Rafał Ziemkiewicz przejrzał. Takie można w każdym razie odnieść wrażenie czytając ostatni jego niezły skądinąd tekst o “Krytyce Politycznej” na łamach “Rzepy”. A więc Sierakowski i jego towarzysze to jednak kawiorowa lewica, a nie autentyczni obrońcy uciśnionego ludu. Cóż, zastanawiam się, co RAZ-a skłoniło do napisania tych oczywistych oczywistości. Ale mniejsza o to. Ja o czym innym.
Zauważyłem, że jakoś zmienił się w ciągu ostatniego roku ton wypowiadania się na temat “KP” w kręgach tak zwanej prawicowej opinii. Jeszcze do niedawna młodzież z “Krytyki” była nadzieją kręgów prawicowych na wyhodowanie sobie “swojej lewicy”. Lewicy z taką przewagę nad postkomuną, że nie będzie ona uwikłana w PRL-owską przeszłość i że będą ją interesować idee, a nie polityczne przetrwanie. No i przede wszystkim, że lewica ta to będą “nasi koledzy” intelektualiści, a nie wywodzący się z aparatu PZPR typy spod ciemnej gwiazdy. Tych “naszych kolegów” będziemy lansować na łamach “naszych mediów”, dlatego będą mieli wobec nas zobowiązanie. Będą więc lewicować tak jak my im zagramy, bo to my będziemy ustawiać debatę. W ten sposób publicyści “KP” byli wszędzie: na łamach nie tylko “Wyborczej” czy “Polityki”, ale i kojarzonych z prawicą gazet i programów telewizyjnych. Żeby nie było wątpliwości – nie widzę w takiej gościnności niczego nagannego. Chcę jedynie, żeby wszystko dla wszystkich było jasne.
Zmianę zauważyłem jakieś pół roku temu. W pamięci utkwiły mi dwie sytuacje. Wpierw będąc na balandze bardzo prawicowego i wpływowego politycznie środowiska, mój dawno nie widziany znajomy oznajmił mi, że Sierakowski jest straszny, że gdyby mógł, to by nas wszystkich tu pozabijał. Następnego dnia rozmawiałem z pewnym filozofem średniego pokolenia, który bynajmniej siebie do żadnej prawicy nie zalicza (chociaż ja bym go określił mianem prawicującego liberała) – on o “Krytyce” wyrażał się z kolei jako o “s...synach komunistach”, których trzeba się bać jak bolszewików.
Skąd nagle ta “antykrytyczna” histeria? – to pytanie może od pewnego czasu nurtować. Ja tam wobec Sierakowskiego i jego towarzyszy (zresztą niektórzy z nich to prywatnie bardzo sympatyczni ludzie) nigdy nie miałem złudzeń. “Burżuazyjny anarchizm” rzuca się od razu w oczy. Ale tak poza tym to nie wierzę w żadną lewacką rewolucję w Polsce, zwłaszcza robioną przez karierowiczów, a nie ideowców, chyba że zostałaby przyniesiona na jakichś obcych bagnetach. Polacy nie są zdolni do “wieszania”, by użyć rymkiewiczowskiej figury retorycznej. A konserwatywny mieszczański konformizm skłania ich do tego, by w głębokim poważaniu mieć zarówno nauczanie Kościoła, jak i pomysły lewicowych inżynierów społecznych. Bardziej więc rzuca się w oczy postpolityczne zblazowanie aniżeli ideowy zapał do dekonstruowania tradycyjnej moralności. Dlatego nie sposób nie zgodzić się z konkluzją tekstu Ziemkiewicza, że dla lewicy Sierakowskiego nie ma żadnej nadziei.
Tylko o co tyle krzyku? Chyba, że są jakieś nieznane powody, dla których wypada nagle wytykać kawior na stołach w lokalu “Nowy Wspaniały Świat”.
Publicysta magazynu tygodnik.tvp.pl. Poza tym mąż i ojciec, mol internetowy, autsajder, introwertyk.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka