Alef-1 Alef-1
1991
BLOG

Tragedia zaczęła się w Warszawie - Kto dowodził Tupolewem?

Alef-1 Alef-1 Polityka Obserwuj notkę 27

Od 10 kwietnia byliśmy przekonani, że dowódcą statku powietrznego TU-154 M 101 był kapitan Protasiuk. Wiedzę tą potwierdzali kolejni „eksperci”, dowodząc na antenach różnych mediów, że tylko i wyłącznie kapitan ponosi odpowiedzialność za wszystkie decyzje, jakie są podejmowane na pokładzie samolotu. Twierdzenie niewątpliwie prawdziwe, miało służyć do udowodnienia tezy, że kapitan Protasiuk naruszył regulaminy i uległ presji generała Błasika, który z kolei wydał rozkaz lądowania w tych trudnych warunkach pogodowych. Tak było do wczoraj.

Ale wczoraj, przed surowym obliczem prokurator Pochanke, zeznawało dwóch kolejnych cudem ocalonych z katastrofy świadków zdarzeń z feralnego lotu. Byli to pułkownicy Gruszczyk i Latkowski.Obydwaj zapewne znajdowali się niedaleko od kabiny pilotów, a ponieważ - jak już wiemy ze stenogramów - drzwi były otwarte, mogli na bieżąco obserwować to, co działo się w środku.
Dowódcą tego samolotu nie był kapitan Protasiuk, ale, zgodnie z regulaminem wojskowym, generał Błasik. I to on dał decyzję na lądowanie, nawet jeśli nie bezpośrednio, to nie zabraniając dawał przyzwolenie na łamanie zasad i regulaminu lotów – poinformował nas świadek Latkowski.
Proste i logiczne.
Kapitan Protasiuk naruszył regulaminy słuchając generała Błasika - który nic nie mówił, a generał Błasik naruszył regulaminy – nic nie mówiąc.

Jest to dość karkołomna teza, stawiająca pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie lotnictwa wojskowego w Polsce. Cywilnego zresztą też – wszak był to wg min. Millera lot cywilny.
Załoga przestała tam istnieć, drugi pilot przestał istnieć, tam była cisza. Nie mieści mi się w głowie sposób podejścia do lądowania– zeznawał z kolei świadek Gruszczyk.Nie może być tak, że kapitan prowadzi korespondencję lądową i jednocześnie ląduje - dodał.
Nam też się nie mieści sposób podejścia do lądowania, lecz jeśli wierzyć stenogramom - a pułkownik pewnie wierzy – nie było to lądowanie, to było spadanie.
A jak z tą ciszą panie pułkowniku? Była cisza, czy kapitan prowadził „korespondencję lądową”. Odpowiedzi na to pytanie udzielił nam wcześniej inny świadek, akredytowany płk Klich.
O zachowaniu drugiego pilota mówił bowiem - Powinien się uczyć, jak wybudzić kapitana z hipnozy…
Nie wiedzieli, że są niżej, pogubili się, jeden błąd gonił drugi - zeznawał dalej świadek Latkowski.
Skąd o tym wiadomo, skoro w kabinie panowała cisza - dlaczego znaleźli się niżej, pułkownik nie był uprzejmy nam wyjaśnić, a prokurator nie dopytała.
Kolejnym błędem - zdaniem świadka - była decyzja załogi o lądowaniu na małym, przestarzałym i nieużywanym smoleńskim lotnisku…
Z powyższej wypowiedzi wynika, że plan lotu przewidywał lądowanie na dużym nowoczesnym i używanym lotnisku, a tylko samowola Błasika i Protasiuka doprowadziła do zmiany planów.
Smoleńska tragedia zaczęła się w Warszawie, a największy żal mam do organizatorów lotu – zauważył świadek.
Z tym stwierdzeniem mogę się zgodzić.
Tragedia rozpoczęła się w Warszawie, a zakończyła w Rosji.
Każda historia ma swój początek i ma swój koniec.
I o tym początku i o końcu tej historii będziemy dalej rozmawiać i dyskutować - już po Nowym Roku.A to dlatego, że jak powiedział wielki matematyk David Hilbert, nader trafnie ujmując istotę tej cząstki ludzkiego ducha, której wyrazem jest Oświecenie:
Musimy wiedzieć, będziemy wiedzieć.
Alef-1
O mnie Alef-1

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka