Przekaziory pięknie prowadzą narrację konfliktu Miller-Anodina: a ci powiedzieli, a tamci się ustosunkowali, a ci znów nie wiedzieli ale zripostowali... a że kto jest winien ?
Pierwsza zasada: nikt nie może być sędzią we własnej sprawie.
Ustalaniem przyczyn katastrofy nie może zajmować się instytucja, która wydawała pozwolenie na funkcjonowanie feralnego lotniska i przedłużała resurs dla samolot, który spadł. Nie może nią być też przedstawiciel organizatora wyjazdu, który odpowiedzialny jest za ewentualne błędy w przygotowaniach.
Przekomarzania na linii MAK – komisja Millera w jakimkolwiek poważnym państwie zostałyby wyśmiane zarówno przez prawników jak i dziennikarzy.
Kto wobec tego powinien zająć się wyjaśnianiem szczegółów tej katastrofy ?
Ustalmy fakty:
- Polska należy do NATO, która to organizacja jest paktem militarnym (wojskowym)
- Maszyna, która spadła była maszyną należącą do pułku wojskowego
- Na pokładzie samolotu znajdowali się wysocy dowódcy wchodzący w struktury tego paktu
- Maszyna spadła na terytorium kraju, które do paktu nie należy, ale mimo wrogiego nastawienia próbuje współpracować z czołowymi przedstawicielami tego paktu
I nie ma siły - musi znaleźć się mąż stanu, który powie „sprawdzam” zarówno naszym sojusznikom jak i wrogom. I spowodowanie aby taki człowiek miał wpływ na naszą politykę jest istotne.
A kolejne konferencje MAK –a, Millera, Klicha, Hypkiego i innych pajaców, to hucpa i brzęczenie much w uszach.
Inne tematy w dziale Polityka