Na dziedzińcu – grupa młodych ludzi z racami, petardami i butelkami wina musującego (nie mylić z szampanem), na balkonach – takoż (no, może z tą różnicą, że bez rac).
Radość (dosłownie) strzela i z trawnika przy zamarzniętej fontannie i z balkonów.
O – choćby z tego balkonu pod… nieważne pod którym.
Mieszkanie 105 m2, kupione za ok. 8500 zł za m2. Kredyt – jakieś 80%. W szwajcarskich frankach.
Piętro niżej, ci urzędnicy z magistratu, mają 70 m2, ale za to pensje mniejsze, niż w korporacji.
Z kolei ci, co stoją na dole, kupowali „na górce” – za jakieś 9500 zł za m2. Kredyty już wtedy dawali na 100% wartości mieszkania.
Nawet, jak ojce hektary sprzedali i się przeflancowanym do stolicy dzieciom, do kwadratu (taki żargon) dołożyli, to i tak z 800 000 zł do spłacenia zostało.
Wszyscy się oni cieszą, jakby mieli nie po 28-35 lat, a po co najmniej 65 i wszystkie kredyty spłacone, co do frania.
W naszym obwodzie, Prezydent dostał 70% (to nie o kredycie, a o poparciu) - czyli musiał się podobać, bo gdyby się nie podobał, to by dostał mniej.
Jest zatem dobrze, stabilnie i z tzw. dobrymi widokami na przyszłość.
Stąd ten śmiech perlisty.
Gogola chyba jednak moi sąsiedzi nie czytali – nawet po polsku, o oryginale nie wspominając (zresztą, Gogol w oryginale nie jest in english).
Pytania, „z czego się, śmiejecie?” nie zrozumieją.
Odpowiedzi na pytanie – też nie.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka