Filip Memches Filip Memches
54
BLOG

Aborcyjne tematy zastępcze i liberalne złudzenie neutralności

Filip Memches Filip Memches Polityka Obserwuj notkę 26
Zbyt cenię i szanuję Marka Jurka bym pozwolił sobie na jakiekolwiek recenzowanie jego ostatnich posunięć. Być może ma rację pewien redaktor, który swego czasu w prywatnej rozmowie ze mną stwierdził, że marszałek Sejmu jest raczej myślicielem politycznym niż politykiem, z czego można wnioskować, że stosują się do niego nieco inne kryteria niż do przeciętnych przedstawicieli klasy politycznej. Tym niemniej, sprowokowany artykułem Cezarego Michalskiego w dzisiejszym „Dzienniku” podzielę się swoją refleksją na temat sporów wokół poprawek konstytucyjnych. I nie chcę by odnosiły się one personalnie do Marka Jurka, ale do pewnego sposobu uprawiania polityki.   Mógłbym się z Cezarym Michalskim zgodzić. Brak realizmu to aż do roku 2005 poważna bolączka trapiąca polską prawicę. Niezłomni ideowcy dokonujący kolejnych wolt i podziałów na prawicy przez lata nie pozwalali na skuteczną mobilizację sił gotowych przeprowadzić przynajmniej część najistotniejszych zmian w kierunku odzyskania państwa przez wspólnotę narodowo-obywatelską. Mógłbym się z Michalskim zgodzić, gdy pisze on: „Krakowski dziennikarz Wojciech Czuchnowski, kiedy nie był jeszcze dziennikarzem "Gazety Wyborczej", ujawnił w 2000 roku na łamach "Dziennika Polskiego" wyjątkowo ciekawą instrukcję SB z 1989 roku. Ostatnio, właśnie w kontekście aborcyjnego konfliktu, na swoim blogu w "Salonie 24" przypomniała ją Joanna Lichocka. Niejaki płk J. Podolski, naczelnik Wydziału I Departamentu III MSW zalecał w niej, aby agenci SB chodzili na spotkania wyborcze kandydatów "Solidarności" i nieustannie zadawali pytania o ich stosunek do aborcji.

Do tego wystarczyło jeszcze uruchomić paru księży i biskupów o konsekwentnych poglądach teologicznych, ale niezbyt konsekwentnych biografiach - i dalej maszynka kręciła się sama. Celowe prowokowanie Kulturkampfu miało uniemożliwić zbudowanie niekomunistycznego obozu politycznego.”
.Ciekawe, że ten fragment tekstu koresponduje do pewnego stopnia z opinią doradcy Marka Jurka, Pawła Milcarka, który w swoim czasie na swoim blogu Cyber-sylwa zauważył, iż metodą neutralizacji antykomunistycznego oporu prawicowej opozycji (głównie Ruchu Młodej Polski) było powoływanie w latach 80. przez peerelowskie specsłużby rozmaitych „narodowych” organizacji, demonstracyjnie zatroskanych moralną kondycją Polaków.Mógłbym się z Michalskim zgodzić, ale się nie zgadzam, gdyż w istocie pozostaje on przeciwnikiem zmian w Konstytucji, które ja akurat popieram. Jego uzasadniona troska o jedność PiS podszyta jest negatywnym stosunkiem do polityków, którzy nie uważają, aby państwo powinno było zachowywać neutralność wobec określenia od kiedy zaczyna się ludzkie życie. Ale neutralność taka okazuje się kolejnym liberalnym złudzeniem. Konsekwentna realizacja neutralności światopoglądowej skutkuje schizofrenią państwa i prawa – dzieci poczęte z gwałtu nie będą chronione, dzieci „chciane” zaś będą, lecz czym się jedne od drugich w swym człowieczeństwie różnią? Aby stawiać takie pytania nie trzeba być ani katolikiem ani „fundamentalistą” ani talibem. Sam się o tym przekonałem w pierwszej połowie lat 90., bez odwoływania się do autorytetów duchowych, gdy funkcjonowałem poza Kościołem katolickim i jakąkolwiek religią instytucjonalną.Do wyboru mamy więc z jednej strony skuteczną politykę jako sztukę osiągania rzeczy możliwych (do czego potrzebny jest silny przywódca), z drugiej zaś – normy i kategorie, wobec których polityka nie może pozostać obojętna. Najlepiej by było takiego wybierania uniknąć. Ale na razie jest bardzo trudno. 

Publicysta magazynu tygodnik.tvp.pl. Poza tym mąż i ojciec, mol internetowy, autsajder, introwertyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Polityka