Obejrzałem pierwszą część "Trzech kumpli". Ale nie będę komentował samego filmu, ponieważ jego treść jest porażająca dla każdego, kto potrafi zrobić użytek ze swojego umysłu. Chciałbym natomiast nawiązać do jednego zdania, które w nim pada: "Byliśmy wykonawcami pomysłów ludzi z PZPR"*
I teraz właśnie chciałbym, aby ktoś wytłumaczył mi jak małemu dziecku: jak to jest - rozmawiamy o agentach - ludziach, którzy byli łamani, ale najczęściej typowano ich spośród tych, którzy chcieli coś zmienić. Ludziach, którzy byli narzędziami w rękach SB. Rozmawiamy o SB-kach - pokazują się juz na szczęście wystawy takie jak "Twarze bezpieki". Ale to też były tylko narzędzia. Zbrojne ramię partii.
Dlaczego nie rozmawiamy o tych, którzy tym wszystkim kręcili ? O sekretarzach gminnych, sekretarzach POP w zakładach pracy, sekretarzach komitetów miejskich ? W większości tępych bucach z awansu, którzy mieli "waaadzę" i którzy tę władzę wykorzystywali do niszczenia ludzi.
Jak to jest, że 19 lat po "upadku komunizmu" żadna forma rozliczeń z tymi kanaliami nie została przeprowadzona ? Czy możemy sobie wyobrazić powojenne Niemcy, gdzie na salonach brylują szefowie NSDAP ?
Mnie nie chodzi bynajmniej o rozliczanie szeregowych członków, którzy zapisywali się do świętego spokoju i ich przynależność do partii ograniczała się do płacenia składek. Ale przecież żeby w tej strukturze awansować trzeba było wykazać się odpowiednią linią, postawą i umiejętnościami !
Pamiętam artykuły w GW z początku lat 90 wzywających do asymilacji partyjniaków, tępiących "jaskiniowy antykomunizm", ale przecież w tej chwili AM nie ma już takiego rządu dusz. Dlaczego więc teraz nie rozmawiamy o pełnej dekomunizacji ? Ludzie, którzy wtedy mieli coś do powiedzenia dobiegają emerytury, dla częsci z nich, zarządzających, albo usadowionych na ciepłych posadkach w spółkach kolegów, zakaz pełnienia funkcji publicznych nie będzie stanowił żadnego problemu.
Czy nie istnieją społeczne formy nacisku, które spowodowałyby, aby jakakolwiek ustawa ograniczająca wpływ tych ludzi na naszę rzeczywistość miała sznsę pojawić się w sejmie? Dlaczego nie rozmawiamy o przywróceniu poczucia elementarnej sprawiedliwości ?
Niech mi ktoś to wytłumaczy jak małemu dziecku, zanim kolejny raz trafi mnie szlag oglądając wypasionych komuchów śmiejących mi się w twarz.
* Być może cytat nie jest dokładny, ale oddaje sens.
Inne tematy w dziale Polityka