Czy rosyjska elita polityczna może zmienić swój stosunek do sowieckiej przeszłości? Czy może pokajać się przed Polakami za Katyń?
W kwietniowej „Europie” (od dziś w kioskach jako dodatek do najnowszego „Newsweeka”) rozmawiam o tym z Lwem Gudkowem, wybitnym rosyjskim socjologiem, szefem największej niezależnej sondażowni rosyjskiej Centrum Lewady. Gudkow nie pozostawia złudzeń. Odpowiadając na pytanie o rangę udziału Władimira Putina w katyńskich obchodach rocznicowych stwierdza:
Nie chcę, żeby pan mnie uważał za cynika, ale sądzę, że w Rosji na ten temat nie będzie głośno. Te gesty są adresowane na Zachód i do Polski. Być może chodzi o próbę dokonania pewnej transakcji wymiennej w sprawach tak naprawdę pozahistorycznych – tarczy antyrakietowej czy Gazociągu Północnego, a co za tym idzie, uzyskania od strony polskiej jakichś ustępstw. Ale dla rosyjskiej polityki wewnętrznej nie będzie to miało istotnego znaczenia.
Tak samo było w przypadku wizyty Putina na Westerplatte. Media rosyjskie poświęcały temu bardzo mało miejsca i czasu. Nawet tekst wystąpienia Putina nie został opublikowany – był jedynie omawiany. Teraz również możemy się spodziewać, że premier wypowie jakieś słuszne opinie na temat zbrodni stalinowskich. Ale w rosyjskich mediach całość zostanie poddana odpowiedniej obróbce. Stanowisko rosyjskiego premiera sprowadza się do tego, żeby nie brać odpowiedzialności za przeszłość. Uzasadnienie jest następujące: każde państwo ma jakieś trupy w szafie, które można mu wyciągnąć, tylko po co? Dlatego najlepiej o wszystkim zapomnieć i nie wysuwać wzajemnie żadnych pretensji.
Moim zdaniem jest to amoralne stanowisko. W rezultacie w świadomości zbiorowej umacnia się przeświadczenie o braku odpowiedzialności władzy. I o to chodzi władzy, bo w ten sposób staje się odporna na wszelką krytykę. Bo nie odpowiada ani za zbrodnie przeszłości, ani za te obecne, jak w Czeczenii. Dlatego Putin z łatwością uznaje fakty o zbrodniach sowieckich, lecz zawsze przy tym pyta retorycznie: „W jakim kraju takich zbrodni nie było?”. Dlatego – jego zdaniem – wstydzić się nie ma czego. Jesteśmy wielkim mocarstwem, powinniśmy zapomnieć o grzechach przeszłości i myśleć o przyszłości.
Publicysta magazynu tygodnik.tvp.pl. Poza tym mąż i ojciec, mol internetowy, autsajder, introwertyk.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka