Z Janem Krzyszofem Bieleckim, byłym premierem, dyrektorem Pekao SA rozmawia Jakub Biernat
O kryzysie jakoś ostatnio w Polsce ciszej. Ale to chyba nie znaczy, że się skończył, prawda?
– Mamy do czynienia z największym od II wojny światowej kryzysem gospodarczym. Jak pokazuje historia, kryzysy o takiej skali prowokują o wiele szersze zmiany ładu światowego. Kryzys z 1929 r., kryzys standardu złota z 1847 r., czy jeszcze wcześniejszy z końca XVIII wieku – wszystkie one spowodowały zmiany o charakterze globalnym. I podobnie dzieje się teraz. Zresztą obecny kryzys nie zaczął się pół roku temu, ale narastał od czasu pęknięcia bańki tzw. dotcomów, czyli firm internetowych w 2000 roku. Widać, że oznaki upadku starego ładu trwają więc już od jakiegoś czasu i że wyłania się nowa jakość.
Po zakończeniu w zeszłym tygodniu szczytu G-20 światowe giełdy wystrzeliły w górę. To objaw dużego optymizmu. Czy to odwrócenie trendu czy przypadek?
– Rynki dostrzegają, że następuje początek nowego ładu i wielkich zmian instytucjonalnych, które będą prowadzić ku lepszemu. Nietrudno zauważyć, że zwycięzcami tej partii są rynki wschodzące. Spodziewaliśmy się podwojenia, a szczyt G-20 potroił fundusze dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Równocześnie w wyniku precedensu meksykańskiego otworzyły się drzwi do zupełnie nowych operacji wykonywanych przez fundusz. Odtąd kraje będą dysponować otwartą linią kredytową, gdy zabraknie im środków w walucie wymienialnej. Do tej pory fundusz przychodził z pomocą dopiero wtedy, gdy dany kraj znajdował się już w tarapatach. Co gorsza, MFW zachowywał się jak zły strażnik. Mówił: damy wam pieniądze pod warunkiem, że będziecie stosowali twardą dyscyplinę budżetową, co kończyło się ograniczeniem usług publicznych i wprowadzaniem ogromnych oszczędności uciążliwych dla społeczeństwa. Jednak Meksyk otrzymał pieniądze z wyprzedzeniem i teraz wszystkie kraje, które mają problemy, tak jak Węgry czy Rumunia, mogą skorzystać z pomocy funduszu stabilizującego. To znaczy, że dla takiego kraju jak Polska pojawia się większa łatwość sięgania po takie środki, które wspomogłyby finansowanie i może skutecznie odstraszać spekulantów zakładających, że nasza waluta ulegnie osłabieniu.
Czy Polska będzie musiała skorzystać z takiej pomocy?
– Najważniejsza jest świadomość, że możemy liczyć na pomoc. Dlatego rynek walutowy w Polsce i giełda zareagowały tak optymistycznie na szczyt. MFW wychodzi ze szczytu jako wielki zwycięzca również dlatego, że to początek procesu, w którym międzynarodową walutą rezerwową stanie się nie dolar amerykański, ale emitowany przez fundusz sztuczny pieniądz nazywany w skrócie SDR.
Dolar traci na znaczeniu?
– Tak i oznacza to początek końca hegemonii gospodarczej Ameryki w świecie. MFW otrzymał prawo do tego, by stać się kimś w rodzaju pożyczkodawcy ostatniej szansy, czyli otrzymał rolę światowego banku centralnego. Do tego dochodzi zapowiedź zmiany siły głosów wewnątrz funduszu, na co Amerykanie się zgodzili, zapowiadając, że po 2011 r. zrezygnują z prawa weta. Co więcej, zrezygnowano podobno z zasady, by na czele Banku Światowego stał Amerykanin, a na czele MFW Europejczyk. Amerykanie zgodzili się na odejście od konsensusu waszyngtońskiego, który tak mocno stawiał na globalizację i deregulację. Teraz jest zgoda na większą regulację świata finansów, a nawet pensji menedżerów i dyrektorów banków.
Hegemonia amerykańska zatem nie zawsze była korzystna dla wielu gospodarek?
– To hipoteza kontrowersyjna, jednak silne prawa, jakie narzucali Amerykanie, kreując ład światowy, odchodzą do przeszłości. USA jednak nie rezygnują z odpowiedzialności za losy świata, inaczej niż w czasie słynnego szczytu z 1933 roku, który prezydent Roosevelt opuścił, mówiąc, że USA nie zrobią nic dla stabilizacji światowej waluty. Amerykanie chcą teraz grać grupowo, nie w pojedynkę. Ponadto widać, że chodzi im o coś więcej niż gospodarkę. Następuje pewien przełom. Widać to w ujawnionych sondażowych rozmowach Moskwy i Waszyngtonu, że do grudnia chcą doprowadzić do znaczącej redukcji arsenałów nuklearnych. Te rozmowy były prowadzone od wielu tygodni, jednak dopiero teraz postanowiono to ogłosić urbi et orbi. To krok oddalający nas od zimnej wojny.
Kolejna globalna zmiana to „śmierć" G-7. To grono przestało się liczyć i nikt już sobie nie wyobraża zwoływania następnych szczytów G-7, które rządziło światem od 50 lat. Następny szczyt w Japonii znowu będzie skupiał przedstawicieli 20 krajów. G-20 tworzy nową instytucję, czyli Radę Stabilności Finansowej. Nowa grupa przywódcza zaczyna się instytucjonalizować, i to jest dobra wiadomość.
W której niestety nas nie ma...
– I szkoda, bo G-20 dysponuje 90 proc. produkcji światowej, 80 proc. światowego handlu i skupia większość mieszkańców naszego globu.
Powinniśmy się starać o wejście do tej grupy?
– Oczywiście. Tym bardziej że kwestia jest otwarta, bo G-20 będzie musiało powiększyć się np. o kraje afrykańskie. Jest więc także szansa dla Polski.
Co z protekcjonizmem? Państwa G-20 odżegnywały się od niego, jednak zarazem większość z nich już wprowadziła bariery w handlu. Czy mimo tych zapowiedzi będą dalej handel ograniczać?
– Aż 17 z 20 krajów grupy już wprowadziło instrumenty protekcjonistyczne. Dobrze, że chociaż w retoryce odbywa się walka z podobnymi praktykami. Ponadto zadeklarowano 250 mld dol. na wspieranie handlu międzynarodowego. Za kilka miesięcy zweryfikujemy te deklaracje.
Czy optymizm po szczycie przetrwa?
– Z naszego punktu widzenia szczyt G-20 to krok w dobrą stronę. Widzę światełko w tunelu, szczególnie z punktu widzenia ryzyka walutowego, którego najbardziej się w Polsce obawialiśmy. Będziemy mieli stabilniejszą sytuację m.in. dzięki możliwości skorzystania z
pomocy MFW. Jednak przywódcy G-20 nie dogadali się na temat sposobów walki z kryzysem i kwestii wydawania publicznych pieniędzy. A dna recesji jeszcze nie osiągnęliśmy.
A kiedy Polska go osiągnie?
– Na razie bronimy się przed negatywnymi procesami, jednak gdy handel światowy spadnie o kilkanaście procent, to pogłębienie recesji nas nie ominie.
Zobacz też:
Guy Sorman: Nie utopimy kryzysu w morzu dolarów
2 i 3 strona gazety. Zespół Opinii: Anita Sobczak (szef), Sonia Termion, Jakub Biernat, Marcin Herman
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka