W ten świąteczny wieczór, proponuję zapoznać się z kilkoma refleksjami Milana Kundery z eseju „Zachód porwany albo tragedia Europy Środkowej” z 1984 roku. Był to jeszcze czas, w którym nic nie wskazywało na zmiany, które nastąpiły kilka lat później we wschodniej Europie. Refleksje o tyle aktualne, że świat Zachodu wydawał się wtedy tak odległy, jak dzisiaj wydaje się tak bliski.
Jedno tylko się nie zmieniło – Rosja.
[…]
Tożsamość narodu czy cywilizacji odbija się i streszcza w całości wytworów duchowych, którą zwykło się nazywać kulturą. Jeśli ta tożsamość jest śmiertelnie zagrożona, życie kulturalne nasila się i rozwija, a kultura staje się wartością, wokół której skupia się cały naród. Dlatego też we wszystkich rewoltach środkowoeuropejskich zarówno pamięć kulturalna, jak współczesna twórczość, odgrywały rolę tak wielką i decydującą jak nigdy i nigdzie w żadnej z rewolt europejskich.
[…]
Europa środkowa będąca wschodnią granicą Zachodu zawsze była szczególnie wyczulona na niebezpieczeństwo rosyjskiej potęgi. …Europa środkowa pragnęła być skondensowanym obrazem Europy w całym bogactwie jej różnorodności, małą arcyeuropejską Europą, zminiaturyzowanym modelem Europy narodów opartej na regule: maksimum różnorodności na minimum przestrzeni. Jakże mogła nie przerażać jej Rosja budująca się na regule przeciwnej: minimum różnorodności na maksimum przestrzeni?
[…]
Kazimierz Brandys opowiada piękną historię o tym, jak pewien polski pisarz spotkał wielką poetkę rosyjską Annę Achmatową. Uskarżał się przed nią na swoje ciężkie położenie - objął go zakaz druku. Achmatowa przerwała mu: "Grozi panu aresztowanie?" - Polak zaprzeczył. - "Wyrzucają pana ze Związku?" - "Nie". - "Więc o co panu chodzi?". Achmatową była szczerze zdziwiona.
Brandys komentuje: "Takie są ruskie pocieszenia. W porównaniu z rosyjskim losem nic nie powinno się wydawać straszne.
[…]
Cywilizacja rosyjskiego totalitaryzmu jest bowiem radykalnym zanegowaniem Zachodu takiego, jaki narodził się u świtu epoki nowożytnej, opartego na myślącym i wątpiącym ego, charakteryzującego się twórczością kulturalną pojmowaną jako ekspresja jedynego i niepowtarzalnego Ja. Inwazja rosyjska rzuciła Czechosłowację w epokę "postkulturalną", rozbrajając ją i ogołocając w obliczu rosyjskiej armii i wszechobecnej, państwowej telewizji.
Wstrząśnięty tym potrójnym tragicznym wydarzeniem, jakim była inwazja na Pragę, przybyłem do Francji i próbowałem wytłumaczyć moim francuskim przyjaciołom rzeź kultury, jaka po tym nastąpiła: "Wyobraźcie sobie tylko! Zlikwidowano wszystkie pisma literackie i kulturalne! Wszystkie bez wyjątku! Czegoś takiego nie było jeszcze w historii czeskiej, nawet za okupacji hitlerowskiej!"
Moi przyjaciele patrzyli na mnie z pełnym zakłopotania pobłażaniem, którego sens zrozumiałem dopiero później. Gdy w Czechosłowacji zlikwidowano wszystkie pisma, wiedział o tym cały naród i wszyscy boleśnie odczuli ogromną wagę tego wydarzenia. Gdyby we Francji lub w Anglii znikły wszystkie pisma, nikt by się nie spostrzegł, nawet ich wydawca. W Paryżu, nawet w bardzo kulturalnym środowisku dyskutuje się przy kolacji o programach telewizyjnych, a nie o pismach. Bo kultura ustąpiła już miejsca. W Pradze przeżywaliśmy jej zniknięcie jak katastrofę, szok, tragedię, zaś w Paryżu przeżywa się je jak coś banalnego i nieważnego, jak nie-wydarzenie.
[…]
Pomyślmy w ten świąteczny wieczór o kulturze, która została wyrugowana z naszych domów i umysłów, pomyślmy o tym, gdzie w twoim ulubionym saloniku prasowym znajduje się regał z pismami literacko - kulturalnymi, pomyślmy o wszechobecnej roli propagandy telewizyjnej i jej destrukcyjnym wpływie na nasze postrzeganie rzeczywistości.
I wreszcie pomyślmy o Rosji – ona się nie zmieniła – zmieniły się tylko metody.
Źródło:
Milan Kundera
Zachód porwany albo tragedia Europy Środkowej, Zeszyty Literackie", 1984, nr 5
Pierwotnie tekst ukazał się w "The New York Review of Books", 26.04.1984.
Inne tematy w dziale Polityka