Ostatnie dwa tygodnie goniłem w szalonym biegu między pracą, domem, szkołą, lekcjami judo i muzyki, odbieraniem i wożeniem dzieci oraz „ogarnianiem zagadnienia” pod nieobecność małżonki. No, ale nawet mnie udało się zauważyć kilka wydarzeń, które mniej lub bardziej grzane są w mediach. Zerknąłem jednym okiem z lekkim zaciekawieniem, zerknąłem drugim by upewnić się, że dobrze widzę i nie mam jakichś omamów. A potem tylko parsknąłem śmiechem i pokręciłem głową w beznadziejnej rezygnacji. Gdy byłem w wojsku mówiło się że „jadą z nami jak z młodymi” dziś bardziej trafne jest chyba określenie jak w tytule – wielka ściema.
Najpierw wyskoczył pan prezydent. Jasne jest chyba dla każdego, że obecna konstytucja to jeden wielki gniot, który wprowadza więcej zamętu niż porządku. Wynikają później z tego wojny o samolot i przepychanki o zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi RP. Z wielkiej „dyskusji” o konstytucji tamtego czasu pamiętam spór o preambułę - czy się do Boga odwołać czy nie. Dzwonili do radia wariaci jedni i drudzy, temat preambuły grzany był intensywnie, a potem wyszło, że silny jest i prezydent i premier i parlament, a tak w ogóle to marszałek sejmu jest drugą osobą w państwie.
O przymiarkach do nowej konstytucji mówiło się już od dawna. Jeśli dobrze kojarzę to nawet sam Jarosław nawoływał do „co najmniej przejrzenia konstytucji”. Potem prezydent wybijał się na samodzielność i został sam z tematem referendum konstytucyjnego. Naiwnie wierzyłem, że temat będzie potraktowany poważnie. Konstytucja nie w kij dmuchał. No a potem poooszłooooooo.....
Zamiast konkretów, zamiast wizji jasnej i szlachetnej jak diament dostaliśmy... sam nie wiem co?
Plebiscyt, ankietę, garść pomysłów do przemyślenia? Zagwarantowanie w konstytucji podziału jednostek samorządu terytorialnego???? A daj pan spokój. Litości.
Przedstawione przez prezydenta pytania w ogóle nie dotykają najważniejszego zagadnienia – jak ma wyglądać w Polsce władza i jej sprawowanie.
Według mnie poważny polityk musi mieć wizję i odwagę by ją przedstawić. Jeśli nie ma pomysłów zamyka się fachowców - niech siedzą i piszą. Po miesiącu lub dwóch lub ile tam im potrzeba dostaję na biurko dwa projekty konstytucji. Jeden projekt to ustrój prezydencki a drugi gabinetowo-parlamentarny. Od siebie dorzuciłbym jeszcze zmniejszenie liczby posłów i senatorów. Oczywiście gwarancja suwerenności Polski w UE nie podlega dyskusji.
I dopiero z takim projektem wychodzę do ludzi i pytam o zdanie. W przeciwnym razie będziemy sobie tak dyskutować, dopisywać kolejne paragrafy i gwarancje dla poszczególnych branż, grup społecznych i nic z tego nie wyjdzie.
Tak, że tego...Bez żartów panie prezydencie.
Temat numer dwa, który nie schodzi z tapety (przynajmniej w „Euronews” które mam zainstalowane w telewizorze) to śródziemnomorska epopeja statku Aquarius.
Oglądam i nie wierzę. No przecież nie, nie aż tak. Przecież ludzie nie mogą być tacy głupi.
A jednak medialni macherzy wrzucają nam fotki biednych „uchodźców”. Dzielni wolontariusze niosą pomoc potrzebującym, a zamordystyczny rząd włoski rzuca im kłody pod nogi i tylko szlachetna, dzielna, szczodra i słoneczna Hiszpania wyciąga pomocną dłoń....
No nieźle. Goebbels byłby dumny.
Nie powinienem chyba tego oglądać, bo twarze dumnych z siebie „wolontariuszy” i nadających z pokładu dziennikarzy wywołują we mnie agresję. Idioci pływają sobie do wybrzeży Libii, podbierają ludzki ładunek i płyną sobie do Europy. Potem dumni z siebie brylują w mediach no bo przecież „ratują” ludzi i niosą a pomoc. Czy zadają sobie pytania co potem dziej się z tymi ludźmi, których „uratowali”?
Tymczasem brukselska wierchuszka nadal bredzi coś o konieczności wypracowania nowej polityki, jakieś oburzenie, jakieś groźby wobec Włoch. Ideologia dawno już tam wygrała z rozumem, a łodzie płyną i płyną....
Jedyna nadzieja (nikła) to nowe rozdanie w przyszłorocznych wyborach do PE.
A do tego czasu????
Gdybyśmy mieli tu kogoś na miarę generała Pattona lub polityków formatu Margaret Thatcher, Regana lub choćby de Gaulle'a.....Wtedy na morzu Śródziemnym mielibyśmy eskadry floty które zatapiałyby przemytnicze pontony a imigrantów odstawiały na piaszczyste wybrzeże Afryki. Wszelkie stateczki „organizacji pozarządowych” zostałyby wyłapane a załogi oskarżane o przemyt ludzi. Do tego akcje sił specjalnych na wybrzeżu wymierzone w przemytnicze mafie...
Jakoś wydaje mi się, że po góra pół roku problem byłby rozwiązany.
Dobra rzecz pomarzyć. A póki co gadające głowy w TV, prasowe konferencje i „poszukiwanie systemowych rozwiązań (RELOKACJA,RELOKACJA). Jednym słowem wielka ściema.
Inne tematy w dziale Polityka