Fakt - Opinie Fakt - Opinie
256
BLOG

Marcin Herman: Niedojrzałość – choroba naszych czasów

Fakt - Opinie Fakt - Opinie Polityka Obserwuj notkę 5

Dwa lata temu w kinach pokazywany był, znakomity skądinąd, film Spielberga „Monachium”. Jego tematem był odwet Mosadu na terrorystach, którzy zorganizowali zamach na izraelskich sportowców podczas igrzysk w Monachium. Spielberg podawał w wątpliwość sens takiego odwetu. A te same gazety, które teraz domagają się zemsty na terrorystach, którzy zabili Polaka porwanego w Pakistanie, chwaliły na swoich stronach kulturalnych Spielberga. Nie za kunszt artystyczny, lecz przede wszystkim za przesłanie.

Po zamordowaniu w okrutny sposób Polaka dyskusja publiczna poszła w dwóch kierunkach. Jeden to dyskusja o tym, czy rząd zrobił wszystko, co mógł, by ocalić naszego rodaka. Drugi kierunek debaty to właśnie padające z różnych stron wezwania do odwetu, zdecydowanej, jeżeli będzie trzeba, krwawej rozprawy z mordercami. Bo to kwestia wiarygodności naszego państwa, ale także bezpieczeństwa reszty Polaków, terroryści muszą bowiem wiedzieć, że nie warto podnosić ręki na obywateli RP.
Takie zdecydowane opinie formułują jednak dziś nierzadko ci sami, którzy do niedawna na wszelkie sposoby krytykowali politykę George'a W. Busha w kwestii jej wojny z terroryzmem. Podważali sens istnienia więzienia w Guantanamo i inne metody amerykańskich służb i armii oraz współpracujących z nimi krajów.
To również ci sami, którzy ostro krytykują Izrael za każdym razem, gdy próbuje walczyć z terrorystami, którzy dążą do zniszczenia tego państwa. Ci sami, którzy podawali w wątpliwość nasze zaangażowanie w Iraku i Afganistanie. Sugerowali, że zagrożenie islamistycznym terroryzmem to wymysł złowrogiego lobby: do wyboru, wielkiego kapitału, żydowskiego, neokonserwatystów, amerykańskich chrześcijańskich ortodoksów. Jednocześnie uważali Orianę Fallaci z jej ostrzeżeniami przed zagrożeniem radykalizmem islamistycznym za niebezpieczną wariatkę. I chwalili też pewien modny w ostatnich latach nurt w popkulturze i publicystyce, symbolizowany przez, delikatnie mówiąc, niezbyt rzetelne filmy Michaela Moore'a.
Jeśli ktoś ma podobne zdanie niezależnie od okoliczności, w porządku, ma do tego prawo. Są również tacy, którzy zastanawiają się, czy demokratyczne państwa mogą stosować zasadę „oko za oko”. Może też byli tacy, którzy zmienili zdanie na temat problemu terroryzmu pod wpływem szoku, jaki wywołała śmierć Polaka. Mam jednak wrażenie, że są i tacy, którzy zmienili zdanie, bo wydaje im się, że wypada tak mówić, by publicznie zaistnieć. Albo z równie niepoważnego powodu, który nie wyklucza tego pierwszego: nie mają poglądów, tylko emocje.
Raz emocje nakazują im bagatelizowanie problemu terroryzmu, a demonizowanie działań państw demokratycznych zmierzających do jego powstrzymania, a innym razem, pod wpływem emocji, domagają się krwi. I nie widzą w tym sprzeczności. Dlaczego? Bo tego rodzaju emocjonalne podejście do życia, wyprane z rozumowania i choćby prób zachowania obiektywizmu, jest typowe dla dzieci. Dzieci właśnie są niewolnikami swoich emocji i przez nie postrzegają otaczający je świat. Dzieci mają jednak do tego prawo, inaczej nie byłyby dziećmi. Niektórzy jednak niestety nigdy nie dojrzeli. I myślę, że ta niedojrzałość jest problem całego współczesnego świata. Nie tylko w odniesieniu do kwestii terroryzmu i nie tylko w odniesieniu do niektórych zabierających głos w polskich mediach.

2 i 3 strona gazety. Zespół Opinii: Anita Sobczak (szef), Sonia Termion, Jakub Biernat, Marcin Herman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka