Fakt - Opinie Fakt - Opinie
352
BLOG

Debata Faktu o stosunkach polsko-niemieckich. Adam Daniel Rotfel

Fakt - Opinie Fakt - Opinie Polityka Obserwuj notkę 13

Prof. dr hab. Adam Daniel Rotfeld, były minister spraw zagranicznych        

Uczestnicy debaty o stanie stosunków polsko-niemieckich stawiają sobie pytanie: dlaczego relacje między naszymi krajami nie są tak dobre, jak między Niemcami a Francją? Mówiono przed laty, że tak właśnie miało być. Intencją rządów chadeckich i socjaldemokratycznych w Republice Federalnej Niemiec było ułożenie stosunków z Polską na wzór i podobieństwo nowego typu relacji, jakie ukształtowały się między Niemcami a Francuzami. Fundamentem tego procesu był Traktat Elizejski podpisany przez Konrada Adenauera i Charlesa de Gaulle’a.

Dziś po 20 latach od odzyskania przez Polską pełnej suwerenności, od upadku muru berlińskiego i przywrócenia jedności Niemiec, od spotkania kanclerza Kohla i premiera Mazowieckiego w Krzyżowej i zawarcia polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy i wielu innych ważnych aktów, deklaracji i symbolicznych gestów po obu stronach konstatujemy ze zdziwieniem, że stosunki między Polską a Niemcami dalekie są nie tylko od naszych marzeń, ale również od politycznych wyobrażeń i realistycznych oczekiwań. Z całą pewnością nie są takie, jak między Francją a Niemcami.
Dlaczego?
Na taki stan rzeczy złożyło się wiele powodów. Po pierwsze, relacje francusko-niemieckie różniły się zawsze od stosunków Niemiec z Polską. Jest to naturalne. Niemcy – nie wyłączając przywódców III Rzeszy – mieli wobec Francuzów kompleks niższości. Wobec Polaków – kompleks wyższości. Francja w czasie I wojny światowej należała do grona zwycięzców. A po klęsce w drugiej wojnie powstał we Francji kolaboracyjny rząd Petaina. Hitlerowska polityka okupacyjna była wobec Francuzów znacznie łagodniejsza niż ta, której doświadczyli Polacy. Francja była podbita, ale Niemcom imponowała francuska kultura i cywilizacja. „Misja cywilizacyjna” Niemiec na Wschodzie, a zwłaszcza w Polsce, sprowadzała się do traktowania ludności słowiańskiej jako „podludzi”. Wszystko, co polskie, było zakazane, prześladowane, niszczone. Po drugie, Polska utraciła 40 proc. swego terytorium na Wschodzie, a w rekompensatę otrzymała nabytki terytorialne na Zachodzie rzędu 20 proc. swojego przedwojennego obszaru – kosztem Niemiec. Miliony niemieckich mieszkańców z Prus Wschodnich, Pomorza oraz Górnego i Dolnego Śląska uciekło przed Armią Radziecką w obawie przed odwetem i gniewem, gwałtami i bezprawiem, a inni zostali – poczdamską decyzją wielkich mocarstw – przesiedleni na Zachód. To ich krzywdy i cierpienia ma upamiętnić stała wystawa w Berlinie Widoczny Znak.
Niemcy z Francuzami takich doświadczeń nie mieli. Listę tego, co składa się na różnice w relacjach Niemiec z Francją i Polską można przedłużać. Nie bez znaczenia jest też to, że Francja należy do grupy wielkich mocarstw, a jej potencjał gospodarczy i ludnościowy znacznie przewyższa potencjał Polski. Dla Niemiec, jak dla każdego innego kraju, potęga sąsiadującego państwa, jego rola i znaczenie we wspólnocie międzynarodowej ma znaczenie bardzo istotne – jeśli nie rozstrzygające.
To nie znaczy, że złożone stosunki polsko-niemieckie są skazane na odwieczne animozje i napięcia. Tak być nie musi. Co ważniejsze – tak nie jest. Z polskiego punktu widzenia najważniejszą pozytywną zmianą w relacjach z Niemcami jest to, że po raz pierwszy w dziejach naród niemiecki zorganizowany jest i realizuje swoje narodowe interesy w ramach demokratycznego państwa prawa. To, że wspólnie z Niemcami jesteśmy integralną częścią transatlantyckiej wspólnoty – należymy do Sojuszu Atlantyckiego i Unii Europejskiej – było możliwe w znacznej mierze dzięki temu, że najwybitniejsi politycy Republiki Federalnej odnieśli się ze zrozumieniem do polskich aspiracji jak najszybszego włączenia nas do obu struktur demokratycznego Zachodu. Była to w pewnej mierze odpowiedź na fakt, że pierwszy premier niekomunistycznego rządu RP Tadeusz Mazowiecki i minister spraw zagranicznych w jego rządzie Krzysztof Skubiszewski ze zrozumieniem, odnieśli się do niemieckich aspiracji przywrócenia jedności narodowej Niemiec. Trafne decyzje polityczne z przełomu lat 80-tych i 90-tych były dobrą inwestycją w budowanie nowego typu relacji między Polską a Niemcami – opartych na wzajemnym zaufaniu i wspólnocie interesów. Warto też pamiętać, że pierwszym wyłomem w murze berlińskim, który dzielił nie tylko stolicę Niemiec, ale symbolizował podział całej Europy – było powstanie w Polsce „Solidarności” – wielomilionowego ruchu demokratycznej opozycji.
Skąd zatem biorą się trudności i zgrzyty we wzajemnych stosunkach oraz powracające fale wzajemnych pretensji? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie nie należy się uciekać do uproszczeń i stereotypów. Pani Erika Steinbach i organizacja, której przewodniczy („Związek Wypędzonych”) symbolizują niejako problemy związane z nieprzezwyciężoną przeszłością i złożoną niemiecką rzeczywistością. Nie są to środowiska marginalne, ale główni aktorzy niemieckiej sceny politycznej mają inny rodowód. Dla nas wiarygodnym partnerem jest kanclerz Angela Merkel, która wielokrotnie dowiodła tego, że jest politykiem z klasą.
Powiedzmy jasno: niemieckie elity w przeważającej mierze dokonały poważnego rozrachunku z przeszłością. W przybliżaniu Niemcom najwybitniejszych dzieł polskiej kultury twórcy tej miary, co Karl Dedecius uczynili więcej niż różne państwowe instytucje. Jakkolwiek instytucje też są ważne. Zapewniają ciągłość działania. Przykładem jest Deutsches Polen-Institut w Darmstadt, którego założycielem i pierwszym dyrektorem był właśnie Dedecius. Znaczącą rolę odegrał Richard von Weizsäcker w budowie zaufania na płaszczyźnie politycznej, czy prof. Gesine Schwan, która zasługuje na tytuł Ambasadora Dobrej Woli w stosunkach z Polską. Ci i inni intelektualiści i politycy mają pomnikowe zasługi w kształtowaniu jakościowo nowych lepszych stosunków między naszymi narodami. Po stronie polskiej taką rolę odgrywa przede wszystkim profesor Władysław Bartoszewski; ogromne są zasługi profesora Bronisława Geremka oraz innych wielkich postaci polskiej kultury i literatury, która w Niemczech była tłumaczona w nakładach większych niż łącznie w całej pozostałej Europie. Na poziomie elit stosunki polsko-niemieckie są lepsze, bliższe i bardziej intensywne niż z wieloma innymi krajami. Znacznie gorzej obraz ten prezentuje się na poziomie całego społeczeństwa – milionów zwykłych ludzi. Dominuje tam niewiedza, ignorancja, której często towarzyszy arogancja określana jako kompleks wyższości (Überheblichkeitsgefühl). Jest to mieszanka niebezpieczna; w warunkach kryzysu może okazać się wybuchowa. Dlatego ważną lekcję do odrobienia ma niemiecki system oświaty. Potrzebny jest program wychowania politycznego na wzór tego, który kształtował nowe relacje Niemców i Niemiec w ich stosunkach z Francją. W demokratycznym społeczeństwie ważne jest to, co wie o teraźniejszości i polsko-niemieckiej przeszłości mąż stanu i profesor uniwersytecki. Ale równie ważne jest to, co wie o Polsce szary przechodzień, zwykły prosty Niemiec.

 

Dotychczas w ramach debaty „Faktu” o stosunkach polsko-niemieckich ukazały się artykuły:

Piotr Bugajski: Niemcy nie mają prawa nas pouczać

Konrad Schuller: Niemcy nie powinni zapominać o wypędzeniach, jednak zarazem należy pokazywać ich prawdziwe przyczyny

Lukasz Warzecha publicysta „Faktu”, „Dość hipokryzji i banałów!”

Paweł Lisicki redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”: „Polska-Niemcy wyzwania suwerenności”

Thomas Schmid, redaktor naczelny „Die Welt”: „Naszym problemem jest przeszłość”

Adam Krzemiński „Polityka”: „Od stosunków Polski i Niemiec zależy przyszłość Europy”

 

 

 

 

2 i 3 strona gazety. Zespół Opinii: Anita Sobczak (szef), Sonia Termion, Jakub Biernat, Marcin Herman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka