Filip Palkowski Filip Palkowski
205
BLOG

Ustawa antyflipperska odrzucona

Filip Palkowski Filip Palkowski Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
Sejm odrzucił wniesiony przez polityków Lewicy projekt ustawy antyflipperskiej. Czy słusznie? Jakie są prawdziwe przyczyny rosnących cen nieruchomości? Kim są flipperzy i jaki jest ich udział? Odpowiedź w poniższym artykule.

Niedawno sejm odrzucił głosami KO, Trzeciej Drogi oraz Konfederacji projekt tzw ustawy antyflipperskiej. Założeniem aktu prawnego było dodatkowe opodatkowanie transakcji na nieruchomościach w krótkim okresie pomiędzy jej nabyciem a zbycie. Lewica, której autorstwa był projekt zarzuca koalicjantom, iż zamiast po stronie ludzi, zwłaszcza młodych staje po stronie spekulantów, którzy windują ceny do nieosiągalnych rozmiarów. Czy faktycznie powyższy projekt ustawy zakładał zmiany korzystne dla zwykłych obywateli?

Co prawda pojęcie „flipper” jest obecnie dość powszechnie znane, nie mniej jednak gdyby ktoś z Czytelników nie wiedział dokładnie o kogo chodzi warto o krótkie wyjaśnienie. Najprościej ujmując, jest to osoba, która kupuje nieruchomość w celu jej odsprzedania z zyskiem, najczęściej w dość krótkim terminie. Czasem flipperzy dokonują remontów lokali znajdujących się w nie najlepszym stanie, by w ten sposób zwiększyć ich wartość rynkową. Niekiedy jednak po prostu wykorzystują panującą koniunkturę i trend wzrostowy jeśli chodzi o ceny nieruchomości. Szacuje się, że udział flipperów na rynku nie przekracza 15%, do tego jak zostało to wspomniane raczej starają się oni wykorzystywać istniejące trendy niż je tworzą.

Jak powszechnie wiadomo, ceny nieruchomości osiągają w Polsce coraz wyższe pułapy. O ile jeszcze kilka lat temu przyjęło się, że przeciętnie zarabiający ludzie kupowali nieruchomość na kredyt a zamożni za gotówkę to obecnie coraz mniej osób posiada zdolność kredytową pozwalającą choćby na kawalerkę. Ktoś złośliwy mógłby rzec, iż upodabniamy się w tym zakresie do krajów Europy zachodniej, gdzie znaczna część populacji mieszka w wynajmowanych nieruchomościach, więc Polacy chcący upodobnić nasz kraj do zachodu mają co chcieli.

Jest takie powiedzenie „prawo jest jak płot – tygrys przeskoczy, wąż się prześlizgnie a bydło przynajmniej się nie rozłazi”. Istotnie można tą zasadę odnieść do rynku nieruchomości. Osoby dla których rynek ten jest okazją do inwestycji i zarobku znajdują się w nieporównywalnie lepszej sytuacji od tych, którzy te nieruchomości wynajmują lub kupują (zazwyczaj na kredyt) na własny użytek. To ci ostatni najczęściej obciążani są podwyżkami kosztów, które rentierzy itp. przerzucają na wynajmujących. Można więc zastanawiać się, na ile próba zniechęcenia flipperów do działalności będzie skuteczna. Łatwo jednak sobie wyobrazić sytuację gdy wysokim podatkiem zostanie obciążony ktoś, kto chce sprzedać nieruchomość z powodu przeprowadzki bądź zamiany na większą w przypadku powiększenia rodziny.

 Czy więc ustawa antyflipperska faktycznie uderza w tą grupę? Wydaje się, że jest to rodzaj populizmu – odpowiadając na rosnące ceny nieruchomości politycy albo starają się „pomóc” obywatelom w postaci programów jak kredyt 2 czy 0% bądź szukają winnych i starają się uderzyć w określone grupy, obwiniając ich za wzrost cen. Jak jednak zostało to wspomniane, transakcje zawierane przez flipperów stanowią stosunkowo niewielki odsetek. Jeśli więc nawet windują ceny nieruchomości, siłą rzeczy nie powinno mieć to znaczącego wpływu. Jakie więc są prawdziwe przyczyny? Zacznijmy od oczywistego stwierdzenia, iż rynek nieruchomości kieruje się prawem popytu i podaży. Ostatnie lata to okres bardzo wysokiej inflacji, za którą idzie wzrost wynagrodzeń. Nie jest możliwym, by w takim otoczeniu ceny nieruchomości stały w miejscu. Skoro o inflacji mowa – ludzie posiadający kapitał widząc brak stabilności waluty starają się uciekać od gotówki w aktywa przechowujące wartość nabywczą ich kapitału. Nieruchomości, szczególnie mieszkania na wynajem traktowane są jako bezpieczne aktywa, które nie tylko przechowują wartość nabywczą kapitału ale też pozwalają zarobić na wynajmie. Dzieje się tak pomimo niekorzystnego stanu prawnego dla właścicieli, którzy wynajmują mieszkania – warto przytoczyć choćby przepisy zakazujące usunięcia niektórych grup lokatorów. Abstrahując od tzw rentierów nie wspomina się w oficjalnych mediach ani o funduszach inwestycyjnych wykupujących masowo mieszkania ani o obywatelach innych państw – zwłaszcza Ukrainy, którzy po wybuchu wojny masowo napłynęli do Polski. Wśród nich znalazło się niemało osób z kapitałem, który lokują właśnie w nieruchomościach. Powyższe przyczyny zdecydowanie bardziej wpływają na ceny tych aktywów niż działalność flipperów, którzy wydaje się bardziej wykorzystują istniejącą koniunkturę.

Kolejnym istotnym aspektem w sprawie jest stan majątku polityków – wielu z nich posiada po kilka nieruchomości w celach inwestycyjnych. Czy możemy oczekiwać, że będą głosować wbrew temu co uważają za swój osobisty interes (czytaj – wzrost cen nieruchomości)? Myślę, że należy to potraktować jako pytanie retoryczne. Stąd mamy później programy typu kredyt 2% czy kredyt 0% - pozornie w interesie obywateli. De facto jednak w ten sposób z pieniędzy podatników pompuje się rynek, przez co ceny nieruchomości idą w górę jeszcze bardziej, a wygranymi są banki oraz deweloperzy. Na powyższe fakty słusznie zwracają uwagę politycy Lewicy czy Trzeciej Drogi, którzy jako koalicjanci nie wyrazili zgody na przeforsowanie programu kredyt 0%. Oczywiście biorąc pod uwagę całokształt wyżej wymienionych formacji przychodzi na myśl raczej porównanie z zepsutym zegarem, który dwa razy dziennie wskazuje dobrą godzinę, ale gwoli sprawiedliwości należy im w tej kwestii oddać słuszność. Jeśli zaś chodzi o ustawę antyflipperską można sądzić, iż Lewica próbuje zyskać w oczach elektoratu na niechęci do pewnej grupy, która dorobiła się na istniejącej koniunkturze.

Podsumowując, należy cieszyć się, że omawiany projekt ustawy został odrzucony. Rozwiązanie problemów rynku nieruchomości stanowi problem dużo bardziej złożony niż jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Osobiście jestem skłonny do tezy, iż główną przyczyną jest tu brak stabilności waluty i system oparty na kreacji pieniądza. Gdyby teoretycznie pieniądz przechowywał siłę nabywczą w czasie a do tego istniałyby formy bezpiecznych inwestycji (obligacje, lokaty) pozwalające zarobić to prawdopodobnie nieruchomości nie byłyby aż tak atrakcyjną lokatą kapitału. 

Dzielę się skromnymi przemyśleniami na temat współczesnego świata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka