Po raz kolejny stopy procentowe został utrzymane na niezmienionym poziomie. Temat rozpala do czerwoności przede wszystkim kredytobiorców ale też inwestorów - czy słusznie? Jaka jest zasada działania stóp procentowych i czy faktycznie możemy spodziewać się obniżek? Odpowiedź w artykule.
Niedawno ogłoszona została kolejna decyzja Rady Polityki Pieniężnej. Stopy procentowe po raz dziewiąty pozostały na niezmienionym poziomie. Wiadomość ta wywołuje smutek kredytobiorców, którzy oczekują obniżek oraz związanego z tym zmniejszenia kosztów kredytu. Tymczasem prezes NBP prof. Adam Glapiński zapowiada, iż nie przewiduje cięcia stóp procentowych wcześniej niż w 2026 roku. Uzasadnia to spodziewanymi podwyżkami cen prądu i gazu, a co za tym idzie praktycznie wszystkich innych dóbr. Podwyżki te mają się przełożyć na inflację, dlatego też dbając o stabilność naszej waluty prezes NBP nie widzi miejsca na obniżki. Czego więc mogą spodziewać się kredytobiorcy i czy działania RPP są zasadne?
Zacznijmy od krótkiego wyjaśnienia mechanizmu działania stóp procentowych. Najprościej rzecz ujmując oznaczają one koszt pieniądza – im niższe stopy procentowe tym niższy koszt kredytu czy to dla osób fizycznych, które kupują nieruchomość czy zaciągają pożyczki na konsumpcję czy dla podmiotów gospodarczych finansujących w ten sposób inwestycje. Pozwolę sobie w tym miejscu na małą uwagę – zachowanie to tzn zaciąganie kredytów konsumpcyjnych dla każdego, kto posiada wiedzę o finansach jest zachowaniem skrajnie nieodpowiedzialnym. Abstrahując od oceniania wyborów poszczególnych jednostek to mechanizm stóp procentowych ma drugą stronę medalu – z ich wysokość koreluje z oprocentowaniem bezpiecznych inwestycji – lokat bankowych czy obligacji skarbowych. Można więc dojść w dużym uproszczeniu do konkluzji, iż niskie stopy procentowe są korzystne dla osób zadłużonych, wysokie zaś dla oszczędzających. Niski koszt pieniądza z kolei wpływa, że kolokwialnie mówiąc na rynku jest go dużo, przez co traci wartość i mamy do czynienia z rosnącą inflacją. Dlatego też banki centralne stosują podwyżki stóp procentowych jako główny środek do walki ze wzrostem cen.
Temat stóp procentowych nie był szerzej znany w Polsce do roku 2021, gdy RPP zdecydowała się na podwyżki. Wcześniej Polacy poprzez przykład frankowiczów poznali czym jest ryzyko kredytowe, niedawno szerzej przekonali się o istnieniu ryzyka stóp procentowych, niektórzy dość boleśnie. Media niejednokrotnie pisały o „dramacie” kredytobiorców, którzy zostali nagle zmuszeni do zaciskania pasa. Pojawiały się artykuły o tym jak niektórzy musieli zrezygnować z wakacji, przestali chodzić do restauracji czy też rozważyli sprzedaż nieruchomości obciążonej hipoteką. Jakkolwiek współczucie jest piękną cechą to zastanówmy się, czy faktycznie wzrost stóp procentowych był takim dramatem. Mimo utrzymywania przez media, jakim to złem są podwyżki stóp i ile osób może stracić nieruchomość nie doszło do masowych wyprzedaży lokali. Oczywiście sytuacja każdej osoby wymagałaby indywidualnego rozpatrzenia, ale z drugiej strony ile wśród kredytobiorców znalazło się osób, które po prostu przejadły czasy prosperity zamiast bardziej rozsądnie gospodarować majątkiem? Nie sposób powiedzieć ale biorąc pod uwagę nawyki finansowe wielu Polaków można domniemywać, iż nie była to mała grupa.
Jak wiemy w czasie podwyżek mieliśmy do czynienia z bardzo wysoką inflacją, w szczytowym momencie przekraczającą 18%, gdy stopy procentowe maksymalnie sięgnęły 6,75% - tak więc realna stopa procentował wyniosła w tamtym momencie około minus 11%. Za inflacją szedł także wzrost wynagrodzeń oraz wzrost cen danych nieruchomości. Czy więc faktycznie kredytobiorcy byli najbardziej poszkodowaną grupą? Wyobraźmy sobie, że ktoś przed pandemią oszczędzał na wkład własny bądź zamierzał nabyć nieruchomość bez zaciągania kredytu – biorąc pod uwagę wzrost cen nieruchomości zaryzykuję stwierdzenie, że ta grupa została poszkodowana dużo bardziej niż kredytobiorcy. Dlaczego więc to kredytobiorcy mają być grupą uprzywilejowaną kosztem innych – choćby emerytów posiadających oszczędności czy ludzi akumulujących kapitał? Obecnie mamy miejsce z nieznacznie dodatnimi realnie stopami procentowymi – utrzymują się one powyżej inflacji. Czy po spodziewanych podwyżkach cen energii sytuacja ta się utrzyma? Niedługo się przekonamy. Warto zwrócić uwagę także na fakt pomijany w opinii publicznej ale znany w środowisku inwestorów. Od jakiegoś czasu mamy do czynienia z wzrostami cen na rynku surowców, choćby miedzi. Jest to związane choćby z planami transformacji energetycznej na szeroką skalę. Czy więc faktycznie obniżki stóp w sytuacji, gdy wzrost inflacji jest praktycznie pewny byłyby zasadne? Warto zwrócić uwagę także na fakt, że prezes Glapiński jaki i większość członków RPP jest z nadania poprzedniej władzy. Przed wyborami niejednokrotnie zarzucano im populizm, natomiast po zmianie ekipy rządzącej wydają się oni lepiej wywiązywać ze swojego zadania walki z inflacją i dbałości o stabilność polskiego złotego.
O ile zapowiedzi prof. Adama Glapińskiego wskazują, iż nie możemy w najbliższym czasie oczekiwać obniżek stóp procentowych to historia pokazuje, iż człowiek ten potrafi zmieniać zdanie. Nie możemy go jednak za to potępiać, gdyż RPP powinna reagować stosownie do danej sytuacji. Przede wszystkim zaś winniśmy pamiętać, że zadaniem Rady Polityki Pieniężnej jest troska o stabilność naszej waluty, czemu służy trzymanie stóp procentowych na odpowiednim poziomie. Należy także pamiętać, iż to niskie stopy procentowe są jedną z przyczyn inflacji.
Inne tematy w dziale Gospodarka