Grzech zaniechania
W lutym 2017 roku Dyrektor Ligi Przeciwko Zniesławieniu (Anti-Defamation League) Jonathan Greenblatt na antenie CNN przekonywał, że Polska nie uznaje, iż Hitler dążył przede wszystkim do pełnej eksterminacji Żydów. Potem wycofał się z tych słów co z satysfakcją zostało przyjęte przez polskiego ambasadora w USA. Niesmak pozostał bo oszczercze słowa padły w mediach w czasie najwyższej oglądalności a akt "skruchy" był prywatny i nie został zauważony przez opinię publiczną. Można powiedzieć że jeszcze kilka takich "przeprosin" a kłamstwo dotyczące "polskich obozów" zatryumfuje w USA. Ambasador Polski uczestniczył w utrwalaniu judeocentrycznej wizji historii 2 WŚ. Licytacja że to nieprawda iż Polska nie uznaje Żydów za główne ofiary wojny ustawiła nas w roli kraju spychającego swoją martyrologię na dalszy plan. Jeśli prawda o niemieckich, nazistowskich obozach ma się przedostać do światowej opinii to polscy dyplomaci powinni aktywnie promować prawdę dotyczącą historii naszego kraju a nie jedynie reagować objawowo na kłamstwa padające z ust przedstawicieli stron zainteresowanych inną percepcją niemieckich zbrodni. To jeden z wielu przykładów doraźnego, nieskutecznego działania po fakcie.
Wspólnota interesów Niemiec i Izraela
Odmienna pamięć historyczna oraz różne interesy polityczne wypaczają optykę 2WŚ. Niemcy uważają iż spłaciły historyczny dług wobec Izraela co raz śmielej negując swoje sprawstwo Holokaustu lub co najmniej dzieląc się odpowiedzialnością z innymi ofiarami. Granicą tej cynicznej gry jest pamięć historyczna - prawda o tym co naprawdę zdarzyło się w Auschwitz. Wydaje się że Izrael ma tego świadomość balansując na granicy między prawdą historyczną a czerpaniem korzyści z politycznej i militarnej współpracy z Niemcami. W tej grze interesów niknie moralny wymiar niemieckiej odpowiedzialności za Holokaust. Pamięć Ofiar, wielu pokoleń Żydów startych w pył stała się zakładnikiem politycznej układanki. Najsmutniejsze jest to że cynizm Niemców współgra z naturalną i zrozumiałą tendencją strony izraelskiej do fetyszyzacji Holokaustu jako zbrodni jedynej i najokrutniejszej. Niemcy nie negują faktu Shoah, oni "jedynie" deprecjonują wymiar swoich zbrodni wobec innych narodów. Interes obu państw jest tu w dużej mierze zbieżny. Polska chcąc obronić się przed niemiecką doktryną musi naruszyć niemiecko-izraelską wspólnotę interesów. Negowanie "polskich obozów" to wariant bierny, czas wejść do historycznej gry o pamięć, pokazać iż pierwszymi ofiarami niemieckiego Auschwitz zanim powstał obłąkańczy plan rozwiązania kwestii żydowskiej byli Polacy. Warto podkreślać że niemieckie kłamstwa uderzają w pamięć Ofiar polskiej Martyrologii i Holokaustu. Stając się rzecznikiem obu spraw demontujmy cyniczny, niemiecki plan obliczony na bierność strony polskiej i ... żydowskiej. Żydzi w tej licytacji zawsze będą wygrani.
Judeocentryzm jak pogoń za własnym cieniem
W ostatnich dniach zebraliśmy owoc wieloletnich zaniechań. Zemścił się brak promocji polskiej historii za granicą a mailowo-tweeterowa obrona dobrego imienia Polski przez powołane do tego celu instytucje nie przyniosła spektakularnych efektów. Wyświetlanie w telewizji polskiej łzawych historii o ratowaniu żydów nie ma żadnego wpływu na opinię publiczną w Izraelu i USA. Ściganie się instytucji państwa polskiego w judeofilskiej licytacji kto da więcej na remont żydowskiego cmentarza, efektywniej wypromuje historię holokaustu, zaangażuje się w rozdawanie żonkili na warszawskich ulicach w rocznicę powstania w getcie, potępi antysemickie akty bądź zachęci do masowego zapalania świec chanukowych jest odbierane przez stronę izraelską jako natrętna próba przypodobania się.
Na własne życzenie ustawiliśmy się w roli zakładników filosemickiej gradacji: postrzegania naszej postawy w czasie wojny jako wypadkowej, aktualizowanej oceny wystawianej nam dziś przez żydów. Konsultowanie z Izraelem - państwem beneficjentem oszczerczego status quo, ustaw mających na celu obronę dobrego imienia Polski było naiwnym, judeocentrycznym aktem dobrej woli. Jest granica między zapewnieniem przeźroczystości procesu uchwalania ustaw i ich konsultowania ze stronami trzecimi a utratą podmiotowości. Izrael skonsultował ustawę o IPN nie wnosząc sprzeciwu do jej ostatecznego kształtu by tuż po jej uchwaleniu uznać że trzeba ją napisać od nowa. Następna, o wiele bardziej kontrowersyjna ustawa reprywatyzacyjna była również konsultowana z ... ambasador Azari.
Jest jednak szansa że uchwalenie niezmienionej ustawy o IPN i usztywnienie stanowiska strony polskiej zapewni przestrzeń potrzebną do podejmowania trudnych decyzji takich jak reprywatyzacja zgodna z polskim prawem spadkowym i umowami międzynarodowymi. Jeśli to się uda, ten rząd mimo początkowej negatywnej oceny postawy w relacjach z Izraelem przejdzie do historii dokonując czegoś czego bali się dotknąć poprzednicy. Wierzmy że tak się stanie, ufajmy i sprawdzajmy.
Inne tematy w dziale Polityka