Dość zaskakująca może się wydawać recenzja drugiego numeru „44 / Czterdzieści i Cztery” pióra Adama Leszczyńskiego, zamieszczona w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej”. Neomesjanizm „Czwórek” traktowany jest przez ludzi z kręgu michnikowszczyzny za groźną aberrację, o czym świadczą opinie wypowiedziane jakiś czas temu przez Michała Głowińskiego czy Waldemara Kuczyńskiego.
Tymczasem publicysta „GW” pisze: Optyka autorów jest jednoznacznie religijna i wspólnotowa. […] Taki religijny idealizm jest […] dla niżej podpisanego całkowicie obcy. Nie wiem, dlaczego narody muszą mieć misję i metafizyczny sens swojego istnienia; nie wiem, na czym polska wyjątkowa odrębność na tle Europy czy reszty świata miałaby polegać; odnoszę też wrażenie, że największe głupstwa w polskiej polityce brały się z przekonania o wyjątkowej misji dziejowej, którą Bóg powierzył narodowi Sarmatów. Nie sądzę, że właśnie sacrum najbardziej brakuje polskiej polityce. Szanuję jednak odświeżającą odwagę utopijnego myślenia, o którą – w czasach, kiedy o polityce najczęściej wypowiadają się eksperci od PR – wcale nie jest łatwo. „44” to fascynująca lektura.
Znamienne, że Adam Leszczyński wywodzi się ze środowiska „Krytyki Politycznej”. Ale jego uwagi pod adresem „Czwórek” mają proweniencję jak najbardziej prawicową. To przecież z prawej strony słychać co i rusz głosy domagające się zerwania z romantycznym dziedzictwem – a przynajmniej jego nadmiarem – bo nie ma ono już zastosowania w dzisiejszych czasach, kiedy Polacy potrzebują przede wszystkim sprawnie działających instytucji, a nie dających natchnienie idei. Wobec dekadenckiej, zsekularyzowanej Europy naszą siłą mają być realizm i pragmatyzm, a nie rojenia o jakimś imperium ducha, nie „odwaga utopijnego myślenia”. Publicysta „Wyborczej” tworzy zatem jednolity front z tymi przedstawicielami prawicowej myśli, którzy „Czwórkom” zarzucają „antysystemowy rewolucyjny mesjanizm” i „ultra-moralistykę rodem z katakumb”.
Teraz zaczynam rozumieć, dlaczego nie jest mi po drodze z prawicą. Jako człowiekowi wykorzenionemu trudno jest z kimkolwiek i z czymkolwiek się utożsamiać. A jednak neomesjanizm moich redakcyjnych kolegów postrzegam jako ciekawe i ważne wyzwanie. Ale to żaden nurt prawicowego myślenia. Dla mnie to stara dobra, nienaruszona kolaboracją z komunistami i michnikowszczyzną, katolewica, np. spod znaku unionizmu Jerzego Brauna. Katolewica, która odzyskuje swoją świeżość w czasach, kiedy przekonanie o tym, co jest prawicą, a co lewicą, co jest realistyczne, a co utopijne, co jest słuszne, a co niesłuszne, kształtują wskazani przez Leszczyńskiego specjaliści od PR.
A rola „Czwórek” jest w tym, żeby przełamać impas w debacie. I przynajmniej próbować przejąć romantyzm – zjawisko zmonopolizowane na gruncie cywilizacji europejskiej przez rozmaitej maści gnostyków – dla Kościoła, z którego żywotne soki wysysa duch Wielkiego Inkwizytora.
P.S. W najbliższy poniedziałek, 22 marca, o godz. 20:00, w warszawskiej BookHouseCafe (ul. Świętokrzyska 14), odbędzie się dyskusja pod hasłem „Konserwatyzm a mesjanizm”, w której udział wezmą redaktorzy „44 / Czterdzieści i Cztery” Nikodem Bończa-Tomaszewski i Michał Łuczewski. W dyskusji weźmie też udział Rafał Ziemkiewicz. Prowadzenie - Rafał Porzeziński.
Publicysta magazynu tygodnik.tvp.pl. Poza tym mąż i ojciec, mol internetowy, autsajder, introwertyk.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura