Mało jest w naszej historii dat, które pozytywnie zmieniały rzeczywistość, a nie kończyły się przelewem krwi na próżno. Są w życiu narodów kamienie milowe. Takim kamieniem milowym niewątpliwe był Sierpień 1980 roku, a także sekwencja trzech wydarzeń 1989 roku - okrągły stół, wybory 4 czerwca oraz powołanie rządu Tadeusza Mazowieckiego. 20 rocznicę tego ostatniego wydarzenia obchodziliśmy w minioną sobotę.
Ten ciąg zdarzeń 1989 roku dał Polakom niepodległość i uczynił ich gospodarzami własnego kraju.Na czele pierwszego niekomunistycznego rządu stanął właśnie Tadeusz Mazowiecki, ponieważ uznawany był za człowieka zasad również przez środowiska robotnicze. On nigdy nie idzie na skróty, chociaż umie szukać kompromisów. Jest niezwykle wierny swemu systemowi wartości, nie można nim manipulować, ale jednocześnie jest otwarty na drugiego człowieka. Dla niego każde słowo ma swoją wartość.
Nieco się obawialiśmy, czy będzie w stanie stworzyć ekipę, która weźmie na siebie tak fundamentalne zadanie i obowiązek. A jednak stworzył gabinet indywidualności, niezwykle kompetentnych ludzi. To właśnie tej ekipie Polacy zawdzięczają gigantyczny skok, jeżeli chodzi o jakość życia. Jej największą zasługą jest to, że nie bała się trudnych decyzji, dzięki czemu zbudowała trwały fundament niepodległego i demokratycznego państwa polskiego. Wszystkie następne rządy pozbawione były odwagi, ale konflikty polityczne nigdy nie zagroziły zawaleniem się tej budowli stworzonej przez premiera pierwszego niekomunistycznego rządu.
Pierwszy rok świeżo odzyskanej wolności, był rokiem niebywałego entuzjazmu. Mazowieckiemu udało się odtworzyć atmosferę Sierpnia 80. Uruchomić zarazem przedsiębiorczość ludzi, ich pozytywną energię, jak i przyzwoitość. Pamiętam kiedy Leszek Balcerowicz zwalniał tych, którzy pierwszy raz zakładali działalność gospodarczą, z podatku, a ludzie mimo to płacili w poczuciu obowiązku wobec swego państwa.
Niestety to trwało tylko rok, potem zaczęły się konflikty polityczne, które przerwały ten pozytywny proces. Uruchomiono wtedy energię Polaków na podstawie negatywnych emocji, które zresztą funkcjonują do dziś. Szkoda, bo gdyby tamta ekipa dokończyła swoje reformy, zadowolenie Polaków byłoby zdecydowanie większe. Ludzie o wiele szybciej dotknęliby owoców transformacji.
Dziś tamten rząd pamiętamy głównie z reform Balcerowicza i "grubej kreski". Mazowiecki działał w przekonaniu, że jeśli się myśli o przyszłości, o stworzeniu trwałego fundamentu demokratycznego państwa, to trzeba się otworzyć na wszystkich, także tych, którzy byli w PZPR. Ale również tych, którzy byli kompletnie obojętni wobec zaangażowania "Solidarności" w walkę o niepodległość. W swej niezwykłej mądrości uznawał, że demokratyczne państwo daje drugie życie, i że ludzi trzeba rozliczać z tego, jak się zachowują i co robią dla swego państwa.
Dlatego absolutnie bronię doktryny "grubej kreski", bo ona się sprawdziła. Dostrzegam nasze błędy. Na przykład jedną z pierwszych decyzji rządu Mazowieckiego było to, że sądy nie podlegają lustracji. To była inwestycja w niezawisłość sądów podjęta w przekonaniu, że to środowisko samo powinno się oczyścić, a państwo demokratyczne zapewni mu poczucie bezpieczeństwa i wolność uprawiania zawodu. Tu można dyskutować, czy to środowisko podołało temu zadaniu. Pewnie nie w takim stopniu, w jakim tego oczekiwaliśmy.
Co do reform Balcerowicza, to wówczas mieliśmy świadomość, że działamy w niezwykle trudnych warunkach, że mamy ciężkie czasy. Dziś możemy jednak powiedzieć, że te trudne czasy zakończyły się sukcesem.
Widać zresztą, że Balcerowicza potrzebuje współczesna polityka. Koszty nieumiejętności podejmowania decyzji przez obecny i poprzedni rząd, które poniesiemy my i nasze dzieci, będą zdecydowanie większe niż koszty, które ponosiliśmy w tamtych bardzo trudnych czasach. Pamiętajmy, że wtedy tak naprawdę brakowało pieniędzy na leki, wynagrodzenia, brakowało rezerw dewizowych, a gigantyczny dług wobec Zachodu zagrażał wręcz podstawom bytu niepodległego państwa.
Dziś każdy ciężko pracujący Polak, obserwując rozdawnictwo pieniędzy w Polsce i mając świadomość, w jakiej jesteśmy sytuacji, musi przyznać rację Balcerowiczowi, który domaga się cięć świadczeń socjalnych. Minister finansów to nie bajkopisarz, tylko chirurg, który musi podejmować decyzje i ciąć, gdy zachodzi taka potrzeba.
Dziś wydaje się, że mamy dobrą sytuację w gospodarce, ale w przyszłym roku kondycja polskiego budżetu i całej gospodarki będzie zdecydowanie gorsza. I pewnie wtedy będziemy krzyczeć: "Balcerowicz wróć".
Jestem przekonany, że kiedyś dojrzejemy też do tego, by wybudować pomnik "Solidarności" oraz pierwszemu niekomunistycznemu rządowi. Na tym cokole niewątpliwie zostaną wypisane nazwiska, Tadeusza Mazowieckiego, Krzysztofa Skubiszewskiego i Leszka Balcerowicza.
Władysław Frasyniuk, polityk, przedsiębiorca, działacz opozycji w PRL
2 i 3 strona gazety. Zespół Opinii: Anita Sobczak (szef), Sonia Termion, Jakub Biernat, Marcin Herman
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka