Kiedy pierwszy raz usłyszałem o Jacku Karpińskim, a było to chyba jeszcze w latach osiemdziesiątych, zrozumiałem, że socjalizm jako system prędzej czy później będzie musiał upaść. System, w którym wizjonerzy i ludzie wyprzedzający swoją epokę skazani byli na emigrację (bądź emigrację wenętrzną) nie miał żadnych szans na rozwój, a nawet przetrwanie.
Kiedy dwa latat temu przeczytałem jak z Jackiem Karpińskim obeszła się odrodzona Rzeczpospolita (www.pb.pl/Default2.aspx) utwierdziłem się w przekonaniu, że wcale tak daleko od tego socjalizmu nie odeszliśmy. I że naprawdę trudno będzie nam gonić świat, kiedy ludzie o takich umysłach muszą dalej zmagać się z systemem.
Kiedy dzisiaj usłyszałem o śmierci Jacka Karpińskiego pomyślałem, że pewnie minie trochę czasu, zanim znowu o jakimś z naszych rodaków będzie można powiedzieć, że wyprzedził światowe trendy rozwoju technicznego.
Inne tematy w dziale Technologie