Od lat nie oglądam telewizji. Może właśnie dlatego gdy zdarzy mi się u kogoś rzucić okiem na polskie serwisy informacyjne rodzi się we mnie ta mieszanka pogardy i wstydu, smutku i rezygnacji, a wszystko to doprawione jakimś absurdem na poziomie Barei lub Monty Python'a. To nie tylko ostatnie mętne tłumaczenia posła Mejzy. Polska polityka i polskie media od lat prezentują poziom wklęsłego dna. I gdy wydaje się, że niżej upaść już nie można to zaskakuje nas nowy rekord obciachu i głupoty.
Zawsze wtedy z utęsknieniem przywołuję jakże inne postacie z historii naszego kraju. Przychodzą mi na myśl ludzie innego zupełnie formatu - wolni i dumni obywatele, mężowie stanu i wielcy wodzowie. Ale także całe rzesze tych których imiona przepadły w odmętach czasu, a którzy własnym zdrowiem i krwią budowali potęgę Rzeczpospolitej.
Pomyślałem ostatnio, że nowy etos powinniśmy budować na Starym Królestwie. Owszem, uczmy się Słowackiego i Mickiewicza, owszem oddajmy hołd powstańcom i tym wszystkim, którzy przeprowadzili ojczyznę przez smutę zaborów. Ale jako społeczeństwo i jako obywatele musimy czerpać z dziedzictwa I Rzeczpospolitej. Zwłaszcza w tych paskudnych czasach gdy czarne chmury zbierają się nie tylko nad państwem polskim, ale gdy w imię ideolo tłamszona jest nasza wolność.
Wolność. To jest ta formuła której potrzebujemy. Wolność rozumiana nie jako "róbta co chceta", ale jako brak przymusu. Pora zrzucić dziedzictwo caratu, dziedzictwo PRL, dziedzictwo knuta, dekretu, wszechwładnych czynowników uzbrojonych w paragrafy i pieczątki. Czas najwyższy upomnieć się o podmiotowość i należne prawa, czas przypomnieć zgnuśniałym politykom, że ich los zależy od NAS, pora uświadomić urzędnikom schowanym za wielkimi biurkami, że pełnią rolę służebną wobec NAS, że to MY płacimy za ich biura, komputery i służbowe telefony.
Początkiem tego procesu musi być przywrócenie pamięci Starego Państwa. Potrzebujemy nowej opowieści o dawnych elitach, o wielkich wodzach i senatorach, o wolnych obywatelach i dzielnych żołnierzach. Pora oddać sprawiedliwość dawnej Rzeczpospolitej albowiem lata zaborów a potem propaganda PRL skutecznie zafałszowały nam jej obraz. Cała wielka i piękna historia została sprowadzona do szlacheckiej anarchii i liberum veto. Kazano nam zapomnieć o unikalnym ustroju politycznym, o demokracji szlacheckiej, o cnotach obywatelskich, o ruchu egzekucyjnym, o tolerancji religijnej.
Ze smutkiem należy stwierdzić, że III RP także nie przyniosła zmiany w tym względzie. Poniekąd jest to zrozumiałe. Łatwiej jest zarządzać zakompleksioną biedotą zapatrzoną w obce wzorce, wyzbytą z dumy, tożsamości i uzależnioną od łaskawej ręki przyjaciół królika.
Wyobrażacie sobie państwo obecną klasę polityczną w konfrontacji z obywatelami którzy są niezależni finansowo, którzy nie mają żadnych kompleksów, którzy są świadomi swych praw?
Ja nie ukrywam, że w chwilach złości i frustracji wizualizuję sobie takie starcie, a w uszach mam szum husarskich skrzydeł. Kto wie? Może już kiełkuje gdzieś w Polakach mentalna rewolucja. Lubię sobie wyobrażać, że hasłem tego zrywu będzie ni mniej, ni więcej tylko:
"Wolność, głupcze."
Inne tematy w dziale Rozmaitości