Kiedy już masywna dłoń goryla zasłoniła kamerę i rozpoczął się roboczy dinner, o czym wczoraj na gorąco (nomen omen) doniosłem, zająłem się oglądaniem meczu siatkarskiej Ligi Światowej Polska (b) – USA (a), podniecanie się widokiem zamkniętych drzwi do jadalni, pozostawiając państwu dziennikarzom z TVN24, TVP i Polsat News.
Nasza reprezentacja młodzieżowa zlała amerykańskich wyjadaczy 3:0 i to akurat widowisko było (przynajmniej dla mnie) naprawdę ekscytujące.
Potem wymieniłem jeszcze na blogu kilka zdań z komentującymi, na temat menu wspomnianego roboczego dinnera
(
jak udało się ustalić TVN24 – ech, te ich „dojścia”…- ,
menu obejmuje: tatar z pstrąga, krem z dyni, pieczoną pierś perliczki oraz - na deser - pralinki czekoladowe z sorbetem pomarańczowym. Serwowane są trzy rodzaje win: m.in. francuskie Bovier et Fils Chablis z 2009 roku oraz portugalskie Quinta da Gaivosa Douro z 2005 roku.)
i przyznaję, że ze wszystkich zgłaszanych propozycji, najbardziej trafiła mi do przekonania ta zaproponowana przez
Białkowskiego, że głównym daniem była specjalność Pana Domu, czyli
kiełbasy długie.
Kiedy jednak wypiłem poranną kawę, doznałem (przykrego – ot, paradoks) olśnienia:
głównym daniem roboczego dinnera , była wczoraj Gruzja, której prezydenta, Prezydent Komorowski zaprosić nie uznał za stosowne, choć niby-państwo Kosowo, miało swą reprezentację.
Zamysł miał być sprytny (że niby dinner roboczy z Obamą, ale i Miszka też swoją porcję dostanie . Na wynos, ale jednak).
Kłopot w tym, że taka Gruzja, to dla zgłodniałego Miszki zimnaja zakuska, a nie dinner żaden, nawet roboczy.
Bo Gruzja dla Miszki, to na jeden ząb, czyli tut tol’ko raz kusnut’.
Martwi mnie jednak to wczorajsze menu niepomiernie.
No dobra, a jak już tę Gruzję Miszka łyknie, to co Pan Prezydent Miszce zaproponuje? Hm ?
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka