Andrzej Morozowski, dziennikarz TVN i TVN24
Platforma od dnia wyborów jest impregnowana na wszelkie zarzuty. Być może mamy jednak do czynienia z ciszą przed burzą.
Mam wątpliwości, czy jaskółką nadchodzących zmian w poziomie poparcia dla PO jest ostatni sondaż OBOP, w którym jej notowania spadły o osiem punktów procentowych. Nie wydaje mi się bowiem, by był to już moment, w którym popularność tej partii zacznie pikować. Ale doświadczenie mi mówi, że ten czas nadchodzi – zwykle zaczyna się on po dwóch latach od objęcia rządów.
Czynnikiem sprzyjającym będzie tu kryzys gospodarczy. Wywołuje on lęk wyborców Platformy i reszty społeczeństwa. Ludzie boją się tego kryzysu może nawet bardziej, niż on na to zasługuje. Ten strach na pewno będzie sprzyjał kurczeniu się tarczy chroniącej partię Tuska.
Na razie cieszy się ona jednak ogromnym poparciem. Zdaje się być teraz na takim etapie, na którym, mniej więcej po takim samym czasie od objęcia rządów, było SLD. Wtedy wyborcy, którzy głosowali na Sojusz, pomni okresu rządów Buzka, ciągle uważali, że dokonali dobrego wyboru. Nie byli gotowi na przyjęcie żadnych zarzutów wobec swych wybrańców. Zjawisko to można porównać do sytuacji, w której człowiek kupuje nowy samochód i, niezależnie od tego, jak byłby on słaby, przez jakiś czas jest przekonany, że dokonał wspaniałego wyboru. Jest głuchy na opinie kolegów, że kupił marne auto i gotów dowodzić, że wybrał świetnie. Z podobnego mechanizmu korzystają partie. Dzięki temu Platforma, jak dotychczas, jest impregnowana na wszelkie zarzuty. Na przykład ten, że w czasie kryzysu gazowego premier wyjechał sobie na urlop. Krytykują go za to i opozycja, i media, dużo się o tym mówi, ale po premierze to spływa.
Z dobrodziejstwa taryfy ulgowej – krócej lub dłużej – korzysta jednak każda partia. Rodzi się zatem pytanie, jak długo jeszcze ten impregnat będzie działał w przypadku PO? Okres ochronny SLD zakończyła afera Rywina. Jak dotąd nie ma afery, która mogłaby zaszkodzić Platformie. Nie wiemy nawet, czy taka będzie. Jak wspominałem, Platformie może zaszkodzić kryzys. Kluczowa będzie tu jej postawa wobec tego zagrożenia – czy będzie ona na nie właściwie reagować, czy nie. Swoją drogą, perspektywa kryzysu jest na tyle pewna, że bez wątpienia wizerunkowi spece PO już pracują nad znalezieniem nowego czynnika impregnującego, na wypadek gdyby aktualny przestał działać.
Na razie jednak od wyborów minęło półtora roku. Można się spodziewać, że mniej więcej dwa lata po wyborach okres ochronny PO się skończy – ludzie przestaną być ślepi i głusi na głosy krytyki pod jej adresem; przestaną kochać swoich wybrańców. To jeszcze przed nami. A obecnie opinia publiczna nie jest jeszcze gotowa na przyjęcie i uznanie krytyki czy to wobec premiera, czy to wobec innych przedstawicieli formacji rządzącej.
Przekonałem się o tym osobiście, gdy okazało się, że potwierdzona amerykańskimi dokumentami informacja „Teraz my” o poświadczeniu własnym podpisem nieprawdy przez ministra Drzewieckiego w zasadzie w ogóle mu nie zaszkodziła. Jego wątpliwe, i dla mnie dosyć śmieszne, tłumaczenia zostały przyjęte z dobrodziejstwem inwentarza przez dużą część mediów. Nie potrafię tego wytłumaczyć czymś innym, niż działaniem impregnatu chroniącego PO. Nie posądzałbym przy tym mediów o specjalne sprzyjanie tej partii. Mam raczej wrażenie, że w społeczeństwie nie ma na razie zapotrzebowania na informacje krytyczne o Platformie, więc gdy się takie pojawiają, trafiają w próżnię. A dziennikarze, by podejmować tematy, muszą mieć przekonanie, że przebiją się one przez tę tarczę ochronną.
Dodatkowym czynnikiem działającym na korzyść partii Tuska jest jakość opozycji. Ludzie, którzy głosowali na PO, by odsunąć od władzy PiS, gdy patrzą na Jarosława Kaczyńskiego, który tak naprawdę w ogóle się nie zmienił – niczego nie zrozumiał i niczego się nie nauczył – zapewne dziękują Bogu za Platformę. Daje im ona bowiem gwarancję, że PiS pozostanie w opozycji. Gdy tylko nachodzi ich zwątpienie, żal do PO i rozejrzą się po scenie politycznej w poszukiwaniu alternatywy – nie widzą jej. Lewica jest w kompletnej rozsypce, PSL zwasalizowane i zmarginalizowane, a PiS w ogóle się nie zmieniło...
|