Mówię o mainstream-owych mediach oczywiście.
Podejrzewam, że część osób głosujących na PO miała dosyć Kaczyńskich niekoniecznie jako polityków. Wylewające się non-stop na nich kubły pomyj bryzgały tak mocno, że każdy z niepokojem oglądał nogawki, czy przypadkiem czegoś na nich nie ma. Liczyli na to, że po odsunięciu PiS-u, Kaczyńscy po prostu znikną ze sfery publicznej. Kaczuszka zanurkuje i pozostaną tylko leniwie rozchodzące się na powierzchni kręgi.
Tymczasem - media nie pozwalają zapomnieć kto jest złym wilkiem i ciągną tę bajkę mimo, że i młody leśniczy uśmiecha się z wyższością i babcia po liftingu zamieszkała znów w swoim domku, nie mówiąc o czerwonym kapturku, który znów może dziarsko buszować w lesie.
No i tu coś nie gra. Internet, który jest dobrym barometrem chwilowych nastrojów obiegł już dowcip: "Szef TVN24 do dziennikarzy: Kochani, przez dwa lata waliliśmy w obóz rządzący. Tak dalej być nie może. Jesteśmy telewizją niezależną i to zobowiązuje. Teraz będziemy kopać w opozycję".
Aż cisną się tu na usta frazy, które tak dobrze poznaliśmy w latach 90-tych: zoologiczny antykaczym, ludzie chorzy z nienawiści, psychopaci konfliktujący naród. Heh, autorytety wpoiły swoje. Ciekawe, że teraz nie dostrzegają belki.
Fakt, że przeciętny oglądacz zaczyna zauważać, że ktoś go robi (robił) w konia, nakłada się na drugi element: w Polskiej tradycji nie ma zwyczaju pastwienia się nad przegranym. A jeśli co drugie słowo podkreśla się "miażdżącą porażkę", a na odchodne jeszcze sprzedaje kopniaka, to takie zachowanie musi budzić niesmak. Zwłaszcza wśród tych, którzy nie tak dawno dali się przekonać do potrzeby spokoju, spolegliwości i umiaru.
P.S.: trochę prywaty - właśnie uruchomiłem serwis o "trudnych" ludziach, na który serdecznie zapraszam Trudni.pl
Inne tematy w dziale Polityka
