Zakładnicy Holokaustu czyli definicja problemu
Polska od 1989 roku była ambasadorem Izraela w Europie a od 2004 roku w UE. Narażając bezpieczeństwo państwa wobec odmowy Węgrów to Polacy pomogli w transporcie rosyjskich żydów z upadającego ZSRR do Izraela w ramach operacji MOST. Skutek ? zamach na przedstawicielstwo Lotu w Rzymie ale nie tylko. Polska robiła co tylko mogła, dawała osłonę dyplomatyczną na forum UE w czasie działań zbrojnych prowadzonych przez izraelską armię na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy gdy Francja próbowała zmontować antyizraelską koalicję grożąc konsekwencjami na forum ONZ. Przykładów jest wiele, Izrael dużo obiecywał sobie po polskiej obecności w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Uruchomiono wiele rządowych programów propagujących dziedzictwo historyczne polskich Żydów, promowano programy edukacyjne dot. Holokaustu, państwo polskie współfinansowało budowę Muzeum Historii Żydów Polskich, polska armia wypożyczała IDF posowieckie uzbrojenie w celu oceny możliwości technicznych potencjalnych wrogów Izraela, wspólne palenie świec Chanukowych i rozdawanie żonkili na ulicach Warszawy, praktycznie coroczne rządowe wyjazdowe konsultacje polsko-izraelskie (rząd Beaty Szydło wyjechał do Izraela latem zeszłego roku). Efekty ? Z dzisiejszej perspektywy gorzej niż ujemne.
Skąd taka nieczułość Izraela na dowody polskiego zaangażowania i sympatii, dlaczego premier i ministrowie rządu Izraela słowami o "polskim udziale w Holokauście" z taką łatwością przekreślili wieloletnie polskie wysiłki o utrzymanie relacji z Izraelem na najwyższym możliwym poziomie ? Odpowiedź jest banalna - partnerstwa polsko-izraelskiego nigdy nie było i im szybciej zdamy sobie z tego sprawę tym lepiej. Izrael koniunkturalnie traktował relacje z Polską, brał co mu dawano a polskie inicjatywy wpisywał w spłatę historycznego długu na wzór umowy Adenauer-Ben Gurion. Polska nie prowadziła aktywnej polityki historycznej, wszelkie inicjatywy skupiały się na zwiększaniu efektywności upamiętnień Holokaustu. Zatraciliśmy prawdziwy historyczny kontekst, walka z określeniem "polskie obozy" okazała się fasadowa. Nie można nie wspomnieć o presji USA delegującej jednostronną odpowiedzialność za dialog i łagodzenie konfliktów z Izraelem na stronę polską.
Reprywatyzacyjne demony
Kryzys wokół nowelizacji ustawy o IPN pokazał że łagodne, medialne i przyjazne oblicze rządu Izraela było fasadą a problem restytucji pożydowskiego mienia był od zawsze wprowadzany do międzyrządowej agendy. Za jak najszybszym przeprowadzeniem reprywatyzacji lobbował ambasador USA w Polsce, nieprzypadkowo rząd PO w nocy o północy próbował przeprowadzić prywatyzację Lasów Państwowych a w doniesieniach Wiki Leaks pojawiła się depesza w której przytoczono wypowiedź prez. Bronisława Komorowskiego mówiącą o szukaniu środków na zaspokojenie żydowskich roszczeń przez państwo min. z prywatyzacji lasów. Państwo polskie od zawsze wysyłało tchórzliwy sygnał: bardzo chcemy Wam zapłacić ale nie mamy z czego. Strona izraelska widziała światełko w tunelu, wypłata środków wydawała się w 2013-2014 roku bliższa niż kiedykolwiek. Ucieczka Tuska do Brukseli, kryzys rządowy i wybory doprowadziły do reprywatyzacyjnego falstartu.
Komisja weryfikacyjna jak zapalnik
Cokolwiek by nie powiedzieć o rządzie PiS to spróbował on przeprowadzić to co niemożliwe: całościową reprywatyzację nie na zasadzie ryczałtowych wypłat dla organizacji żydowskich ale ustawowo definiując co, ile, komu i za co zapłacić. Obrady Komisji Weryfikacyjnej miały uwrażliwić Polaków na problem reprywatyzacji, mówiono o potrzebie niezwracania mienia w naturze, pojawił się projekt ustawy który uruchomił negatywną reakcję środowisk żydowskich. Odwołanie się do umów indemnizacyjnych oraz zwrócenie uwagi na fakt przejścia mienia bezspadkowego na skarb państwa odniosło skutek w postaci ustawy nr 447 która pojawiła się w amerykańskim kongresie. Gdyby nie kryzys wokół nowelizacji nigdy nie dowiedzielibyśmy się o bezprecedensowej skali ingerencji ambasador Izraela w projekt ustawy reprywatyzacyjnej i nowelizacji ustawy o IPN. Wydaje się że prowokacja ambasador Izraela w Auschwitz miała na celu wywołanie "antysemickiego" kryzysu wokół Polski, storpedowanie nowelizacji ustawy o IPN do czasu uchwalenia Act nr 447 w USA oraz zablokowanie prac na obecnym kształtem ustawy reprywatyzacyjnej.
Historyczny gambit
Spójrzmy na kontekst dzisiejszych wydarzeń. Niemcy, Monachium - miejsce symboliczne, to tu w 1938 roku wszystko się zaczęło, oprócz kryzysu sudeckiego który doprowadził do wybuchu 2WŚ i Holokaustu, symboliczne stało się wymordowanie przez arabskich terrorystów izraelskich sportowców w czasie olimpiady. Obok premiera Morawieckiego siedzi Sebastian Kurz, premier Austrii - państwa którego zaangażowanie w Holokaust po wcieleniu Austrii do Rzeszy było równie mocne co nazistowskich Niemiec. Na terenie Austrii istniało wiele obozów koncentracyjnych przy których to warunki w Auschwitz można uznać za sielankowe. W tym kontekście pojawia się izraelsko-amerykański dziennikarz który poza agendą zadaje premierowi Polski pytanie w oskarżycielskim, roszczeniowym standardzie który do dyskursu pierwszy wprowadził Lapid. Przedstawiana jest niepotwierdzona historia z tezą o udziale Polaków w Holokauście a następnie zadawane pytanie o stosunek do niej. Cała sala bije brawo pytającemu, premier Morawiecki wytrzymuje jednak presję i odpowiada wzorcowo stawiając kontr-tezę: Jeśli Polacy są winni Holokaustu to Żydzi, Rosjanie, Ukraińcy również. Izraelski dziennikarz wychodzi z sali jak niepyszny. Prowokacja z upokorzeniem polskiego premiera w symbolicznym miejscu w którym narodził się nazizm się nie udała. Gdyby premier Morawiecki posypał głowę popiołem, doniesienia o przyznaniu się w Monachium Polski do winy obiegłyby cały świat. Zauważmy że zabiegi izraelskie mają jeszcze jeden cel - storpedować poprawę polsko-niemieckich relacji i osłabić wymiar niemieckiego przyznania się do winy. Szczytem cynizmu jest to że żydzi rozgrzeszają Niemców właśnie w takim miejscu.
Poker o wszystko z ukraińską kartą w tle
Sytuacja Polski przypomina grę w karty o wszystko. Mamy wielkiego, pikowego pokera ale jesteśmy kopani pod stołem w nogi aby rzucić karty i powiedzieć głośno: Pas ! Wszyscy przy stoliku wiedzą jakie mamy jakie mamy karty i czekają na naszą reakcję. Polski gracz może powiedzieć Sprawdzam, wiedząc że np. Ukrainiec nie ma nawet pary dwójek. Jeśli powiemy pas, wszyscy rzucą karty na stół udając że nic nie wiedzą i rozgrywka rozpocznie się od nowa. Każdy gracz będzie liczył na lepsze karty ale wszyscy zobaczą że Polak będzie grać na przegraną w każdym następnym rozdaniu.
Co zrobić ?
Rozbić trójkąt USA-Izrael-Ukraina poprzez zagranie ukraińską kartą. Blokada ekshumacji ofiar Rzezi Wołyńskiej to także brak zgody na upamiętnienie ofiar Holokaustu. Ukraińcy mają na rękach krew ponad miliona zamordowanych żydów w tym 100 tyś galicyjskich wyciętych przez UPA w ramach preludium do rozprawy z Polakami. Włączenie kwestii upamiętnienia ofiar Wołynia do walki o pamięć wszystkich ofiar nazistowskiego totalitaryzmu to podstawa. Oskarżeniom żydów o udział Polaków w holokauście należy przeciwstawić postawę strony ukraińskiej w stosunku do polskich i żydowskich ofiar. Z oczywistych względów może się to nie spodobać Stanom Zjednoczonym wpisującym politykę Polski w stosunku do Ukrainy w szerszy kontekst relacji z Rosją.
Postawić na edukację i aktywną promocję historii Polski za granicą. Edukować Polaków i ... Żydów ! Polska była miejscem Holokaustu i dlatego Polacy jako bohaterscy świadkowie mają prawo i obowiązek nauczać o tym co zdarzyło się na naszej ziemi. Powinniśmy promować własną optykę Holokaustu za granicą pokazując postawę Polaków, Żydów, Ukraińców, Rosjan,Niemców także w Izraelu !
Przełamanie Tabu, Żydzi to nie tylko naród ofiar
W latach 50-tych Kneset uchwalił prawo zdejmujące z nazistowskich żydowskich kolaborantów odpowiedzialność za udział w Holokauście. Do lat 60-tych kiedy to Ben Gurion podjął decyzję o normalizacji stosunków z Niemcami za cenę miliardów marek, w Izraelu trwała ożywiona dyskusja o hańbie Holokaustu. Lata 70-te to już zupełnie inna optyka, w Niemczech pojawiają się pierwsze sformułowania "polskie obozy". Przyjacielski interes między Izraelem a Niemcami przerzucił hipotekę odpowiedzialności na Polskę. PRL zdominowany wówczas przez ZSRR i walczący o uznanie zachodniej granicy nie docenił rangi problemu. Wizytę Brandta w Polsce 10 lat po porozumieniu Adenauera z Ben Gurionem zdominowały akcenty związane z Holokaustem, pośrednią ceną za normalizację stosunków z Niemcami była milcząca zgoda na fetyszyzację Holokaustu. Nie minęło 20 lat a z ofiar 2WŚ staliśmy się współsprawcami.
Jeśli kiedykolwiek ma dojść do porozumienia między Polską a Izraelem musi być ono oparte na prawdzie. Używając karty ukraińskiej na której bardzo zależy USA należy wkomponować reprywatyzację w szerszy kontekst historyczny angażując np. Izrael w rozmowy ze stroną ukraińską ws. zgody ekshumacje polskich i żydowskich ofiar rzezi w Małopolsce Wschodniej. Zaproponować nowe formaty współpracy między IPN a Yad Vashem proponując środki z reprywatyzacji na fundusz współpracy przy poszukiwaniu polskich i żydowskich ofiar na Wschodzie. Polska dysponuje narzędziami, wykwalifikowaną kadrą archeologów i historyków znających ukraińskie realia. Przełamać pewien irracjonalny strach przed mówieniem o oczywistych faktach. Wbrew temu co piszą niektórzy blogerzy skala kolaboracji żydowskich elit z nazistami i ich pomocniczego udziału w Holokauście miała gigantyczny wpływ na losy Polaków. Warto policzyć ilu Polaków zginęło na wskutek denuncjacji polskich rodzin ukrywających żydów przez gestapowskich agentów Żagwi. Jaka była skala infiltracji polskiego podziemia przez żydowskich agentów Gestapo podających się za uciekinierów z Getta.
Być może warto uciec się do szokującej promocji historii. "Polacy zabijali Żydów w czasie Wojny" - z komentarzem o wyroku jaki Polskie Państwo Podziemne wydało np. na Lejba (Lonka) Skosowskiego, konfidenta Gestapo i SD odpowiedzialnego za prowokację w Hotelu Polskim. Pod pozorem załatwiania paszportów krajów Ameryki Południowej podstępnie wywabił on z bezpiecznych kryjówek po tzw aryjskiej stronie prawie 3500 żydów których później zamordowano w obozach. Grupa likwidacyjna AK zastrzeliła kilkudziesięciu żydowskich agentów Gestapo w tym w listopadzie 1943 szefa bandy, Skosowskiego. Jeden celny strzał egzekutora z AK miał wymiar tysięcy drzewek Sprawiedliwych. Niech świat wreszcie się dowie że gdyby nie Gancwajch, Szeryński, Skosowski Polacy nie musieliby ratować żydów w ten sposób.
https://www.salon24.pl/u/chodakiewicz/81001,lonek-skosowski-koniec-zydowskich-kolaborantow-gestapo
Inne tematy w dziale Polityka