Fakt - Opinie Fakt - Opinie
103
BLOG

Gawryluk: politycy mają rozmawiać o życiu, nie o śmierci

Fakt - Opinie Fakt - Opinie Polityka Obserwuj notkę 8

Dyskusja o eutanazji jest dyskusją zastępczą. Nie doprowadzi do żadnych rozwiązań, gdyż aby zmienić obowiązujące w tej materii prawo, należałoby zmienić konstytucję. A to jest dziś niemożliwe. Padają więc stwierdzenia, że trzeba podjąć dyskusję po to, by usłyszeć argumenty różnych stron sporu. Ale przecież argumenty zwolenników, jak i przeciwników są od lat dobrze znane. Bo toczy się na ten temat od wieków dyskusja filozoficzno-etyczna. Dotyczy fundamentalnych spraw życia i śmierci. Nie ma powodu, by zajmowali się tym dziś jeszcze politycy. Zwłaszcza, że, jak wspomniałam, z ich strony jest to dziś dyskusja kompletnie jałowa.

Zamiast tego politycy powinni zastanowić, co zrobić, aby poprawić jakość życia w Polsce. Jej wątkiem powinno być zastanowienie się, jak poprawić jakość opieki medycznej w Polsce, w tym opieki nad ludźmi w śpiączce, ludzmi sparaliżowanymi, ciężko przewlekle chorymi, jak pomóc ich rodzinom. To politycy odpowiadają za to, jak wygląda w Polsce służba zdrowia. A wygląda kiepsko. Zaś szczególnie źle wygląda system opieki nad ludźmi obłożnie chorymi. Okazuje się choćby, że NFZ nie pokrywa pełnych kosztów opieki nad ludźmi w śpiączce. Dlatego w Polsce najwięcej robią w tej sprawie ośrodki prowadzone przez organizacje społeczne. Ale jest ich za mało i mają za mało pieniędzy. Np. w Toruniu istnieje ośrodek, który nie tylko opiekuje się ludźmi w śpiączce, ale nawet ma sukcesy w wybudzaniu. Okazuje się jednak, że w kolejce do miejsca w tej placówce czeka 59 osób.

Jeśli ludzie wołają o śmierć, to znaczy, że jest im bardzo, bardzo ciężko, jest to najczęściej wołanie o pomoc. A z drugiej strony, nie ma osób obłożnie chorych na tyle dużo, aby nie można było im pomóc. Na dodatek w grę na ogół nie wchodzą jakieś supernowoczesne, drogie technologie, lecz po prostu opieka.

Osoby, które wymagają stałej opieki powinny być nią otoczone aż do śmierci. Za to między innymi płaci się politykom, by tak było. Po to też płacimy składki na NFZ. Jeśli rzeczywiście brakuje pieniędzy, obowiązkiem rządu i Sejmu jest, by te pieniądze znaleźć. Jeśli system jest nieszczelny i niedofinansowany, trzeba dyskutować o reformach. Jeżeli poprzedni projekt reform nie wypalił, nie można rezygnować, trzeba budować poparcie i kompromis wokół nich ponad politycznymi podziałami. To wszystko w normalnym państwie oczywistości, ale niestety, w Polsce najtrudniej o normalność w polityce.

Przy okazji wychodzi na jaw stosunek polityków do instytucji społeczeństwa obywatelskiego. Od 20 lat mamy demokrację, ciągle mówią o tym, jak ważna jest aktywność obywatelska, zachęcają do działalności społecznej, mówią, że trzeba wyzwolić energię Polaków. Ale to tylko słowa.
 

Społeczeństwo obywatelskie w Polsce rzeczywiście już istnieje, coraz więcej ludzi organizuje się i stara się zrobić coś pożytecznego dla siebie i innych. Państwo, zwłaszcza takie, które nie wywiązuje się z wielu swoich obowiązków, powinno widzieć w nich sojuszników. Strach nawet pomyśleć, jak wyglądałoby życie w Polsce, gdyby nie liczne organizacje pozarządowe - np. te prowadzące ośrodki opieki nad przewlekle chorymi, czy prowadzące hospicja. Ale nie tylko. Organizacje społeczne zajmują się często z lepszym skutkiem, niż publiczne instytucje pomocą biednym, edukacją, a nawet zaopatrują publiczną służbę zdrowia w nowoczesny sprzęt.

Ludzie tam pracujący w większości są słabo opłacani lub są wolontariuszami. Ale nie oczekują wiele. Sama znam takie osoby i jestem pod wrażeniem ich kompetencji, energii i poświęcenia. Nie mają  jednak prawdziwego wsparcia ze strony państwa. W najlepszym razie jest wobec nich obojętne, a nierzadko rzuca kłody pod nogi. Dlatego ci społecznicy chcą tylko, aby władze traktowały ich poważnie, jak partnera. Nie ma na przykład w Polsce żadnego spójnego systemu wsparcia, zachęt, finansowania dla wszystkich tych, którzy chcieliby działać społecznie. Tak, jakby państwo tak naprawdę nie chciało nikomu delegować swoich obowiązków - mimo że z wielu z nich się nie wywiązuje. Większość pieniędzy idzie na publiczne instytucje, gdzie za biurkami siedzą etatowi pracownicy socjalni. Jeżeli już przyznawane są pieniądze, to raczej „po uważaniu” , a więc często nieefektywnie, a czasem nawet błędnie, co rodzi patologie, jak na przykład ujawniony przypadek znęcania się nad pensjonariuszami domu opieki. Podejrzewam, że rząd nie sporządził nawet na swoje potrzeby porządnej mapy organizacji pozarządowych w Polsce, która powinna być podstawą dla prowadzenia polityki w kwestiach społecznych.

Nie rozmawiajmy więc o śmierci, lecz o życiu. Żyjemy w tu i teraz, w Polsce na początku XXI wieku. Debatować trzeba o tym, jak powinno wyglądać nasze państwo. I jednym z wyzwań cywilizacyjnych dla Polski jest właśnie to, by życie chorego i umieranie było w naszym kraju godne. Bo dotyczy to najbardziej bezbronnych, najsłabszych. A państwo nowoczesne, demokratyczne, cywilizowane, w którym szanuje się prawa człowieka, nie może pozwolić, by ci ludzie pozostali bez żadnej pomocy. Trzeba też zastanowić się, jak sprawić, by rozwijało się społeczeństwo obywatelskie, które może opiece nad nasłabszymi pomóc państwu. W tych właśnie sprawach można i należy coś konkretnego zrobić, bo są ponad podziałami politycznymi i ideowymi. Niestety, zamiast tego premier i inni politycy proponują nam dyskusję o eutanazji.

 

Dorota Gawryluk, dziennikarka Polsatu

2 i 3 strona gazety. Zespół Opinii: Anita Sobczak (szef), Sonia Termion, Jakub Biernat, Marcin Herman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka