Z Jerzym Pomianowskim, redaktorem naczelnym rosyjskojęzycznego magazynu poświęconego Polsce „Nowaja Polsza”, ekspertem od spraw wschodnich, tłumaczem i pisarzem rozmawia Jakub Biernat
Ceny na ropę spadają a mimo to Rosja nie spuściła z tonu w polityce zagranicznej odcinając gaz Ukrainie i kilku państwom europejskim. Dlaczego?
-Uważam ten konflikt raczej za polityczny, niż gospodarczy. Skoro jednak mówimy o interesach,to przypomnę, że Rosji zależy na powrocie do wysokich cen surowców energetycznych. Gdy zakręca Europie kurek z gazem, to liczy, że wzrosną w ogóle ceny paliw i jej zyski. Doktryna ekspansji Gazpromu stała się sednem polityki zagranicznej Kremla. Jednak gospodarka to nie wszystko i obłok gazu nie powinien przesłaniać polskim i europejskim politykom dalszych, istotnych celów Moskwy.
Jakie to cele?
- Putin to bardzo sprawny polityk. Swego idola, Andropowa, przerasta o głowę.Naiwne jest traktowanie go tylko jako szpiega na przepustce i niedocenianie jego strategicznych zdolności. Putin zdaje sobie sprawę z tego, co już dawno mówił nam Giedroyc z Mieroszewskim – kością niezgody między Polską a Rosją były przez wieki ziemie, na których żyli Ukraińcy i Białorusini. To w walce o hegemonię na tych obszarach poległa Rzeczpospolita Obojga Narodów. Bo nie potrafiła zjednać sobie trzeciego, ukraińskiego właśnie. Rosja zagarnęła zdobycz prawem silniejszego. Dziś celem rosyjskiej strategii jest odzyskanie utraconej hegemonii, tyle, że środki ma inne – i nie mniej potężne. Zbigniew Siemiątkowski użył tu celnej formuły: „były tanki, jest gaz”. Dymitr Miedwiediew nie został prezydentem tylko dlatego, że ma ogładę i wykształcenie.Był prezesem Gazpromu i wie, jak posługiwać się tym instrumentem. Gdyby chodziło tylko o zyski,to daj im Boże. Kreml chce czegoś więcej - pragnie przywrócić swoją dominację na Ukrainie, a być może także dokonać jej podziału i zaboru. To dostrzegają nie tylko Polacy, ale także Europejczycy, nawet tak obojętni na obce kłopoty Włosi. Mapy rozbioru Ukrainy rzymski „Limes” wydrukował już w kwietniowym numerze 2008 roku.
Włosi? Przecież to jedno z najbardziej prorosyjskich państw w Europie.
- To nie jest prawda. Sprzyjają Rosji dopokąd mogą wyciągnąć z tego korzyści. Berlusconi, o którym tak się źle w Polsce się pisze, umiał zagrać Rosjanom na nosie. Gdy Gazprom wykupił algierski koncern Sonatrach,zaopatrujący w gaz Italię, okazało się, że kraj znalazł się w kleszczach. Wtedy Berlusconi,przedsiębiorca, który kieruje krajem, jak dyrektor fabryką, wybrał się do Libii, do pułkownika Kadafiego, swojego starego wroga.Dał mu czek na 5 mld euro jako zapłatę za lata kolonializmu, a do tego zawarł niezwykle korzystny kontrakt na paliwa. Dzięki temu Włosi wymknęli się z pułapki. Putin usiłował odwrócić bieg rzeczy, zaprosiwszy Kadafiego do Moskwy. Ten jednak nie uległ jego namowom(wolał własny namiot od komnat Kremla) i nie zrezygnował z kontraktu z Włochami.
Włochom się udało, a co dla nas powinno być priorytetem?
- Najszybciej da się wybudować gazoport - terminal do przyjmowania skroplonego gazu z tankowców. Niestety, nie zrobił tego poprzedni rząd, bo przez dwa lata deliberował nad lokalizacją- w Gdańsku, czy Świnoujściu? W Gdańsku mówią, że mieli pecha-bo był i jest spelunką PO. Ale nie chcę wierzyć, że partyjnictwo dochodzi u nas aż do takich granic..
Gazoport nie rozwiąże sprawy rosyjskich apetytytów.
- Sprawą gardłową jest zachowanie niepodległości przez Ukrainę.Nie tylko dlatego, że to kraj najprostszego i najtańszego tranzytu paliw- nie koniecznie rosyjskich. Jeżeli celem polityki Moskwy jest zdobycie dominacji nad Kijowem i doprowadzenie do ewentualnego rozbioru kraju, powinniśmy pomóc Ukrainie w utrzymaniu suwerenności i pozostaniu strategicznym sojusznikiem Polski. Jedynie dzięki istnieniu samodzielnej Ukrainy, mamy za wschodnią granicą dwa podmioty polityczne - nie tylko Rosję (z przydatkiem Białorusi). Bez Ukrainy nie ma imperium z jego apetytami, jak się okazało – nieobliczalnymi.Nasza wschodnia granica jest jednocześnie granicą Unii. Sprawą arcyważną jest, iż rozbiór albo zabór Ukrainy nie leży wcale w interesie Rosji. Rozwiązanie ZSRR przebiegło właściwie bez rozlewu krwi, dzięki wielkoduszności narodu rosyjskiego, który ze spokojem przyjął odzyskanie niepodległości przez kraje związkowe. Otóż politycy- z Jelcynem włącznie –podjęli podstawową decyzję: nie zmieniać granic b. republik związkowych, nie przerabiać map na zasadzie etnicznej. To skończyłoby się drugą Jugosławią i wojną z mniejszością rosyjską na terytoriach większości staro-nowych państw.
To może jednak nie będą teraz chcieli podzielić Ukrainy.
-Mam nadzieję, że się zreflektują. Zastąpienie wybieralnych gubernatorów w całej Federacji mianowańcami świadczy, że Putin zna stan rzeczy i ambicje nowej klasy panującej „ stu narodów”..
Co jeszcze Polska i UE może i powinna zrobić?
- Po pierwsze należy starać się o spełnienie postulatu, jaki już kilka miesięcy temu wysunął minister Sikorski, nawołując UE i NATO do zagwarantowania nienaruszalności granic Ukrainy. Nie wystarczy tu dobra wola prezydenta Kaczyńskiego, bo nie ma szans na solidarność Unii, dopóki traktat lizboński nie jest podpisany. Solidarność jest jeszcze pilniej konieczna w naszej polityce zagranicznej.Obóz prezydencki i obóz rządowy muszą uzgadniać swoje kroki wedle kompetencji, bo tu stąpa się już po ostrzu noża. Nie ma miejsca na dwie polityki wschodnie, bo interes Polski jest jeden.
Ale Lech Kaczyński jest wielkim przyjacielem Ukrainy!
- Nie wątpię, że ma najlepsze chęci. Jego apele i wizyty są tego niebłahym dowodem, ale nie mogą w opisanych warunkach być skuteczne. Co gorsza – inicjatywom prezydenta przeszkadzają i przeczą akcje organów prasowych, TV i rozgłośni jego własnego obozu. Przez cały rok zeszły 65-ta rocznica przeraźliwej rzezi wołyńskiej obchodzona była w trybie kampanii, nabierającej nieraz tonu szczucia wobec Ukrainy i Ukraińców w ogóle.Tak, jakby –nawet w 1943 – wszyscy Ukraińcy byli w UPA. Banderowcem obwołany został Bohdan Osadczuk, nasz wierny przyjaciel, a kolaborantem i renegatem patriarcha Szeptyckij, autor odezwy”Ne ubyj!” Seansem nienawiści – bez obrońców i oskarżonych – stał się kolejny odcinek programu „Warto rozmawiać” w TVP. Zdanko „Umierać za Sewastopol?” w felietonie znanego filozofa dopełniło reszty; przynajmniej dla tych, co pamiętają jeszcze sławne w 1939 roku„Umierać za Gdańsk?!”Marcela Deat.
To ten temat w stosunkach polsko-ukraińskich należy pominąć?
-Bynajmniej. Rzeź wołyńska była winą UPA i nie można o tym zapomnieć.Ale z kim zawiera się pokój? Toć z wczorajszym wrogiem. A tu chodzi nie o pokój byle jaki, ale o strategiczny sojusz z sąsiadem, który dobrze wie, że nie Polska chce nad nim panować. Szowinistów jest dziś na Ukrainie nie więcej, niż u nas. I rozdmuchiwanie gorzkich popiołów przeszłości zaćmiewa nam tylko widoki na przyszłość.
Czy Rosji uda się zrealizować plany gazociągu północnego, żeby raz na zawsze pozbyć się problemu Ukrainy?
- Być może właśnie teraz premier Putin z szefem Gazpromu rachują sobie, co się bardziej opłaci.Sądzą – i trudno im się dziwić – że najlepiej dla Rosji byłoby mieć bałtycką rurę za pieniądze UE i być może nacisk na odbiorców gazu z Unii do tego ma doprowadzić. Rosja chce skompromitować Ukrainę tak, by Europa zadeklarowała, że za rurę sama zapłaci, żeby już nigdy nie mieć kłopotów z gazem. Z drugiej strony może taniej będzie zająć Ukrainę, a przynajmniej dostać jej rury (zamiast dolarów), bo budowa gazociągu północnego jest niepewna - kosztuje krocie, sprzeciwiają się mu Polska, kraje bałtyckie, a nawet Szwecja.
Czyli chodzi o pieniądze
- Niezupełnie, bo wojna o gaz to tylko etap. Putin jest konsekwentny, chce hegemonii i nie ukrywa, że dąży do odtworzenia sowieckiej strefy wpływów. A ta kończyła się Łabie. Warto o tym przypomnieć i w Berlinie, i w Brukseli..
2 i 3 strona gazety. Zespół Opinii: Anita Sobczak (szef), Sonia Termion, Jakub Biernat, Marcin Herman
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka