„Jarosław Kaczyński jest faszystą”

Powyższa teza jest ostatnio bardzo rozpowszechniona w tzw. „Salonie”. Debatują o tym Lis, Żakowski, Paradowska i reszta "świty". Wszystko zaczęło się od cytatu Z. Herberta. Wtedy pojawiły się zarzuty o dyktaturę, totalitaryzm i w końcu doszło do faszyzmu.( Uwaga, niedługo się dowiemy, że J.K jest nazistą i komunistą w jednym.)

Nie wiem do końca, czy ci wszyscy „zaniepokojeni” ,wiedzą czym w ogóle jest faszyzm. Mam nieodparte wrażenie, że posługują się tym określeniem, ponieważ groźnie brzmi i negatywnie się kojarzy..W żadnym wypadku nie odwołując się do historycznego znaczenia faszyzmu.W sumie dla naszych „kochanych i milusich” lemingów to aż nadto. Już wpadają w panikę i obłędną histerię. Słyszymy zewsząd głosy o potrzebie delegalizacji PiSu, jako partii antydemokratycznej i totalitarnej.Dziennikarze Wyborczej "drą szaty", aby zapobiec zamachowi stanu.Mamy wielką debatę narodową o "kaczystowskim zagrożeniu", a do tego polowanie na wszechobecnych "faszystów"

Dzięki, swojej "mądrości", nasze „autorytety” stworzyły własną definicję faszyzmu. Wynika z niej, że kto nie popiera PO, kto utożsamia się z polskim narodem, historią, kulturą, religią  i przede wszystkim nie czyta GW,jest zwyczajnym „faszystą".Czyli jest ich naprawdę sporo. Z tego prosty wniosek, że żyjemy w "faszystowskim" kraju, a biednych Polaków, trzeba nieustannie reedukować ,na prawdziwych "Europejczyków".

Tak naprawdę, mamy do czynienia z kolejnym, tym razem wyjątkowo, idiotycznym tematem zastępczym. W przeciwnym razie trzeba byłoby informować o nieudolności, rządu, drożyżnie,fatalnym stanie naszej gospadarki. Ale dla mediów, to są nic nieznaczące detale. Ważne jest jedno-"Kaczyński jest faszystą, który chce obalić demokrację".Niestety w naszym kraju, bardzo łatwo przekracza się granice absurdu.