fatamorgan fatamorgan
2359
BLOG

Rentgen publiczny czyli prześwietlenie Wojciecha Sumlińskiego

fatamorgan fatamorgan Społeczeństwo Obserwuj notkę 67

Trwa w mediach i w tzw. blogosferze, prześwietlenie tekstów książek i publikacji Pana Wojciecha Sumlińskiego. Dziennikarza śledczego, autora wielu książek i publikacji - w tym głośniej książki "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego" Trwa nadal, zapoczątkowane przez Newsweek "wychwytywanie" wszelkich zdań - najczęściej, choć nie zawsze pojedynczych. Zdań stanowiących treść najczęściej kryminałów. Zdań, które zostały użyte przez ---> następnie opublikowane w treści książek i innych publikacji Pana Sumlińskiego. Należy tu przypomnieć i pamiętać o fakcie, że mamy do czynienia z użyciem łącznej liczby około 100 zdań - w relacji do kilku napisanych przez tego autora książek, oraz licznych innego typu publikacji. Czyli de-facto w relacji -----> do tysięcy stron książek, oraz innych publikacji napisanych przez Wojciecha Sumińskiego. Trwające "wyszukiwanie" samym swoim natężeniem, zaczęło przypominać natarczywe doszukiwanie się winy. Istnieją również inne, niezamierzone efekty tych działań - o czym za chwile. Zasadniczym jest pytanie - czy mamy do czynienia z przysłowiowym dzieleniem włosa na cztery części, czy też Wojciech Sumliński winny jest czegoś więcej, jak tylko nie zaopatrzenia w stosowny wstęp swoich książek. Wstęp, zawierajacy objaśnienie/informacje dla czytelników. Informacje, o użyciu przez autora zdań, fraz, czy nawet wielozdaniowych sentencji "przez autora zapożyczonych" Oprócz takiego rozwiązania, pozostało do wyboru Panu Wojciechowi oraz jego wydawcom, wiele innych rozwiązań. Dla przykładu, zapożyczane zdania, frazy, sentencje etc. mogły być indywidualnie zaopatrzone w odnośnik, np. znak/symbol * ---> czyli odsyłacz, kierujący czytelnika do stosownego objaśnienia, przypisu autora lub wydawcy. Czy tylko to właśnie, czyli wcześniejsze "niepomyślnie" o ewentualnych konsekwencjach używania zapożyczeń, jest jedynym błędem i główną winą zarówno Pana Wojciecha Sumlińskiego jak i jego wydawców. Jaki jest faktyczny rozmiar/wymiar winy autora i jego wydawców - czy faktycznie jest na miarę dokonania  plagiatów. Czy grono obrońców - nie swoich praw autorskich, zatraciła właściwe proporcje. Politycznie postrzegając - sytuacja będąc dziwną -  zasługuje na dziwienie. Niekoniecznie tyle faktem wystapienia tak skrupulatnej analizy tekstów Pana Wojciecha Sumlińskiego, co raczej faktem = dalszego tej akcji nasilania. Wspomniane "nasilenie" - powoduje bowiem przede wszystkim promocje książek Wojciecha Sumlińskiego. Promocje na skalę, o której marzy zapewne każdy autor książek. Ponoć co-poniektórym za karę, odbierany jest najpierw rozum. Komu, oraz z powodu jakiej winy rozum odebrano, nie zamierzam wnikać. Ważniejszym w całej tej sprawie jest bowiem fakt, że opadają z wielu twarzy maski. Ukazując sieć niebezpiecznych związków, nie tylko ----> Bronisława Komorowskiego. To zaś powoduje, że korzyści płynące z całej tej sytuacji, są co-najmniej podwójne. Padają słowa o zatraceniu przez Pana Sumlińskiego wiarygodności. Słowa oparte na oskarżeniach, o dokonanie przez niego licznych plagiatów. Czy zatem faktycznie Pan Sumiński dopuścił się plagiatów. Przyznam, że nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Nie posiadam bowiem, wystarczających do dokonania tak jednoznacznej oceny informacji. Pokuszę się jednak, na próbę częściowej oceny sytuacji. Pojedyncze zdania i frazy, nawet - jeśli wystąpi w nich całkowita zgodność użytych słów, napisanych w tej samej kolejności, nie świadczą w mojej opinii o fakcie dokonania przez autora dowolnego tekstu plagiatu. Każdy język, posiada bowiem ograniczony zasób słów, możliwych do łączenia z sobą w dowolny sposób. Założenie, że dane zadanie - fraza posiadać będzie tzw. "sens" znacznie ogranicza liczbę możliwych słownych połączeń. Niezwykle bogaty język polski, nie jest w relacji do powyższego wyjątkiem. Znakomita większość zdań które piszemy -zostało zapewne już wcześniej podobnie, lub nawet dokładnie tak samo napisanych. Prawdopodobieństwo wystąpienia podobieństw, lub nawet pełnej zgodności w zdaniach, frazach, a nawet całych sekwencji zdań, jest zatem stosunkowo znaczne. Szczególnie, biorąc pod uwagę niezaprzeczalny fakt, że nieustannie przyswajamy sobie, zapamiętujemy w naszej podświadomości. pewne zdania, frazy, sekwencje, wcześniej przez odczytane lub usłyszane. Kiedy odczytujemy po raz kolejny nasze ulubione książki, prawdopodobieństwo zaistnienia "podświadomego zapamiętania" proporcjonalnie wzrasta. Jednocześnie wzrasta prawdopodobieństwo, że zapamiętane podświadomie zdania frazy i sekwencje, świadomie lub nieświadomie, zostaną przez nas wypowiedziane lub napisane. PRAWDZIWY PROBLEM - zaczyna się jednak w momencie, kiedy dochodzi w tekstach odmiennych autorów, do zapisania ciągu, czyli kilku (wielu) zdań praktycznie sobie identycznych, następujących w tekście bezpośrednio po sobie. Wraz z wzrostem liczby następujących kolejno po sobie, zbyt sobie podobnych - lub identycznych sobie zdań, nasila się prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z świadomym i zamierzonym plagiatem. Przyznam, że dlatego właśnie z obawą - odczytuje ostatnio wszelkie wiadomości dotyczące osoby i twórczości Pana Wojciecha Sumlińskiego. Ostatnie zdanie, nie było dla mnie łatwe do napisania. Oceniałem zawsze bardzo wysoko - osobę, postawę, oraz twórczość Pana Wojciecha Sumlińskiego.       

fatamorgan
O mnie fatamorgan

Oświadczenie : Autor notek i komentarzy oświadcza publicznie i stanowczo, że nie jest Fatamorganem. Autora. własne opinie, nie są wyrażane na tym blogu. Wszystkie notki i komentarze są tylko i wyłącznie opiniami fikcyjnej postaci literackiej, zwanej fatamorgan. Jedynie tak zatem, mogą być odbierane.Osoba, pisząca notki i komentarze, nie wyraża żadnych swoich prywatnych opinii, ani nie bierze odpowiedzialności pod żadną postacią, za teksty pisane przez nią w formie jedynie fikcji literackiej. Jako, ze osoba pisząca, jest osobą fizyczną a fatamorgan jest fikcyjną postacią stworzona jedynie w celu przekazu literackiego. Zatem Fatamorgan, to fikcyjna postać, której istnienia nie ma w rzeczywistym, fizycznym, dotykalnym świecie. Wszelkie podobieństwa do faktów, zdarzeń, lub osób nawet w przypadku pozornej zgodności z faktami lub osobami rzeczywistymi, są jedynie przypadkowe.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (67)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo