No i stoję jak cieć z tym swoim numerkiem w dłoni, patrząc na chamski ryj, który z pogardą powtarza mi po raz kolejny: „Nie mamy pana płaszcza, no i co nam pan zrobi ?” Podobne uczucie towarzyszyło mi chyba tylko za czasów głębokiej komuny, kiedy próbując wyobrażać sobie przyszłość, ciągle musiałem mierzyć się z obezwładniającą świadomością niewielkiego wpływu na swój własny los.
„Szef szefów” ma już wszystko poukładane, a merdia próbują mi wlać tę jego wizję bezpośrednio na moje biedne, poorane już zwoje mózgowe. Nie jestem już młody, ani specjalnie wykształcony, podejmę też w najbliższym czasie wyzwanie wyniesienia się z miasta. Czyli wsteczniak. I dlatego chcę zacząć swój własny projekt.
Mój projekt ma roboczy tytuł „Godzina dla Polski” i jest bardzo minimalistyczny.
Jedna godzina tygodniowo, którą chcę poświęcić absolutnie bezinteresownie aby mój syn żył w lepszym kraju. Coś jak praca społeczna, ale w mikroskali, przeniesiona do własnego ogródka. Ponieważ poziom kreatywności jakoś mi ostatnio osłabł, chciałem prosić szanowne grono o wsparcie mnie w wymyślaniu: „Co dla Polski można zrobić przez godzinę w tygodniu ?”.
Założenia są takie:
- Działalnie nie powinno być dłuższe niż 1 godzina tygodniowo (+ew. dojazdy)
- Działanie nie może być wirtualne, musi pozostawić po sobie realny ślad
- Działanie nie powinno stać w sprzeczności z obowiązującym prawem
- Działanie nie powinno być w jakikolwiek sposób zinstytucjonalizowane
- Działanie nie powinno wymagać nadmiernych (ach, cóż za względne pojęcie) wydatków finansowych
- Działanie powinno być na tyle atrakcyjne, aby móc zachęcić do niego innych.
Za pomoc przewidziałem nagrody:
- Nagroda główna – 500 zł z moich zaskórników + wykonywanie pomysłu przynajmniej przez 3 miesiące (razem 12 godzin mojego życia)
- Nagrody pocieszenia – opublikowanie pomysłów na blogu dla potomności i Google’a
********
Możecie spytać: dlaczego? Mój ulubiony Jack Nicholson (ulubiony jako aktor, nie jako człowiek) w filmie „As Good as it Gets” gra owładniętego nerwicą natręctw pisarza romansideł. Oczywiście próbuje się z tego leczyć (z nerwicy, nie z pisarstwa), ale podczas jednego ze spotkań terapeutycznych zadaje sobie pytanie: ”A co, jeżeli lepiej być nie może ?”
Inne tematy w dziale Polityka