W środowisku manosfery popularność zdobywa książka Romana Warszawskiego "Samiec alfa musi wrócić". Poniżej krótka recenzja.
Ideologia feminizmu jest znana praktycznie każdemu. Społeczeństwo niemalże przyjęło ją na zasadzie konsensusu, nawet jeśli większość kobiet i mężczyzn nie nazwie tego zjawiska wprost. Coraz częściej do przestrzeni publicznej przenika informacja o powstaniu ruchu opozycyjnego wobec ideologii feminizmu. Można go szeroko nazwać manosferą, pod które to pojęcie można podciągnąć zjawiska takie jak: incele, MGTOW, redpill i podobne. W środowisku manosfery popularność zdobyła ostatnio książka Romana Warszawskiego „Samiec alfa musi wrócić”. Poniższy tekst będzie próbą nie tylko jej recenzji, co czymś szerszym – przyjrzenia się ideom przyświecającym zwolennikom redpilla i oceną, czy ruch jest wart uwagi.
Na początek warto odnotować pewien fakt, który choć sam w sobie nie jest związany stricte z ideologią redpill to będzie istotny na całokształt spojrzenia na sprawę. Otóż autor książki na początku przyznaje, iż jest ateistą (jak sam stwierdził nie bluźni Panu Bogu co po prostu nie umie w Niego uwierzyć). Nie wchodząc głębiej w motywację takiego światopoglądu autor przyznaje, iż nie istnieją dla niego prawdy objawione – wszystko uważa za względne. Stąd też nie jestem się w stanie z nim zgodzić w wielu kwestiach. Przykładem może być tu choćby zachęcanie do niewchodzenia przez mężczyznę w związek małżeński (choć autor ma tu na myśli przede wszystkim skutki cywilnoprawne małżeństwa bez wchodzenia w sferę religijną) czy życzliwe spojrzenie na wazektomię.
Przy próbie zrozumienia praw rządzących światem światopogląd nie powiem że jest nieistotny, co nie pełni kluczowej roli. Opis rzeczywistości sam w sobie nie jest jeszcze czymś co wartościujemy w jakikolwiek sposób. W powyższym kontekście książka Romana Warszawskiego niesie pewną wartość. W interesujący sposób jest opisana dynamika relacji damsko – męskich, tj co powoduje atrakcyjność u płci przeciwnej oraz wpływ relacji na funkcjonowanie świata. W skrócie – mężczyzna by zdobyć kobietę musiał od zarania dziejów być zaradnym, zdobywać zasoby itp., co w pewnym sensie stało się siłą napędową rozwoju, począwszy od czasów społeczności zbieracko – łowieckich do dziś. Dowodem potwierdzającym prawdziwość powyższej tezy jest coraz szersza grupa młodych mężczyzn, którzy kolokwialnie mówiąc zrezygnowali z zabiegania o zdobycie żony/partnerki życiowej. Zazwyczaj mężczyźni ci są mniej ambitni zawodowo, a sporą część czasu przeznaczają na gry komputerowe.
Można się zastanawiać, co nie tak ze współczesnymi mężczyznami. Rozważając powyższą kwestię należy stwierdzić, iż każdy przypadek należałoby rozpatrzyć indywidualnie, to można pokusić się o dostrzeżenie pewnych zjawisk społecznych. Autor książki wprowadza nas w pojęcie kobiecej hipergamii, związanej ze strategią reprodukcyjną kobiet. Otóż zdaniem autora ich strategia polega na wyborze najlepszego samca. Powołując się na badania z portali randkowych Warszawski stwierdza, iż 80% mężczyzn jest poniżej przeciętnej atrakcyjności. Jakkolwiek kobiety z portali randkowych to może nie do końca reprezentatywna grupa to warto rozważyć, czy faktycznie teza ta nie jest choć w pewnym stopniu prawdziwa. Nie sposób jednak odmówić autorowi pewnego obiektywizmu a przynajmniej dążenia do niego – stwierdza, iż nie istnieje uniwersalnie atrakcyjny mężczyzna, gdyż jeden może być bardzo atrakcyjnym dla określonej grupy kobiet, dla innej totalnie nieatrakcyjnym. Mimo wszystko przez wzgląd na kobiecą hipergamię część mężczyzn najwyraźniej zaczyna zdawać sobie sprawę, iż ich szanse na rynku matrymonialnym są mizerne, więc nawet nie próbują nań wejść i rywalizować z innymi samcami.
Wpływ na postrzeganie mężczyzn przez kobiety niewątpliwie mają czasy i okoliczności w jakich przyszło nam żyć. Autor słusznie zauważa, że wraz z kolejnymi falami feminizmu mężczyzna stawał się coraz mniej potrzebny kobiecie. Korelacja wzrostu pozycji kobiet ze spadkiem liczby urodzeń jest faktem, któremu nie sposób zaprzeczyć. Oprócz rosnącej pozycji kobiet autor wskazuje na rolę kapitana państwo – poprzez świadczenia socjalne kobiety tym bardziej mają możliwość życia bez mężczyzny. Warszawski przedstawia czytelnikom, jak aparat sądowniczy, administracyjny itp. staje po stronie kobiet choćby w sprawach rozwodowych, o podział majątku czy opiekę nad dziećmi. Przy okazji wskazuje, jak bardzo ulegliśmy jako społeczeństwo feministycznej narracji. Przykładem może być spór o aborcję. Lewica powołuje się na „prawa kobiet”, „prawa do samodecydowania”. Prawica z kolei (co do zasady słusznie) twierdzi, iż aborcja jest taka naprawdę krzywdą wyrządzoną kobiecie i kobiety winny być chronione przed lobby proaborcyjnym. Nikt jednak nie wspomni w debacie publicznej o obowiązkach kobiet, o odpowiedzialności za swoje czyny i poczęte życie.
Interesującym aspektem książki jest analiza wojny na Ukrainie. Wydawało się, iż na nowoczesnym polu walki czynnik ludzki ma coraz mniejsze znaczenie kosztem nowoczesnej technologii. Konflikt za naszą wschodnią granicą udowodnił jednak, iż to mężczyźni we wskazanej sytuacji masowo trafiają do okopów i wbrew feministycznej propagandzie nie są do zastąpienia przez kobiety. Autor słusznie dostrzega, iż w sfeminizowanym społeczeństwie mężczyźni mają coraz mniej motywacji by bronić swojego kraju – w sytuacji gdy ich kobiety mają możliwość zabawiać się nad Wisłą czy Renem z innymi oni muszą tkwić w okopach kraju, który staje się ruiną.
Tytuł książki „Samiec alfa musi wrócić” powstał w kontrze do feministycznej książki „Samiec alfa musi odejść”. Tak więc w nawiązaniu do tytułu autor przyznaje, iż książka nie zawiera gotowego przepisu na stanie się samcem alfa, co pewnego rodzaju kompas wskazujący, w którą należy iść stronę. Jest nią samorozwój w obranej przez nas dziedzinie, w której mamy możność stać się mocni. Jest to co do zasady słuszna rada, tzn by stawać się najlepszą wersją siebie i mężczyzną wysokiej jakości. Nie należy tego jednak rozumieć w sposób oderwany od obowiązków mężczyzny wobec rodziny i społeczności, inaczej staje się to feminizmem a rebous. Fakt, iż znaczna część kobiet jest zdemoralizowana nie powinna nas pchać do gry na ich zasadach lecz do poszukiwania porządnej.
O ile książka Romana Warszawskiego w sposób trafny diagnozuje wiele problemów współczesności, to rozwiązania przez nią przedstawione nie dają prawidłowego rozwiązania problemu. Odpowiedzią na feminizm i ginekokrację nie jest maskulinizm co chrześcijańska koncepcja wzajemnych obowiązków. Niestety autor nie wierzy w nadprzyrodzone pochodzenie monogamicznego małżeństwa, przez co pozostaje w koncepcji mężczyzny dążącego do „zaliczenia” jak największej liczby partnerek i kobiety dążącej do „złapania” genów jak najlepszego samca. O ile tak naturalistyczne wyjaśnienia zachowań ludzi można uznać za zasadne w kontekście zepsucia obyczajów i porzucenia przez społeczeństwo zasad chrześcijańskich to nie jest to stan pożądany i odpowiedzią na zepsucie kobiet nie może być zepsucie mężczyzn. Sama zaś książka jest warta przeczytania pod warunkiem pamiętania o powyższych zasadach.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo