Od Autora:
Szanowni Czytelnicy i Komentatorzy mojego skromnego blogu na Salon24.pl
Komentatorów, którzy wpisali pod moją poprzednia, oryginalną notką swoje uwagi w jej poprzedniej, usuniętej przeze mnie wersji bardzo przepraszam. Notkę publikuje ponownie (po wzbogaceniu tekstu o dodatkowe treści i korekcie odnalezionych błędów) jako, że nie mogłem (niezależnie od ilości ponawiania prób...) dokonać zamierzonych przeze mnie zmian i korekt. Poprzednią notkę, nie posiadając możliwości dokonania korekt i zmian, usunąłem, nie widząc innego wyjścia z sytuacji - około 6.50 rano (polskiego czasu). Notka, miała w tym czasie +/- 710 odsłon i zamieszczonych pod nią było 8 komentarzy.
Raz jeszcze, za wszelkie niedogodności (pomimo faktu, ze nie są one spowodowane przeze mnie) przepraszam.
***
Kiedy nie bardzo wiadomo “o co chodzi” – to zazwyczaj się rozchodzi o pieniądze. Zyski, zyski, jeszcze raz zyski. Diabelskie w naturze pieniądze. Często, zmieniające ludzi w żądne jedynie pieniędzy, prawdziwie bezduszne korporacyjne twory.
Znakomita większość nas, tradycyjnie, naturalnie, normalnie się odżywiających ludzi, słysząc i czytając medialne "nagonki na zjadaczy mięsa jajek i nabiału" jedynie, conajwyższej, wzruszając ramionami, po prostu zmienia wtedy telewizyjny kanał, albo odkłada czytaną publikacje/artykuł. Popełniając w ten sposób wielki błąd - pomijania, nie obejmowania tematu. Co jednak jest tu znacznie gorszym, kompletnego nie zrozumienia istoty sprawy i wagi problemu. Nie doceniania groźby dalszego "pochodu wegerializmu i weganizmu" prowadzi do ukrywania tych wszystkich (ludzi i korporacji) którzy/które faktycznie, i to już od wielu dekad - stoją za i jakże szczodrze finansują, tak zbrodnicze w naturze i celu działania. Nie zastanawianie się głębiej nad tym, kto i dlaczego, faktycznie stoi za, i kto - finansuje propagowanie wegetarianizmu i weganizmu (weganizm jest tu celem ostatecznym) może okazać się dla nas wszystkich, bardzo groźnym w konsekwencjach błędem. Wegetarializm/weganizm, czy i jakie, byłyby takiego stanu korzyści, zaś jaka grupa, w jaki sposób - ucierpiałaby po przejściu ludzkości na wegetarianizm/weganizm najbardziej?
Zastanówmy się wspólnie, jakie byłyby (nieuniknione) konsekwencje, w przypadku - jeślibyśmy wszyscy zmuszeni "okolicznościami" odeszli od naturalnego ludziom sposobu odżywiania i zostali wegetarianami/weganami.
Rok za rokiem, obserwujemy i jesteśmy poddawani, coraz to bardziej nasilanej medialnej narracji, propagandzie i presji – zostania wegetarianami. Wmawia się nam ludziom, wbrew wiedzy, nauce, faktom i logice, coraz to nachalniej, że jedzenie mięsa, a nawet i nabiału, jest dla nas (ludzi) błędnym i niezdrowym sposobem odżywiania. Na Salonie 24.pl bloger @alimira opublikował notkę: https://www.salon24.pl/u/alamira/902252,triumfalny-pochod-wegetarian Drugą notkę, poruszającą temat weganizmu – w tym samym praktycznie czasie, opublikował bloger @doku https://www.salon24.pl/u/doku/902975,czy-weganizm-to-tylko-sentymenty Zajmijmy się wpierw pierwszą z linkowanych notek. Znamiennym jest już sam tytuł “Triumfalny pochód wegetarian”. Likowana notka, zawiera w sobie tak oto stawione pytanie:
“Dlaczego tak się dzieje?” Poparte kolejnymi, nie mniej trafnymi pytaniami:
* Czy to tylko sentymentalny odruch związany z miłością do zwierząt?
* Co się za tym kryje?
* Jakie biznesy lobbują za takim rozwiązaniem?
Udzielenie logicznie poprawnej, jednocześnie zwięzłej odpowiedzi na pierwsze z postawionych w tej notce pytań: “Dlaczego tak się dzieje?” jest praktycznie niemożliwe. Złożoność zagadnienia – jest tu głównym powodem. Nie co łatwiej, przedstawia się sprawa z drugim pytaniem, niejako sugerującym, że wegetarianizm, może być wywoływany u niektórych ludzi, przez , poprzez, i jako wynik – sentymentalnych odruchów, związanych z miłością do zwierząt. Bezsprzecznie bowiem, zjawisko nadmiernego “przenoszenia” w wielu krajach wysoko rozwiniętych, uczucia miłości i instynktów rodzicielskich głównie na zwierzęta, (co obserwujemy najczęściej w rodzinach i “związkach” bezdzietnych) posiada znaczny wpływ przy podejmowaniu decyzji o odejściu od spożywania mięsa (następnie zaś nabiału, potem zaś tłuszczów, nawet i tych pochodzenia roślinnego).
Kolejne dwa pytania, czyli:
“Co się za tym kryje?” oraz “Jakie biznesy lobbują za takim rozwiązaniem?”
– nie tylko, że wiążą się z sobą, ale pierwsze z tych pytań, jest tu odpowiedzią na pytanie drugie.
Propagowaniem wegetarianizmu i weganizmu zajmują się bowiem głównie, nie szczędząc pieniędzy na finansowanie wszelkich form “krucjat przeciw mięsu” największe, teraz już ponadnarodowe (ważne słowo!) koncerny żywnościowe. Zaopatrujące, każdego dnia, coraz to większą procentowo populacje mieszkańców naszej planety w konieczne ludziom do życia pożywienie. Warto, w tym właśnie miejscu na moment się zatrzymać, następnie głębiej zastanowić nad tym, co faktycznie jest, zarówno celem, jak i motorem – napędzającym propagowanie (finansowanie) wegetarianizmu przez największe, między-ponad-narodowe koncerny spożywczo/żywnościowe. W tym miejscu, celowo posłużę się (dla podświetlenia tematu “od spodu”) w mojej argumentacji, cytatami, zapożyczonymi z drugiej, z likowanych powyżej notek. Autor której to, jako typowy “aktywista” posłużył sie głównie zapożyczonymi od ludzi o podobnym Mu światopoglądzie “informacjami i danymi”. W efekcie czego, zapewne zupełnie nieświadomie, udowodniając “KTO i CO” (dodatkowo zaś dlaczego) stoi za szerokim i coraz to bardziej nachalnym promowaniu stylu życia opartym na wegetarianizmie. Jako fazie wstępnej i jedynie etapem. Celem ostatecznym bowiem, wielkich między-ponad-narodowych koncernów, jest weganizm, jako mogący bezsprzecznie przynosić dla koncernów spożywczo/żywieniowych, jeszcze większe zyski w przyszłości. Proszę teraz bardzo uważnie odczytać ten oto fragment:
“(…) wydajność produkcji zwierzęcej dla ludzi jest od 5 do 10 procent (1 kęs za 10 lub nawet za 20 kęsów), w zależności od produktu: mleko jest na jednym biegunie – 10%-owa wydajność; wołowina – 5%-owa wydajność. Oznacza to, że do wyżywienia ludzi sadownicy i ogrodnicy potrzebują 10 razy mniej ziemi niż rolnicy, zużywają 10 razy mniej energii i innych zasobów, produkują 10 razy mniej zanieczyszczeń, generują 10 razy mniej kosztów.(…)”
10 RAZY MNIEJ KOSZTÓW = ZNACZNIE WIĘKSZY ZYSK DLA KONCERNÓW SPOŻYWCZO/ŻYWIENIOWYCH.
Czyli, kiedy nie wiadomo “o co chodzi” – to najczęściej chodzi o pieniądze.
Kto ucierpi najbardziej?
Odpowiedz jest bardzo prosta:
Bezprzecznie, ucierpią wtedy najbardziej, pozbawione mięsa jajek i nabiału w okresie wzrosu i rozwoju ----> DZIECI !
Czy to aby na-pewno wszyscy wiemy?
Bo i powinniśmy to wszyscy dobrze wiedzieć!
W tym miejscu, czyli po pełniejszym uświadomieniu wszystkim faktu, że głównym celem wielkich, międzynarodowych koncernów jest podniesienie i pomnożenie uzyskiwanych przez nie ZYSKÓW (profitów) cała reszta, związana pośrednio i bezpośrednio z zagadnieniami coraz to bardziej nasilanego propagowania wegetarianizmu – stanie sie dla was zapewne prostszą, przez co bezsprzecznie jaśniejszą. Następnie zaś, stanie się możliwą do szerszego objęcia i rozumienia zarówno samego tematu, jak i zrozumienia:
“Dlaczego tak się dzieje” —-> w relacji do “triumfalnych pochodów wegetarian”.
Ludzi jakże zmanipulowanych i podstępnie “okradzionych” z wysokokalorycznego pożywienia jakim jest mięso, jajka, mleko, sery itd, itp. Produkty, zawierające w sobie również, oprócz - wysokoenergetycznych kalorii, wiele innych, niezwykle cennych substancji odżywczych. Substancji bardzo wartościowych i koniecznych ku naszemu, a co dopiero DZIECI zdrowemu wzrostu, rozwoju i długiemu życiu.
Wegetarianie i weganie, jakże często ostatnio, próbują narzucać swój styl życia i odżywiania innym. Pozostając najczęściej nieświadomych tego, że używani są przez wielkie koncerny (bogatych tego świata) jedynie jako narzędzia, służące do łatwiejszego i szybszego pomnażania ich zysków. Zakończę tym, że absolutnie nie namawiając nikogo, tym bardziej zaś, nie wskazując nikomu —-> co powinni, czy nie powinni “jeść” pozwolę sobie jedynie zauważyć co następuje.
Aby względnie szybko, jednocześnie maksymalnie pojąc i zrozumieć, do jakiej to grupy, my ludzie należymy w znaczeniu i sensie:
a) mięsożercy = drapieżniki
b) – roślinożercy = ofiary drapieżników
– wystarczy nam stanąć przed lustrem.
Cóż wtedy natychmiast widzimy? Otóż. miedzy innymi widzimy to, że nasze oczy będąc bardzo blisko siebie, usytuowane są z przodu naszej głowy, nie zaś po jej bokach. Już ten jeden, niezaprzeczalny fakt, świadczy i zaświadcza niezwykle mocno o tym, że jako “gatunek” – my ludzie, należymy do grupy drapieżników, czyli —-> MIĘSOŻERCÓW!
Jeśli komuś, komukolwiek, ten niezaprzeczalny fakt i dowód nadal nie wystarcza, to polecam wtedy sprawdzenie własnego (miejmy tu nadzieje, że nadal własnego…) uzębienia. Cóż to bowiem widzimy, po otwarciu naszych ust i uniesieniu (opuszczeniu) warg? Widzimy kształt naszych zębów (jakże typowy dla drapieżników) dodatkowo, nie jest trudno nam zauważyć, kolejny, niezaprzeczalny fakt. Zarówno w naszej górnej, jak i w dolnej szczęce, widoczne są bardzo wyraźnie, nasze 4 KŁY (posiadamy bowiem, podobnie jak większość drapieżników 4 zęby kłowe). Dalszych dowodów na naszą (ludzi) przynależność do grupy drapieżników (mięsożerców) celowo nie będę przedstawiał. Te dwa bowiem, aż nadto powinny tu i w tej kwestii wystarczyć.
Jeśli nadal ktoś jeszcze posiada dalsze, dowolnego typu wątpliwości, co do zgodności z stanem faktycznym (prawdą) dokonanej przeze mnie powyżej, najprostszej kategoryzacji nas (ludzi) i umieszczenie nas wśród i pośród żyjących na ziemi mięsożernych drapieżników, to jest to tak dalece poza moją kontrolą, jak dalece jest poza moją chęcią – objaśniania i tłumaczenia komletnym durniom, tak oczywistych – oczywistości.
Tym bardziej, że mowa była o jedzeniu, zaś stare przysłowiowe uczy nas prostej prawdy o tym, że tak – jak z głodnym się nie naje, to tak samo – z głupim.........
Na zakończenie, abyśmy się wszyscy, i to włącznie wegetarianami i weganami dobrze zrozumieli.
Oto jest i takie jest - moje przesłanie do wegetarianów, wegetarianek, weganów i weganek.
Zupełnie mnie nie interesuje i nie obchodzi, co Wy = dorośli wegetarianie/weganie spożywacie..
Tym bardziej, i jeszcze bardziej - zupełnie mnie nie obchodzi WASZ ----> wegetarian/weganów "styl życia".
To nie jest moje życie!
Przez to i dlatego, najzwyczajniej, po prostu, to nie jest mój interes.
Do tego stopnia nie jest mój, że nawet, jeśli zobaczę być może kiedyś i WAS - rzesze wegetarianów/weganów, stadnie pasących się na łące i żrących trawę, to zaręczam WAM, że bardzo szybko obrócę się jedynie w inną stronę.
Aby nie zwymiotować!
Dopóty i tak długo, jak nie będziecie zaglądać do mojego talerza i talerzy moich, i wszystkich innych dzieci, nie interesujecie mnie co jecie, tak, jak WY wszyscy - nie istniejecie dla mnie praktycznie zupełnie.
Jeśli jednak, zaczniecie być zbyt i nadto nachalni....
Chcąc, sugerować i narzucając swoje "poglądy" = wybierać, co (potrzebujące w okresie szczególnie wczesnego. ale i późniejszego dzieciństwa, czyli: przede wszystkim, maksymalnie naturalnego, jak najmniej "przerobionego" nabiału, dobrej jakości mięsa, i maksymalnie świeżych jajek. itd. itp...) dzieci jedzą w rodzinnych domach, i co będzie im serwowane w szkolnych jadalniach/stołówkach -----> to już jest inna sprawa i inna inszość!
Wegetarianie/weganie żryjcie sobie ile i co chcecie = żyjcie sobie jak tylko chcecie. Pozbawiajcie się substancji odżywczych i pozwalajcie wielkim korporacjom wyprać wasze mózgi. Dajcie sobą nadal manipulować, jeśli takie macie życzenie, i taki jest wasz wybór. Pod jednym warunkiem. Wara wam od tego, co inni jedzą i co będą jeść teraz i w przyszłości dzieci!
Postscriptum: Niestety, ale będąc mocno ograniczony pracą zawodową, czyt. ---> dostępnymi na blogerską działalność, przedziałami tzw. “wolnego czasu” - nie zawsze jestem, i będę mógł, szybko (w realnym czasie) odpowiadać na ewentualne czytelników uwagi i komentarze. Jednakże, chętnych do podjęcia tematu zgodnie z jego prawdziwym obliczem (nie dotyczy zdrowia a jedynie zysku) i prowadzenia dalszej rozmowy/dyskusji na odpowiednim tematowi poziomie, bardzo serdecznie zapraszam na mój blog:
https://fatamorganblog.wordpress.com/
Powyższą notka jest tam publikowana.
Uwagi dodatkowe:
Wprawdzie, niekiedy, odpowiadam na blogu https://fatamorganblog.wordpress.com/ na komentarze dopiero po upływie kilku dni (za co z góry serdecznie przepraszam) jednakże, na swoje usprawiedliwienie dodam tu, że zawsze staram się na każdy jeden zamieszczony tam komentarz, maksymalnie adekwatnie do wagi, tonu, treści i przekazu, w pełni odpowiedzieć.
Oświadczenie : Autor notek i komentarzy oświadcza publicznie i stanowczo, że nie jest Fatamorganem. Autora. własne opinie, nie są wyrażane na tym blogu. Wszystkie notki i komentarze są tylko i wyłącznie opiniami fikcyjnej postaci literackiej, zwanej fatamorgan. Jedynie tak zatem, mogą być odbierane.Osoba, pisząca notki i komentarze, nie wyraża żadnych swoich prywatnych opinii, ani nie bierze odpowiedzialności pod żadną postacią, za teksty pisane przez nią w formie jedynie fikcji literackiej. Jako, ze osoba pisząca, jest osobą fizyczną a fatamorgan jest fikcyjną postacią stworzona jedynie w celu przekazu literackiego. Zatem Fatamorgan, to fikcyjna postać, której istnienia nie ma w rzeczywistym, fizycznym, dotykalnym świecie. Wszelkie podobieństwa do faktów, zdarzeń, lub osób nawet w przypadku pozornej zgodności z faktami lub osobami rzeczywistymi, są jedynie przypadkowe.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka