Idziemy do jakiegoś przesilenia i dobrze by było gdyby wyszło z tego coś lepszego niż "nowa Magdalenka".
Co robić? Co realnie może zrobić zwykły człowiek? Ostatnio coraz częściej słychać strwożone głosy. I nie dziwota, ponownie jako kraj i naród wpadamy w znane i przerabiane koleiny - załamanie geopolitycznej pogody zastaje nas nieprzygotowanych. A czas ucieka, a napięcie rośnie i "taka jakaś duszna atmosfera". Jak koszmar powracają znane i dawno zapomniane zbitki słów - strefa wpływu, państwo sezonowe. A przecież miało być pięknie: budowanie mostów, ciepła woda i Egipt w promocji. Ojczyzna dryfuje. Opadły maski. Król jest nagi. Klasa polityczna odkleiła się od rzeczywistości. Co więc robić gdy przy władzy kolejno nieudacznicy i jawni zdrajcy?
Najpierw pocieszmy się. Znanym i sprawdzonym sposobem, otóż popatrzmy, że inni mają jeszcze gorzej. Spójrzmy na takich Palestyńczyków, Kurdów, mieszkańców Donbasu albo Naddniestrza czy też Górnego Karabachu. A jeśli i to nie wystarcza mogę zaproponować dwa utwory literackie dotyczące Polski, wszak zawsze bliższa ciału koszula.
Forma krótka. Opowiadanie "Raskoł" Przemysława Karbowskiego, Nowa Fantastyka 06/2017. Co my tam mamy? Cerkiew Lubelską i okręg białostocko - lubelski, a bohaterem tekstu jest arcybiskup Wnuk, który walczy o powstanie Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego wierząc, że to jest pierwszy krok do odbudowy niepodległej Polski w perspektywie dziesięcioleci. W tle biegają terroryści z Organizacji Bojowej, gubernator Surkow rezyduje w pałacu Branickich, liczba Polaków została zredukowana do jakichś siedmiu milionów ludzi, a tereny na zachód od Wisły aż, hen do połowy Niemiec zamieniły się w nuklearną pustynię. Taki oto efekt powstania Świętej Rusi, która ocaliła Europę przed Islamem.
Utworek drugi to powieść Edwarda Redlińskiego "Krfotok", która wpadła mi w ręce dwie dekady temu w bibliotece garnizonowej i dlatego muszę polegać na własnej pamięci. Tam z kolei mamy alternatywny przełom roku 1989. Oto "Suwerenność" zamiast Solidarności wysadza w drebiezgi Pałac Kultury co staje się zarzewiem narodowego powstania - interweniują Sowieci i bratnia armia NRD. Półtora miliona Polaków ucieka, milion ginie. Ziemie Odzyskane okupuje NRD, Polska przygotowuje się do referendum i musi wybrać swój los - republika sowiecka w granicach z 1945 lub PRL 2.0 przycięty do rozmiarów Kongresówki. I nie ma obawy - Sowiety trzymają się mocno. Zapewnia im to Trójkąt Syberyjski ( Rosja/surowce, Chiny/ludzie, Japonia/technologie).
Dobra. Wróćmy teraz z tej koszmarnej podróży i spójrzmy dookoła. I co ? Ruskie tanki nie stoją na rogatkach miast, Poznań i Wrocław nadal w naszych granicach, autostrady nie zostały zbombardowane, nie strzelają w tył głowy, nie ładują do wagonów na Sybir. Mamy państwo z dykty powiązane sznurkiem i jeszcze jakoś się trzyma, jest nas jakieś 37 milionów i ciągle spada, najechało się trochę obcych, ale tak ogólnie to piękny mamy kraj od Bałtyku do Tatr. Tylko ta złodziejska zbieranina przebrana za posłów i urzędników ciągle podkłada nam nogę. Jeśli dodamy do tego pomysły unijnych biurokratów to widać wyraźnie, że prowadzą nas w przepaść. Pora więc odstawić grillowanie i beztroską konsumpcję w nadziei, że będą się tam szarpać o stołki i koryta, a nas cóż to obchodzi, chcemy mieć święty spokój. Otóż ostrzegam, to se ne vrati. Taka postawa była możliwa jeszcze 10 lat temu, ale dłużej już nie pociągnie. Porównajmy poziom wolności jakim cieszyliśmy się w roku 2003 tuż przed wejściem do Unii. Sama lista nowych podatków i opłat przyprawia o zawrót głowy. A w kolejce czekają następne i te zabolą naprawdę mocno. Dla brukselskiej wierchuszki jesteśmy peryferiami, dla Niemców rynkiem zbytu, montownią i rezerwuarem siły roboczej. Bo i komu zależy na silnej Polsce? Kto ma zadbać o polskie dziedzictwo? Kto ma zabezpieczyć przyszłość naszych dzieci?
Amerykanie? Bez jaj. Obecna ekipa? Wyborco, powierzyłbyś Tuskowi i jego kumplom 100 złotych? PiS z zakonem PC i gębą Morawieckiego? Dajcie spokój.
Sami, my sami musimy to zrobić, bo puszczą nas wszystkich w skarpetkach pod ten czy inny zarząd komisaryczny. Im szybciej to sobie uświadomimy tym lepiej dla nas i naszej ojczyzny. Bo jest nam potrzebna ojczyzna. Bo Polska, bo państwo to nie jest tylko plama na mapie. To jest organizacja, która zapewnia swym członkom bezpieczeństwo, dostatek i perspektywy na przyszłość. Polska to jest tysiąc lat historii, to jest dziedzictwo materialne i kulturalne. Nie spadliśmy z księżyca. Mamy na czym budować i nie wierzę, że przez dekady jakie minęły od upadku komuny nie mamy ludzi zdolnych i kompetentnych aby wyłonić nowe elity i raz jeszcze "odnowić oblicze tej ziemi".
Ale do rzeczy i po kolei. Każda podróż zaczyna się od małego kroku. Maleńkie, śmieszne i drobne kroczki raz już wydobyły ojczyznę z otchłani. Nasza historia podpowiada nam już sprawdzone metody - praca organiczna, edukacja, sukces gospodarczy w zaborze pruskim zakończony jedynym udanym Powstaniem Wielkopolskim. Polak potrafi. Należy wrócić do tego adaptując się do świata współczesnych technologii.
Dwa złote i trzy kliknięcia.
Wiem, brzmi jak żart. Ale zaczynamy od rzeczy najmniejszych i najłatwiejszych. W necie mamy od groma projektów i ludzi, którzy dostarczają nam informacje, którzy zadają niewygodne pytania, którzy recenzują poczynania władzy jak i opozycji. Każdy z nich potrzebuje subskrypcji i polecenia. Do cholery, to tylko trzy kliknięcia aby tworzyć zasięgi i pomóc im działać. Kto może i chce niechaj wspiera też materialnie niezależną publicystykę, która służy nam i Polsce. To jest jedyna REALNA Czwarta Władza jaka została wobec kompletnego upadku głównych mediów.
Polska mowa nie być trudna.
Bardzo denerwuje mnie gdy rozsądni ludzie powtarzają w swych wypowiedziach lewacką nowomowę, drażni mnie gdy nawet pół żartem odpalają te wszystkie "psycholożki", "ministry" i "w Ukrainie". Rzeknę: precz z tym na śmietnik. Jesteśmy Polakami i mówimy po polsku. Nie pozwólmy sobie narzucić języka, który jest jak kropla drążąca skałę. Nie jesteśmy przecież pod żadną okupacją czy zaborem gdzie tępiono polszczyznę.
Gotówka i złotówka.
O tym że gotówka jest bastionem wolności słyszała, mam nadzieję, większość. Niestety "bastion" jest skutecznie podmywany nie tylko regulacjami rodzimymi i unijnymi, ale przede wszystkim LENISTWEM naszym pospolitym. Ja wiem, że płatności bezgotówkowe są szybkie i wygodne. Ale dostarczają argumentu dla likwidacji bankomatów, powstawania punktów płatności TYLKO bezgotówkowych. Naprawdę aż tak wierzymy bankom po 2008 roku? Czy wobec napiętej sytuacji politycznej nie boimy się awarii systemu albo cyberataku? Odejście od gotówki to prosta droga do CBDC - waluty cyfrowej banku centralnego. Waluty programowalnej. Waluty będącej środkiem inwigilacji, tresury i narzędziem opresji. Delikatną zapowiedź tego porządku znajdziemy w "Limes Inferior" Janusza Zajdla i w serialu Black Mirror (S3 E1). Płaćmy gotówką - niech szeleszczą banknoty i pobrzękuje bilon.
Kwestia osobna to waluta euro. Na szczęście kilka krajów przed nami wskoczyło do tego pociągu i teraz widzimy jak im tam fajnie. Wystarczy zapytać Greków lub Hiszpanów. Dlatego niechaj w każdym sondażu, zapytani i referendum wybrzmi stanowcze NIE dla waluty euro.
Nietajne komplety.
Niechaj minusy nie przysłonią nam plusów. Teraz przynajmniej oficjalnie i jasno powiadomiono nas, że szkoła niczego nie nauczy nasze dzieci. Będzie jak w UK przechowalnią gdzie nauczyciele zajmują się kształceniem przyszłych kasjerek i śmieciarzy, a program nauczania jakby wyjęty żywcem z Generalniej Guberni - znajomość liter, jakiegoś rachowania i wystarczy. Edukacją muszą się zająć rodzice. Oczywiście jeśli marzą o przyszłości lepszej niż śmieciarz czy zbieracz szparagów dla swoich pociech. Nie należy jednak załamywać rąk, wszak każdy kryzys jest szansą. Teraz otwiera się okno możliwości dla korepetytorów i domowego nauczania i "nowych tajnych kompletów". Sami jako wolni Polacy możemy ustalić kanon lektur ( obok wielu innych "Lewa Wolna" i "Nadberezyńcy" rekomenduję). Kto nam zabroni organizować olimpiady matematyczne i historyczne z nagrodami dla najlepszych uczestników. Pamiętam, że już na początku lat 90tych w mojej podstawówce pierwsi pionierzy niezależnego biznesu zorganizowali turniej tenisa stołowego i rozgrywki międzyszkolne na terenie gminy. Przykład godny naśladowania, który polecam uwadze wszystkich polskich przedsiębiorców ( jeśli jeszcze jacyś przetrwali covidowe szaleństwo i Nowy Ład). Swego czasu Jan Pietrzak organizował Maturę Patriotyczną, kolejny pomysł pod rozwagę. Teraz pojawia się szansa aby prawdziwa wiedza stała się modna i pożądana, aby stał się pozytywnym wyznacznikiem w hierarchii społecznej. Nie kupuję tłumaczeń o trudnej sytuacji materialnej i edukacyjnym wykluczeniu. Wszak nawet w najbiedniejszej polskiej rodzinie znajdzie się chyba telefon z dostępem do internetu. Chcieć to móc. W internecie są setki filmów, audiobooków, wykładów i aplikacji edukacyjnych. Od języków obcych po historię, wiedza jest dostępna, wystarczy wyciągnąć rękę. Nie miejmy żadnych złudzeń co do pomocy państwa. Tylko organizacja i współdziałanie na szczeblu rodzicielskim przynieść jakieś rezultaty. System rzuca kłody pod nogi? I co z tego? Per aspera ad astra. Trzeba go obejść koordynując działania. Wychowanie nowego pokolenia zależy też od nas samych - od codziennych zachowań, tego jak i o czym rozmawiamy i czy w ogóle rozmawiamy. Od tego jak spędzamy czas, jakiej słuchamy muzyki, jakie filmy oglądamy, od podejścia do tradycji i historii, wreszcie nawet od postaw konsumenckich. Dzieciarnia nieustannie nas obserwuje i siłą rzeczy "nasiąka" całą paletą naszych zachowań. Pamiętajmy o tym w szalonym świecie AD 2024.
Zabawy z bronią
Jak pokazują twarde liczby coś się zmienia. Rośnie liczba wydawanych pozwoleń o czym przypominają zatrwożone nagłówki portali. Polacy zaczynają serio zastanawiać się nad osobistym bezpieczeństwem. Cała zgraja hoplofobów martwi się i poci ze strachu. Ale do rzeczy - czasy jakie mamy każdy widzi. Ciężko jest przewidywać i planować, ale przyszłościowe scenariusze nie wyglądają już tak pięknie jak jeszcze 10 lat temu. Czy będzie to kolonizacja, okupacja, najazd "lekarzy i inżynierów" czy też bezhołowie gdzie każdy "interpretuje prawo tak jak je rozumie" argument w postaci 9mm nabiera znaczenia. Szeroki dostęp do broni? Nigdy w życiu. Byle frajer czy też nawiedzony półgłówek nie może kupić sobie giwery w sklepie tak łatwo jak się kupuje oranżadę. Obecna procedura to też swego rodzaju selekcja - jeśli ci zależy to trzeba zdobyć się na wysiłek. Problem leży w przepisach. Gdy mamy broń do celów sportowych i zdarzy się użyć jej w obronie mienia lub życia sprawa robi się śliska i możemy mieć poważne kłopoty. I nad tym należałoby podyskutować, to należałoby zmienić. Niemniej uważam, że z bronią należy się zapoznać i oswoić. Zawsze to dodatkowa umiejętność, a tej jak mi zawsze powtarzano, nikt nie jest w stanie ukraść. Konkrety - jak ugryźć temat "po taniości" gdy nie ma czasu i pieniędzy? Działają w całym kraju strzelnice tam można zacząć. Na "tubce" jest cała masa fimików szkoleniowych - podstawy strzelectwa, obsługa, budowa, czyszczenie. Trafiłem nawet na "Podręcznik Żołnierza" w PDF gdzie omówiono budowę broni i zasadę działania. Na platformie Steam mamy grę "World of guns. Gun disassembly". Wreszcie jest cała masa sklepów z militariami gdzie można za prę groszy zaopatrzyć się w wiatrówkę lub replikę ASG. Najtańsza nawet replika pozwoli zapoznać się z manipulatorami ( zrzut magazynka, bezpiecznik itd) a także poćwiczyć zgrywanie przyrządów celowniczych. Wygląda to niewinnie, ale naprawdę przynosi efekty. Oczywiście czym innym jest pykanie sobie do tarczy na strzelnicy, czym innym poruszanie się z bronią, czym innym obrona przed napastnikiem (stres, ruchomy cel) a czymś jeszcze innym wymiana ognia. Każdy sam musi sobie oszacować cele , szanse i scenariusze. Dla jednych priorytetem będzie ucieczka z rodziną w bezpieczne miejsce, inni dojrzą większe szanse w WOT. Nic więcej mądrego tutaj nie wymyślę - CIVIS PACEM PARA BELLUM.
Listy.
Listy hańby oczywiście. Jak wiadomo fortuna zmienną jest. Teraz nic nie możemy zrobić zdrajcom i sprzedawczykom, ale ich imiona i nazwiska powinniśmy sobie dobrze zapamiętać. Dla siebie i dla przyszłych pokoleń. Tych wszystkich sędziów, prokuratorów, parlamentarzystów i europosłów, zblatowanych burmistrzów i prezydentów, kłamliwych dziennikarzy i "działaczy" wszelkiego rodzaju. Gdy przyjdzie czas nie może być dla nich miejsca w strukturach odnowionej Polski.
"Policzmy głosy..."
Ile osób rządzi Polską? Sprawdziłem sobie na szybko w wikipedii liczebność najważniejszych partii politycznych. I co my tutaj mamy? PO - ok 25,5 tys członków, PiS ok 48 tys, PSL ok 73 tys. Wychodzi na to, że władzę sprawuje nad nami jakieś 150 tysięcy ludzi. Nad trzydziestoma milionami obywateli. Z matmy mistrzem nigdy nie byłem, ale to chyba wychodzi jakieś PÓŁ procenta. Teraz tak sobie liczę te wszystkie kanały na tubce, które oglądam, które lubię i które polecam. Zakładam, że wszyscy widzowie i subskrybenci raczej mieszczą się w podobnym (MOIM) spektrum poglądów. Dlatego mówię - policzmy głosy. Wrzucam alfabetycznie nazwę kanału i liczbę subskrybentów w tysiącach. Lecimy: Historia Realna (623), Łukasz Warzecha (51), Nam Zależy (371), Nowa Konfederacja (45), Nowy Ład (79), Ostoja Tradycji (48), Podróż bez paszportu (90), Radek Pogoda (41), Rafał Otoka-Frąckiewicz (87), Rafał Ziemkiewicz (181) Strategy & Future (209), Tomasz Drwal (192), Układ Otwarty (169)....Dobra, wystarczy. Nie trzeba zbyt wprawnego oka by dostrzec że "czapkami ich nakryjemy". Dokładna liczba to 2 MILIONY 186 TYSIĘCY.
"To my możemy teraz wszystko..." . Bo gdyby tak zebrać tych wszystkich ludzi wokół jednego postulatu to ho, ho, niejednemu prezesowi zrzedłaby mina. Pomyśleć tylko - DWA MILIONY ludzi. Niech tylko co piąty podpisze petycję, niech tylko co dziesiąty wpłaci miesięcznie ZŁOTÓWKĘ - jakie to są sumy i jaka to jest siła polityczna. Ruch "w narodzie" już jest. Zaczęli rolnicy przyparci do muru zielonym ideolo. Dziś klepnięto dyrektywę o termoizolacji budynków, w czerwcu spodziewajmy się drakońskich podwyżek cen energii. Witold Gadowski tworzy Ruch obrony Polaków, który nabiera mocy. Od lat działa Igor Janke ze Szkołą Przywództwa. Może się nie znam, może się mylę. Ale tak jakoś mi się łączą te kropki. Idziemy do jakiegoś przesilenia i dobrze by było gdyby wyszło z tego coś lepszego niż "nowa Magdalenka".
Sprytniejsi od Trumpa
Wszyscy wiemy jak było. Donald Trump uwielbiał ówczesnego Twittera. Tak sobie upodobał to narzędzie komunikacji, że zaniedbał inne metody. A "Big Tech" czekał cierpliwie i w decydującym momencie wyciągnął mu dywanik spod nóg. Musimy być sprytniejsi. O czym mówię? O wielkim powrocie drugiego obiegu. Idą wybory do Parlamentu UE. Już tam wypuszczają medialne wrzutki o delegalizacjach i walce z dezinformacją. Jak każda komuna kradną słowa odwracając ich znaczenie. Niezależna informacja jest dezinformacją i odwrotnie. Cenzura nadchodzi wielkimi krokami. Pierwsze jaskółki tej zamiany już widzieliśmy w wydaniu PiS - los WRealu24 i Najwyższego czasu niech będą przestrogą. Trzeba budować sieć kontaktów. Trzeba obchodzić system tworząc setki bypasów, najlepiej gdyby jacyś łebscy ludzie stworzyli rodzimy odpowiednik Youtuba i Twittera/Xa opartego o technologię blockchain.
Quo vadis Polsko?
Nie sposób przewidzieć czy czeka nas otwarta wojna, chaos wewnętrzny, kryzys czy może czas wieloletniej smuty w ramach Eurokołchozu. Jakie ma być nasze państwo? Kim sami chcemy być? Czego nie możemy odpuścić? Dużo pracy intelektualnej przed nami, nie ma co liczyć na polityków. Gdyby rzeczywiście powstała SIŁA zdolna wywrócić scenę polityczną należałoby chyba najpierw zatrzymać Zielony Ład, potem wypowiedzieć system ETS, uprościć podatki, zmienić ordynację wyborczą, wprowadzić odpowiedzialność ministrów i polityków za podejmowane decyzje. Potem pewnie nowa konstytucja i wyczyszczenie systemu z czerwonych sitw. Dalej zapewne wyrwanie się z Eurokołchozu, odbudowa armii, budowa służb, kuźni kadr...Nie będzie to łatwe, nigdy nie było. Ale myśleć, projektować i dyskutować trzeba już teraz.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo