Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Pani minister edukacji powinna stanąc przed Trybunałem Stanu za planowe,świadome i uporczywe niszczenie krajowej oświaty ,a pan tu wyjeżdża z nonsensami.A dokładnie - to obydwie panie ,bo ta od nauki też sobie nieźle poczyna w niszczeniu tego drugiego obszaru życia narodu.
Pan musi być cholernie oderwany od życia kraju opisując żal po kwiatkach, gdy płoną lasy.
Tak uniwersalna, że stosuje się również (czy tylko - byc może?) do samego tekstu pana profesora.
Zastanówmy się przez chwilę nad aforyzmem Andrzeja Frycza Modrzewskiego, który oddaje sposób myślenia obywateli zatroskanych zarówno stanem edukacji jak i stanem Rzeczpospolitej:
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
Czy można odmówić temu racji? Nie można. Więc, to prawda?
Nie. Nieprawda. Nie cała, przynajmniej.
Czego zatem brakuje? Brakuje uzupełnienia, a może wręcz postawienia na głowie (dwukrotne postawienie na głowie przywraca wszak naturalny kierunek). Zatem, wytłuszczając odwróconą implikację:
"Jakie są Rzeczypospolite, takie ich młodzieży chowanie"
Innymi słowy, wpływ i efekty znaczące sa dopiero w procesie "z góry w dół" bardziej niż "z dołu w górę".
Nie
"jakie są gimnazja, takie licea" - tylko
"jakie licea, takie są gimnazja".
Nie
"jakie szkoły średnie, takie wyższe" - a raczej "jakie szkoły wyższe, takie i średnie".
Etc.
Jaki jest status, jakie sa możliwości, perspektywy kariery po dyplomie, realizacji marzeń (nie wstydźmy się tego słowa), taka i droga do tego dyplomu.
Paradoksalnie, reformy szkół czy programów wpisują sie w ten schemat "z dołu w górę". Paradoksalnie, bo niby są narzucane z góry. Paradoks jest pozorny, bo próby naprawy dotyczą procesu już postawionego na głowie, bez zdawania sobie sprawy z nienaturalności pozycji.
Po drugie, po co gdziekowiek na swiecie 40% ludzi wyksztalconych na "poziomie" wyzszym. Moze w uslugach?
Po trzecie masowe uczesnictwo mlodziech w zajeciach wyzszych uczelni - bo studiowaniem trudno to nazwac, musi obnizac poziom.
Po czwarte, niepotrzebne rozbudzanie aspiracji edukacyjnych powoduje wchodzenie w zycie kolejnych rocznikow sfustrowanych mlodych ludzi.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Równość SZANS na podjęcie studiów wyższych powinna obowiązywać (stypendia), ale liczbę przyjmowanych studentów należy ograniczyć do 20 - 25 % - TYLKO NAJLEPSZYCH (według liczby punktów uzyskanych na maturze, bez oceny z religii). Na drugi stopień - magisterski należy wybierać tylko ok 20 % z absolwentów pierwszego stopnia.
Wtedy wyeliminuje się tę miernotę, która obecnie bezsensownie zamula polskie uczelnie.
Natomiast u Kanady południowego sąsiada (który wciąż znajduje się w Pólnocej Ameryce)- takiego systemu, jak autor opisuje, nie ma. Nawet szczegóły się różnią... Jeden szczegół - pół biedy, dwa - ujdzie, trzy - niech tam, ale mnóstwo?
A w ogóle, gdy ktokolwiek opisuje jakikolwiek wielki system w terminach ekstremalnych (fatalny! albo - wspaniały!), tego wywody trzeba brać z dużą szczyptą (ba - garścią!) soli.
Albowiem, nolens-volens, zawsze jest spectrum, i nie tylko ma dwa krańce, ale też zawsze potężny liczbowo i znaczeniowo środek, ostoję przeciętności.