Z wicepremierem i szefem MSWiA, rozmawia Sonia Termion
„Polityka” donosi o kłopotach finansowych Andrzeja Czumy. Co pan na to?
- Ta sprawa musi być i będzie wyjaśniona do końca. Zapowiedź ministra, że pozwie "Politykę" do sądu pokazuje, że jest on przekonany, że prawo i
prawda są po jego stronie. Niezawisły sąd rozstrzygnie kto w tej sprawie ma rację.
Podobno Czumę prześwietlały służby.
- Tak, ale służby sprawdzały go pod kątem umożliwienia mu dostępu do tajemnicy państwowej podczas pracy w sejmowej komisji śledczej ds. nacisków.
Ma pan do niego pretensje.
- Miał obowiązek poinformować premiera o wydarzeniach z jego przeszłości w Ameryce.
A co by pan zrobił na miejscu premiera. Podobno naciskał pan na dymisję
Czumy.
- Premier decyduje o tym kto jest członkiem jego rządu.
W ostatnich dniach opinię publiczną bulwersowała egzekucja Polaka porwanego przez talibów. Może pan z pełnym przekonaniem zapewnić, że wasz rząd zrobił wszystko, co było w jego mocy by tej śmierci zapobiec?
- Tak. Zrobiliśmy wszystko; wykorzystaliśmy zarówno drogę dyplomatyczną, jak i kontakty naszych służb w tym rejonie świata. Na kilka dni przed tragedią, mieliśmy informacje, że jest duża szansa, że nasz rodak zostanie wypuszczony i wróci do domu. Niestety 6 lutego doszło do intensywnej ofensywy wojsk pakistańskich, w której zginęło wielu Talibów. Konsekwencją tego była decyzja o przeprowadzeniu egzekucji.
A kto w rządzie mógłby być adresatem ewentualnych pretensji w tej sprawie?
- Tak jak powiedziałem: zrobiliśmy wszystko, co było możliwe. Jak Pani wie Komisja ds. Służb Specjalnych prowadzi postępowanie w tej sprawię. Obiecuje, że ta sprawa będzie wyjaśniona do końca.
Ostatnio można też było odnieść wrażenie, że koalicjanci zaczynają
wymykać się wam spod kontroli. W środę pan i premier Tusk spotkaliście się z Pawlakiem, udało się uspokoić nastroje.
- Wszystko jest w porządku. Konkluzje naszej blisko dwugodzinnej rozmowy są bardzo pozytywne. Najważniejsze jest zaufanie w koalicji. O koalicję trzeba dbać, dlatego umówiliśmy się na regularne konsultacje dwa razy w miesiącu.
Czy te konkluzje obejmowały również pomysły premiera Pawlaka na kryzys.
- Tak, rozmawialiśmy m.in. o opcjach walutowych i trudnościach polskich firm wynikających z osłabienia złotówki. W najbliższy wtorek na posiedzeniu rządu będziemy analizowali możliwości rozwiązania tego
problemu.
Rozumiem, że w tej sprawie PO nie reprezentuje linii zgodnie, z którą państwo nie powinno ingerować w sprawę opcji.
- Nie. Państwo, jeżeli to możliwe w sensie prawnym i rozsądne ekonomicznie, musi pomóc firmom, które mają kłopoty podczas kryzysu
A co kolejną sporną kwestią, czyli ustawą o finansowaniu partii?
- Premier Pawlak będzie rozmawiał z politykami PSL. Chcemy mówić jednym głosem w tej sprawie. Mam nadzieję, że uda się przekonać PSL, że w trudnych czasach politycy powinni ograniczyć swoje apetyty.
Pawlak zgodził się na wasz pomysł zawieszenia finansowania partii na dwa lata czy może wy zgodziliście się na propozycję PSL, by dotacje zachować, ale istotnie ograniczyć?
- Przekonujemy polityków PSL do zawieszenia dotacji na dwa lata.
I co oni na to?
- Będą rozmawiać i podejmą decyzję. Staraliśmy się ich przekonać, mam
nadzieję, że z powodzeniem. Oczekuję, że rozstrzygniemy te kwestię w przyszłym
tygodniu.
A sprawy personalne w resortach? Prezes Kaczyński już zdążył skrytykować
PSL-owską nominację w Ministerstwie Sprawiedliwości.
- Według mojej wiedzy Tadeusz Nalewajk będzie od 1 marca podsekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Prezes Kaczyński zapowiadał nowy wizerunek PiS. Dziwie się, że ocenia już pracę osoby, która jeszcze nie objęła swoich obowiązków. Ale takie prawo tej opozycji, żeby zawsze być przeciw.
Rozumiem, że udało się trochę rozładować napięcie. A nie ma pan obaw, że w obliczu niepewnej sytuacji gospodarczej w którymś momencie PSL będzie chciało zdezerterować z placu boju?
- Ale gdzie?
Do opozycji. Tam wygodniej.
- Nie wierzę w taki scenariusz. Zrobiliśmy razem mnóstwo dobrych rzeczy,
jest jeszcze dużo czasu do wyborów. Politycy
PSL to nie są ludzie, którzy uciekają od kłopotów. Iskrzenie się
zdarza, to normalne, ale wszystko można wyjaśnić. Fundament koalicji
jest absolutnie stały, tu nie ma słabych punktów.
Jednak to, że trzeba było rozładowywać napięcie świadczy o tym, że zaniedbaliście relacje z koalicjantem. Może trochę za mało partnersko ich traktowaliście.
- Sprawy bieżące zabierają nam za dużo czasu, są nowe wyzwania związane z kryzysem finansowym. Dlatego zabrakło czasu na rozmowę, wyjaśnianie problemów.
A nie chcielibyście podzielić się z opozycją odpowiedzialnością za
przeprowadzenie Polski przez kryzys?
- To nasza odpowiedzialność. Choć chcielibyśmy, żeby by opozycja nie życzyła Polsce i Polakom kryzysu.
A życzy?
- Miałem wrażenie, że PiS uważa, że im gorsza sytuacja w Polsce tym lepiej. Zła sytuacja, to niezadowoleni ludzie. Zdaniem PiS daje im to szansę na powrót do władzy.
Po kongresie programowym również?
- Nie widzę różnicy, poza zmianą dekoracji. To co oglądamy teraz, to nie jest prawdziwe PiS.
Nie podoba się panu nowa, miłosierna twarz PiS?
- Nie podobają mi się rzeczy, które są nieprawdziwe. Sądzę zresztą, że z czasem PiS powróci do prawdziwej twarzy, którą znamy z okresu ich rządów: - agresji, wojny, zaciśniętych zębów.
Nie wierzy pan, że PiS może wam odebrać część elektoratu?
- Wierzę w mądrość ludzi, dlatego nie wierzę w to, że przemalowany PiS stanie się atrakcyjny dla wyborców.
A lewica? Ostatnie sondaże pokazują, że zaczyna wam spadać poparcie.
- Nasze stabilne poparcie jest mniej więcej na takim poziomie, jaki zanotowaliśmy w ostatnich wyborach. Po roku rządzenia, i w tak trudnej sytuacji to dobry wynik.
Czyli nie ma pan obaw, że kryzys zaprzepaści wasze szanse na ponowną wygraną.
- Polacy wiedzą, że ten kryzys nie jest naszą winą. Wiedzą, że to kryzys światowy, który dotknął też najbogatsze państwa świata.
Wierzę, że przeprowadzimy Polaków przez ten okres i Polacy to docenią.
Chcecie przeprowadzić Polaków suchą stopą przez kryzys, a póki co w związku z oszczędnościami wymuszonymi przez tę sytuację staje się pan rządowym czarnym charakterem. Ostatnio co rusz gazety donoszą albo o "Ucieczce przed Schetyną" jak Trybuna, albo o tym, że "Radiowozy nie wyjeżdżają, bo policja musi oszczędzać" - to "Rzeczpospolita".
- Podejmuję trudne decyzje, jeżeli jest to konieczne. Na tym też polega rządzenie. Sytuacja gospodarcza wymaga trudnych, często bolesnych rozstrzygnięć. Zapewniam, że cięcia wydatków, nie dotkną pensji policjantów. Bezpieczeństwo na ulicach to absolutny priorytet
Ale opozycja np. PiS dowodzi, że przywileje emerytalne policji są
rekompensatą za bardzo niskie płace i złe warunki pracy. Nie przekonują pana te argumenty?
- W sprawie systemu emerytalnego mamy konkretny plan, który skutecznie realizujemy. Na pierwszym etapie zmieniliśmy emerytury pomostowe, tak aby były sprawiedliwe. Kolejny etap to zmiana emerytur w służbach mundurowych. Rozpocząłem już konsultacje w tej sprawie. Będę tłumaczył policjantom i innym służbom, że by mieć wyższą emeryturę trzeba dłużej pracować. To jest w interesie nas wszystkich. Nie chce tracić policjantów po 15 latach pracy, nie chcę tracić wyszkolonych specjalistów, a teraz tak to wygląda. Chcę, by policjanci mieli bardzo dobre emerytury - nawet 80 proc. o uposażenia i do tego doprowadzę.
Kiedy wejdzie w życie ten projekt?
- Chciałbym by już od 1 stycznia 2010. Funkcjonariusze, którzy zaczęli
służbę po 1999 r będą mieć prawo wyboru, czy chcą pracować 15 czy 25
lat. Po 15 latach otrzymają jednak 40 proc. emerytury tak jak to było dotychczas.
Podobno policjanci uciekają ze służby ze strachu przed pana reformą
- To nieprawda. Oczywiście są przejścia na emeryturę, ale tak jak w każdym poprzednim roku.
Nie ma dnia, bez doniesień, że policji brakuje żarówek, benzyny itd. Może, chcąc dać przykład innym ministrom, był pan nadgorliwy w oszczędnościach w resorcie?
- Pieniądze na płace dla policjantów są zagwarantowane. Są środki na benzynę, i części zamienne. Poczucie bezpieczeństwa Polaków systematycznie rosło przez ostatni rok, chcę to utrzymać pomimo trudnej sytuacji budżetu. W moim resorcie oszczędności są duże, ponieważ jest to jeden z największych budżetów w rządzie. Oczywiste, że pieniędzy szuka się tam gdzie można je znaleźć.
Rozumiem, że gwarantuje pan, że bezpieczeństwo Polaków nie jest zagrożone przez te oszczędności.
- Tak, gwarantuję to w 100 procentach
Chciałam się jeszcze zapytać, czy aktualna jest pana tajemnicza umowa z Kazimierzem Marcinkiewiczem.
- Tak, jest aktualna. Dałem słowo, że jej nie ujawnię więc tak pozostanie..
Rozumiem, że jego prywatne problemy nie wpłynęły na zmianę waszego stosunku do niego.
- Nie. A raz danego słowa trzeba zawsze dotrzymywać
Za nami obchody 20 rocznicy rozpoczęcia rozmów Okrągłego Stołu. W ich trakcie Władysław Frasyniuk stwierdził, że generałowi Jaruzelskiemu należy się pomnik. Co pana na to?
- Jestem przeciwny. Pomnik trzeba postawić Frasyniukowi, a nie
Jaruzelskiemu.
Zostało w panu jeszcze coś z antykomunisty?
- Tak, jestem wierny swoim zasadom. Tylko, że
sytuacja się zmieniła, dzisiaj nie walczymy w Polsce z komunistami o wolność. Niestety dużo negatywnych pozostałości po poprzednim ustroju zostało. W tym sensie dalej jestem antykomunistą, i będę nim, aż usuniemy wszystkie negatywne pozostałości.
A jak pan dziś ocenia Okrągły Stół?
- W 1989 roku zrezygnowałem z udziału w obradach Okrągłego Stołu. Z perspektywy czasu uważam, że to jedno z najważniejszych wydarzeń w naszej historii. Dzięki obradom Okrągłego Stołu udało się zdemontować w Polsce komunizm. Było to bardzo skuteczne działanie opozycji. A w polityce są najważniejsze dwie rzeczy: skuteczność i przyzwoitość.
2 i 3 strona gazety. Zespół Opinii: Anita Sobczak (szef), Sonia Termion, Jakub Biernat, Marcin Herman
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka