Filip Memches Filip Memches
334
BLOG

Marks i Hitler nie są diabłami naszych czasów

Filip Memches Filip Memches Polityka Obserwuj notkę 19

Sławomir Sierakowski jest ignorantem albo rżnie głupa. Do użycia takich słów skłania mnie jego opinia wyrażona niedawno na łamach „Rzeczpospolitej”: „Nie sposób myśleć o nazizmie bez Holocaustu, ale można wyobrazić sobie komunizm bez gułagu. Idea komunistyczna wyrasta z jednoznacznie pozytywnych intencji” („Łapać i wsadzać marksistów”, „Rz”, 10.12.2009).

Otóż godzi się przypomnieć, że niemiecki narodowy socjalizm nie zaczął się od obozów koncentracyjnych, ustaw norymberskich i Konferencji w Wannsee. Wcześniej nazizm przechodził niewinny, romantyczny okres. Martin Heidegger, Carl Schmitt czy Ernst Junger – wybitni intelektualiści europejscy, którzy w taki czy inny sposób poparli Hitlera – w największych koszmarach nie mogli sobie wyobrazić tego, że swoimi wyborami politycznymi torują drogę do Auschwitz. Rewolucja konserwatywna, przygotowująca ideowy grunt pod nazizm, była formacją dążącą do wydobycia Niemiec z kryzysu po klęsce w I wojnie światowej. W tym wszystkim chodziło o jedno – o dobro Niemców (tak jak komuniści zatroskani byli losem światowego proletariatu), a nie o unicestwienie tego czy innego narodu.

Jeśli Sławomir Sierakowski może sobie dzisiaj pozwolić na luksus chwalenia Lenina (prawie trzy lata temu „Krytyka Polityczna” wydała zbiór jego pism), to tylko dlatego, że historia uśmiechnęła się do komunistów, a nie do nazistów. A powody są dwa. Komunizm jest zsekularyzowaną herezją chrześcijaństwa, natomiast nazizm – zsekularyzowaną mutacją pogaństwa. Tak się składa, że to chrześcijaństwo, a nie pogaństwo, wpłynęło znacząco na kształt nowożytnej cywilizacji europejskiej z prawami człowieka, postulatami wolności, równości, braterstwa.

Drugi powód dotyczy dziejów XX wieku. W II wojnie światowej sojusznikiem państw zachodnich stał się Związek Sowiecki, a nie III Rzesza. Wiemy dobrze, że wydarzenia mogły się jednak potoczyć inaczej – wojska niemieckie wspierane przez sojusznicze wojska brytyjskie oraz formacje kolaboracyjne z całej Europy zdobyłyby Moskwę. Ale potem nadeszłaby jakaś „odwilż” i, z upływem czasu, reżim hitlerowski by upadł (jak upadł realny socjalizm). Przy takim scenariuszu dzisiejsza europejska opinia publiczna byłaby jednak bardziej wyrozumiała wobec nazizmu (jako byłego sojusznika w wojnie z ZSRR) niż komunizmu. A wysokonakładowe gazety w Polsce zapraszałyby na swoje łamy redaktora naczelnego, ale nie „Krytyki Politycznej”, lecz czasopisma „Szczerbiec”. Cóż, historię piszą zwycięzcy.

Całość w najnowszym (1024-1025) numerze "Najwyższego Czasu!". W tekście m.in. wyjaśnienie, czym się różnią dwie kultury: "antyfaszystowska" i "antytotalitarna", oraz dlaczego dwie polityki historyczne - "lewicowa" i "prawicowa" - przesłaniają nam realne problemy współczesnych demokracji. 

Publicysta magazynu tygodnik.tvp.pl. Poza tym mąż i ojciec, mol internetowy, autsajder, introwertyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka