Nie mam zdania na temat książki Pawła Zyzaka. Nie czytałem tej pozycji i w najbliższym czasie nie planuję jej czytać. Interesuje mnie natomiast w kontekście zarówno książki Zyzaka, jak i generalnie wszelkich dyskusji i kontrowersji dotyczących Lecha Wałęsy co innego – społeczny status tego polityka.
Stoimy bowiem przed wyborem dwóch możliwości. Żadnej z nich nie chcę wartościować, obie mają tyle samo zalet i tyle samo wad. Trzeba się po prostu na którąś z nich zdecydować.
Pierwsza możliwość oznacza uznanie RP za państwo demokratyczna, w którym wszyscy obywatele bez względu na przeszłe zasługi i niezasługi, są traktowani tak samo. Natomiast druga możliwość zakłada, że w RP równość obywateli wobec prawa jest obwarowana pewnymi wyjątkami. Na przykład są takie osobistości, których biografia i dorobek stanowią skarb narodowy i wszelka krytyka pod adresem tych ludzi jest zarazem obrazą majestatu państwa polskiego. Zdaje się, że w taki sposób w okresie międzywojennym traktowany był Józef Piłsudski i było to nawet rozwiązane za pośrednictwem jakiejś ustawy.
Mam więc prośbę do obrońców Lecha Wałęsy o to, żeby odważyli się wystąpić z odpowiednią inicjatywą ustawodawczą, która uregulowałaby społeczny status dawnego przywódcy Solidarności. W tym naprawdę nie ma nic zdrożnego. W ten sposób skończymy z hipokryzją i polowaniem na czarownice, a kary za szarganie dobrego imienia Lecha Wałęsy będą mogły być wymierzane zgodnie z prawem.
Publicysta magazynu tygodnik.tvp.pl. Poza tym mąż i ojciec, mol internetowy, autsajder, introwertyk.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka