W poprzedniej rzeczywistości byłem młodym naukowcem, i moją domeną były magiczne substancje, zwane hydrokoloidami.
To one wspomagają walnie powstawanie emulsji, galaret (czyli żeli) itp. układów funkcjonalnych.
Nawet udało mi się opublikować artykuł na ten temat, a dokładnie – na temat charakteryzującej te układy lepkości w, jak to się nazywało, RFNowskim czasopiśmie naukowym.
Po tej stronie kurtyny, towarzysz minister nagrodził mnie (dla równowagi?) za współautorstwo podręcznika akademickiego.
No, było-minęło, ale kiedy brukselski Misiek - ten, któremu szyja (podobnie, jak kręgosłup), w wyniku zmian ewolucyjnych zanikła, miał spicz o obciachu, zacząłem się zastanawiać, czy on jest bardziej lepki czy śliski ?
Za tym, że jest lepki, przemawiałoby to, że jest ewidentnie tłusty i to więcej niż w jednym znaczeniu.
Nawet , kiedy w zaprzyjaźnionej serdecznie TVN24 charakteryzatorka wysypie na niego kilo, użyjmy terminologii kulinarnej - panierki, to po kwadransie przebywania przed kamerą, charakterystyczny błysk przez posypkę prześwitywać zaczyna.
Ale kiedy słuchałem tego, co recytuje, byłem skłonny uznać, że jednak bardziej śliski jest, bo z ust mu , jak z tubki, wypływała najprawdziwsza wazelina.
W końcu, przestałem się zastanawiać, bo każdy, kto się z tłustą plamą miał kiedyś wątpliwą przyjemność zetknąć wie, że co tłuste to i śliskie. No tak to jest.
Przykładem może być dobrym tutaj galareta (świńska w szczególności):
trzęsie się toto, a jak do chwycenia przyjdzie, to się wyślizguje, chociaż i lepi.
Kiedy patrzyłem na Miśka (brukselskiego), jak zarabiając na (jeszcze) lepiej płatną posadę, pyszczył do pustej sali, próbując rozpaczliwie a bezskutecznie dopiąć przyciasną marynarkę na obwisłym brzuchu, pomyślałem sobie, że oszczędność jest cechą dobrą, byle nie do przesady:
przecież za tych marnych kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie, stać Miśka (brukselskiego), żeby sobie kupił ubranie w rozmiarze XXXXXXL, a nie donosił wyciągnięte z dna szafy, jeszcze zetchaenowskie, a więc co najmniej 10 letnie szatki.
Bo w ten sposób tylko eksportuje obciach, i to w zeetchaenowskiej, a więc przechodzonej, wersji.
A choćby nie wiem, jakby śliski był, to się w stare ubranie (w przeciwieństwie do nowej partii) nie wciśnie.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka