dość niechlubny jak opisany wcześniej sposób zostaną odpowiedzialnymi ludźmi i rodzicami to zwróćmy uwagę na fakt, że podatek bykowy miałby ominąć osoby posiadające potomstwo bez zwrócenia uwagi na sposób w jaki wywiązują się z obowiązku. Dla przykładu – ojciec, który nie zajmuje się dziećmi, nie płaci alimentów a być może siedzi w więzieniu nie zostanie obciążany podatkiem, który zostałby nałożony na odpowiedzialnego, pracującego mężczyznę, który nie może znaleźć odpowiedniej kobiety. Tak samo karyna, która zaszła w ciążę na dyskotece i oddała dziecko rodzicom, prowadząc nadal imprezowy styl życia nie zostanie obciążona, natomiast podatek musiałaby zapłacić pracująca kobieta, która jest skromna i odpowiedzialna i nie może ułożyć sobie życia.
Wobec powyższych rozważań warto zwrócić uwagę na rzecz oczywistą, o której rzadko się pamięta. Otóż podatek bykowy… już jest. Oczywiście nie jest nakładany wprost. Jak dobrze wiemy praktycznie wszyscy płacimy podatki. Z tych podatków znaczna część jest przeznaczona na transfery socjalne. Oprócz słynnego 800+ mamy dopłaty do żłobków/przedszkoli, dotacje z MOPS dla samotnych madek itp. O ile beneficjantami 800+ są praktycznie wszyscy rodzice to istnieją do tego świadczenia dedykowane tzw patologii. Są świadczenia alimentacyjne dla dzieci, których ojcowie alimentów nie płacą, są dotacje z MOPS dla bezrobotnych. Niekiedy występują sytuacje, że rodzice celowo żyją w konkubinacie, by uzyskać świadczenia. Jak wspomniano, środki na te świadczenia pochodzą z budżetu, na który składają się wszyscy, w tym bezdzietni.
Kończąc powyższe rozważania należy przypomnieć, iż jako państwo stoimy w obliczu katastrofy demograficznej, właściwie to ma już ona miejsce. Z tego punktu widzenia podatek bykowy lub równoważna forma obciążenia osób bezdzietnych sytuacji Polski nie poprawi. Ewentualny podatek doprowadzi jedynie do jeszcze większego zubożenia biednych mężczyzn i niektórych pozbawi na wyjście z tej sytuacji. O ile mówi nam się, że rodzice ponoszą ciężar wychowania dzieci, to jak mówi powiedzenie każdy kij ma dwa końce – istnieje też nadzieja, że na stare lata będą mieć jakąś pomoc ze strony dzieci. Osoby bezdzietne tej nadziei nie mają, stąd powinny samodzielnie zabezpieczyć swoją przyszłość przez akumulację kapitału.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo