Nie zna życia ten kto nigdy nie bawił się w domowe remonty. Jak to zwykle bywa projekt rozrasta się o nowe detale pożerając pieniądze i czas. Nie wiedzieć kiedy zrobił się za oknami maj i jesteśmy już na ostatniej prostej przed pierwszymi w tym roku wyborami. I chociaż nadal pod nogami walają się pędzle, farby i gipsy siadam do pisania. Pora zadecydować na kogo oddam swój głos za trzy tygodnie.
Tak już mam, że przyglądam się bardzo krytycznym okiem ludziom i formacjom, którym udzieliłem kredytu zaufania. W historii politycznych wyborów są bowiem takie, za które wstyd mi po dziś dzień. Poniższy tekst układałem sobie powolutku i cierpliwie od bardzo dawna śledząc media w miarę możliwości. Oto moja subiektywna lista grzechów.
Zaczęło się od drobnostki właściwie, wspominam jedynie dlatego, że był to pierwszy z głupich pomysłów dobrej zmiany. Oto ustami pani Wasserman ogłoszono pomysł rezygnacji z konkursów na stanowiska w administracji publicznej. Argumentowano, że konkursy były kompletną fikcją i należy od nich odejść. Dla mnie wyglądało to tak jakby majster rezygnował z używania młotka tylko dlatego, że poprzednik używał go do rozwalania ludziom głów zamiast do wbijania gwoździ.
Idźmy dalej – ustawa o ochronie polskiej ziemi okazała się fiaskiem, nie załatwiła problemu a tylko utrudniła życie rolnikom; wprowadzenie obowiązku rejestracji kart SIM ubodło mnie osobiście owocując stratą czasu i nerwów. Równie denerwujący był upór Antoniego Macierewicza z jakim forsował „apele smoleńskie” a widok asysty wojskowej (czy ktoś to jeszcze pamięta??) na miesięcznicach rodził pytania kto za to wszystko płaci.
Były potem gaszone szybko wyskoki z pieniędzmi dla Rydzyka, podwyżkami dla posłów, szumny konkurs na stanowisko szefa TVP tylko po to żeby został nim Kurski. Obiecywano ustawę o finansowaniu mediów publicznych – nic z tego nie wyszło. Dostaliśmy „aptekę dla aptekarza” której to ustawy najbardziej żałują podobno sami aptekarze. Zamieniliśmy BOR na SOP, ale czy to cokolwiek zmieniło na lepsze? Czy też nadal rządowe limuzyny rozbijają się w wypadkach i kolizjach?
Ruszyły komisje – Amber Gold i weryfikacyjna, ale czy oprócz promocji młodych posłów otrzymaliśmy jakieś przełomowe ustalenia? Czy oprócz słupa Marcina P. ktoś jeszcze poszedł siedzieć? No i najważniejsze – gdzie jest kasa? Jakie są szanse na wyszarpanie tych ośmiuset baniek dla pokrzywdzonych?
Nie, nie było ustawy której bym nie kibicował i do której nie mógłbym się później przyczepić. Ktoś powie, że jestem malkontentem. Spójrzmy na bliski mym zainteresowaniom MON.
Powołano WOT co miało być pomysłem na wykorzystanie potencjału organizacji obronnych. Każdemu z żołnierzy otrzymuje 500 zł miesięcznie – 200 zł za dwa dni ćwiczeń w miesiącu a pozostałe 300zł za pozostawanie w „gotowości bojowej” czymkolwiek by to miało nie być. Teraz kilka prostych obliczeń – zakładaną liczbę żołnierzy WOT (53 tys) pomnóżmy przez te 300 zł. Oto otrzymujemy zawrotną kwotę 15 900 000 zł MIESIĘCZNIE.
Nie koniec na tym – kolejne „proste” podobno przetargi na Mustanga, Pegaza, na granatnik – anulowane. Rozwiązaniem miała być Agencja Uzbrojenia której powołanie zapowiedział minister Błaszczak (czemu nie Macierewicz zaraz w 2015 roku?), oczywiście do tej pory cisza. Zapowiedziano utworzenie czwartej dywizji w wojskach lądowych; czytałem opinie specjalistów, że w żadnym wypadku warszawska brygada nie będzie nigdzie przesuwana bo ma „ważne zadania” w 16 Dywizji. A potem czytam, że przesuniemy brygadę z Wesołej, dołączymy Podhalańczyków powołamy nową brygadę i już jest – piękna i nowa 18 Dywizja, nasza tarcza i miecz na wschodniej flance. Kupiliśmy jakieś nędzne ilości śmigieł, jeden dywizjon rakietowy „z półki”, koszmarnie drogą i nie wiadomo jaką ostatecznie „Wisłę”. Aha, a bezzałogowa wieża do Rosomaka nadal „się integruje” i końca nie widać.
Na litość Boga – wszystko to jedna wielka prowizorka.
Ale nie to jest najgorsze. Najgorsze w mojej ocenie jest to bezmyślne „dziobanie” Amerykanom za mityczną stałą obecność i Fort Trump. Zamieszanie z ustawą o IPN, totalna bezradność w stosunkach z Żydami i zamiatanie pod dywan sprawy roszczeń też nie wystawia rządowi dobrej oceny. Odejście Jacka Bartosiaka z szefowania CPK przyprawiło mnie o depresję gdy usłyszałem, że to partyjne kadry upatrzyły sobie w tej gigantycznej inwestycji „misia na miarę naszych możliwości”. Reforma szkolnictwa zakończyła się dla mnie osobiście jedną wielką awanturą i słuchałem wyrzutów jak to „ten twój PiS” uwalił darmową polską edukację przez internet.
A dalej - 300 Plus, 500 Plus, 1000 Plus. Socjalizm, socjalizm, socjalizm....
Łudziłem się, że to tylko tak, pod publiczkę, że kampania...A potem usłyszałem pana premiera Morawieckiego jak to pięknie opowiada o „demokratycznym kapitalizmie”. I wtedy powiedziałem sobie dość. Koniec. Czerwona kartka. Drodzy narodowi socjaliści w maju na was nie zagłosuję.
Na chwilę obecną, nadal targany emocjami skłaniam się ku Konfederacji. Myślę, że scena polityczna gdzie mamy Narodowych Socjalistów, Narodowych Centrystów i Narodowych Konserwatystów może być ciekawą opcją. PiS rozzuchwalił się dzięki Najgłupszej Na Świecie Opozycji. Ekipa Schetyny nie ma nic Polakom do zaoferowania. Dno i wodorosty. Spełnieniem marzeń byłaby ich klęska i redukcja do jakichś góra 10%. Najwyższy czas wpuścić trochę świeżej krwi. Pora na merytoryczną dyskusję a nie ślepą nawalankę.
Przynajmniej ja tak to widzę i tak to sobie tłumaczę, a życie zweryfikuje jak zawsze. I nie ma gwarancji, że znów nie będzie się trzeba wstydzić i zgrzytać zębami.
Inne tematy w dziale Polityka