Czy istnieje możliwość, że przedłużenie pasa startowego, nie spowoduje zmiany jego długości ?
Według prokuratury, takie zdarzenie miało miejsce.
---
Na pierwszy ślad takiej konieczności naprowadza nas Jolanta Kwaśniewska wspominając swoją wizytę w Katyniu:"Pamiętam lądowanie w Smoleńsku. To było uderzenie w płyty. (...) Podskakiwało się na tych płytach. To był wielki, ciężki samolot. Trzymałam się w fotelu, był duży ekran telewizyjny, w którym było pokazane jak lądujemy. Widziałam, że brakuje nam pasa (...) Zatrzymaliśmy się 20 cm przed końcem pasa" - mówiła. (*)
Dyskomfort lądowania na zaniedbanym pasie startowym spowodował jednak konieczność jego remontu.
„Prezydent Kwaśniewski lądował w Smoleńsku w 1996 r. – Na trzy miesiące przez terminem do Rosji poleciała grupa rekonesansowa – opowiada nasz rozmówca z BOR. – Sprawdzone zostało calusieńskie lotnisko Siewiernyj. Nie było takiej możliwości, by jakikolwiek sprzęt nie działał, czy był uszkodzony. Nasi funkcjonariusze z linijką w ręku mierzyli cały pas startowy. Okazało się, że jego część wymagała remontu. Dlatego natychmiast zadecydowaliśmy, że Rosjanie muszą wylać nową nawierzchnię. Zrobili to z przekazanych przez Polskę pieniędzy. Musieli tez dokonać wymiany wszystkiego, co budziło nasze wątpliwości, włącznie z każdą żaróweczką czy guzikiem – relacjonuje tamte wydarzenia nasz rozmówca.” (**)
Ku naszemu zaskoczeniu, faktu takiego remontu nie potwierdziła prokuratura, prowadząca śledztwo w sprawie zaniedbań przez BOR przygotowywania wizyty w Katyniu, w roku 2010.
„Rok temu dziennik „Fakt” ujawnił, że do remontu pasa startowego doszło gdy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski. Byli oficerowie BOR, z którymi rozmawiał tvn24.pl twierdzili, że słyszeli o tym, że doszło do bliżej nie określonej modernizacji pasa w czasach lewicowego prezydenta, za którą Rosjanom miała zapłacić jego kancelaria. Jak się dowiedzieliśmy prokuratura zweryfikowała te doniesienia. Nie potwierdziły się. Prokuratorzy nie zdobyli dowodów, że do remontu lotniska doszło gdy głową państwa był Kwaśniewski.” (***)
---
Okazało się jednak, że prokuratura nie poprzestała na tym, ale wykryła fakt przedłużenia pasa startowego w 2007 roku.
„Prokuratura jest pewna, że do przedłużenia pasa startowego doszło w 2007. Plan ochrony Kaczyńskiego we wrześniu 2007 roku przygotowywali dwaj oficerowie – kpt (obecnie major) Remigiusz B. i mł. chorąży Artur Ż. To oni obaj byli wtedy na lotnisku Siewiernyj. To na podstawie ich zeznań prokuratorzy opierają tezę, że pas rozbudowano właśnie wtedy.
Pięć lat temu oficerowie BOR byli na tyle zdeterminowani, że po konsultacji z 36. Specjalnym Pułkiem Lotnictwa Transportowego przekonali Rosjan do modernizacji i przedłużenia pasa startowego.
Prokuratorzy przytoczyli konkretne dowody.
Jeden z funkcjonariuszy grupy rekonesansowej BOR przygotowywał wcześniej wizytę polskich VIP-ów w Katyniu. Wiedział, że z powodu zbyt krótkiego pasa lotniska w Smoleńsku, hamowanie samolotu po wylądowaniu było bardzo gwałtowne.
Wtedy BOR zwrócił uwagę stronie rosyjskiej, że pas lądowania jest za krótki dla naszego TU-154 M. "Rosjanie stwierdzili, że na tym lotnisku lądowały większe samoloty transportowe. Wówczas skontaktowano się z 36 SPLT ustalając, iż pas lotniska Siewiernyj w Smoleńsku jest rzeczywiście zbyt krótki. Wobec takich ustaleń strona rosyjska zobowiązała się do przystosowania pasa do lądowania Tupolewa" - czytamy w piśmie prokuratorów do szefa MSW.
Rosjanie przystali na prośbę oficerów BOR.Prokuratorzy przytaczają zeznania jednego z nich: " Jak przyjechaliśmy potem drugi raz na wizytę rekonesansową, bezpośrednio przed wizytą prezydenta, to przejechaliśmy się samochodem po pasie i widać było, że pas był przedłużony. Charakterystyczny był świeżo położony materiał, nie pamiętam czy był to asfalt czy beton." Oficer zeznał także, że wraz z innymi funkcjonariuszami wsiedli w samochód i przejechali pas startowy utwierdzając się w tym, że został on przez Rosjan przedłużony.
Właśnie ten fakt - według prokuratury - najbardziej obciąża działania kierownictwa BOR przed wizytami premiera i prezydenta w Smoleńsku w 2010 roku.
Tvn24.pl od dawna sprawdzał, czy pas w "Siewiernym" został rozbudowany po interwencji BOR. Jego przedstawiciele przekonywali nas wiele razy, że nigdy nic takiego nie miało miejsca.” (***)
"Pismo prokuratury do szefa MSW jest dla kierownictwa BOR miażdżące. Według śledczych zabezpieczenie wizyt polskich przywódców w latach 2007–2010 malało w zastraszającym tempie. Z dokumentów prokuratury wynika, że szef Biura Ochrony Rządu w kwietniu 2010 r. „nie posiadał podstawowej wiedzy na temat zabezpieczenia wizyty Prezydenta i Premiera w kwietniu 2010 r. w Smoleńsku i w Katyniu”. Jak wynika z ustaleń śledztwa, podczas wizyty Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku w 2007 r. pas startowy na polecenie BOR został wydłużony. Funkcjonariusze BOR znajdowali się też na lotnisku. 10 kwietnia 2010 r. tych zabezpieczeń nie było. A samolot z prezydentem i polską delegacją się rozbił." (****)
---
Przypomnijmy długość pasów startowych lotnisk, na których z pewnością lądował TU-154 M:
Kraków Balice – 2550 m
Mińsk Mazowiecki – 2500 m.
Długość pasa startowego lotniska Smoleńsk Siewiernyj, co najmniej od 2005 roku wynosiła 2500 m, na co wskazują zdjęcia satelitarne.
Jaki zatem miałby być cel przedłużenia pasa startowego, oraz w jaki sposób tego dokonano w 2007 roku, skoro długość pasa pozostała bez zmian?
-------
Okazuje się, że w rzeczywistości posmoleńskiej, nawet na tak pozornie proste pytanie: - Czy i kiedy pas startowy lotniska w Smoleńsku był remontowany lub przedłużany na okoliczność wizyt polskich delegacji lecących do Katynia? - nie istnieje jednoznaczna odpowiedź, a ustalenia polskiej prokuratury często wprowadzają dodatkowe zamieszanie.
No chyba, że jest jeszcze coś, o czym nie wiemy.
Inne tematy w dziale Polityka