Premier polskiego rządu prawdopodobnie kończy czytać raport sporządzony przez komisję Millera i niewykluczone, że nie za bardzo jest zadowolony z konkluzji, jaka została tam przedstawiona.
Jeżeli zgodnie z obietnicą ministra Millera, raport jego komisji będzie dla Polski bolesny i faktycznie zostanie w nim wykazana indolencja polskich organów rządowych i podlegających im służb, to gdyby raport był publikowany tylko po polsku, nie byłoby z tym problemu. Ale jest on przecież tłumaczony na język rosyjski i angielski.
Czy zatem warto – tłumacząc raport na inne języki – nadwyrężać dobre imię Polski na forum międzynarodowym?
Czy warto ośmieszać się po raz kolejny, tym razem publikując raport napisany bez posiadania podstawowych dowodów, którymi tak pieczołowicie zajęli się Rosjanie i których nie zamierzają nam oddać?
Czy minister Sikorski będzie zadowolony z faktu, że za pomocą raportu wykazana zostanie nieudolność polskich władz i będzie to mógł przeczytać „przeciętny Kowalski” z Rosji lub Ameryki?
Na dodatek Polska objęła prezydencję i naprawdę nie będzie to służyło dobremu wizerunkowi naszego kraju za granicą.
W związku z powyższymi wątpliwościami, na osobiste polecenie premiera należy zmienić konkluzję w wersji rosyjskiej i angielskiej.
Oczywiście nie powinniśmy nic sugerować, ale dla dobra polskiej racji stanu powinna ona brzmieć inaczej w wersji rosyjskiej, a inaczej w wersji angielskiej.
Oto wersja rosyjska:
Katastrofę spowodowali piloci, którzy niepotrzebnie wystartowali z Okęcia.
Państwo rosyjskie zdało egzamin.
A tak w wersji angielskiej:
Wizyta w Smoleńsku była perfekcyjnie przygotowana.
Państwo polskie zdało egzamin.
Polityk powinien być elastyczny i takiej elastyczności oczekujmy od premiera naszego rządu.
Inne tematy w dziale Polityka