Jest miło, telewizje informacyjne starają się jedna przez drugą, żeby było jeszcze milej.
W TVN24, Grzegorz Dziemidowicz (tak, ten ze stanowojennego Dziennika Telewizyjnego…) i Andrzej Jonas, tłumaczą Polakom, że to ważny dzień.
Transmisja od momentu lądowania – live.
Przed Pałacem Namiestnikowskim – pełna gotowość.
Wjeżdża limuzyna i już można się witać. Tym razem nie na misia, ale to kwestia przyszłości.
Grają hymn, tak dobrze mi znany hymn CCCP.
Redaktor Dziemidowicz , pewnie zna ten hymn jeszcze lepiej, niż ja, ale ja nie jestem w kwestiach rosyjskich zawodowcem – jedynie utalentowanym amatorem (jak większość Polaków).
Teraz nasza kolej: Pan Prezydent i Pierwsza Dama , prawdopodobnie śpiewają hymn. To znaczy, nie słychać, jak śpiewają, a widać, jak ruszają ustami.
Po hymnach - uśmiechy wzajemne, zrozumienie też wzajemne,
Maleńka grupka oszołomów, upchnięta gdzieś w ulicę Ossolińskich pyszczy – ale to taki polski folklor.
I nagle, na zakończenie, defilada kompanii honorowej, w rytm….Warszawianki !
Tej jawnie antyrosyjskiej (nie antysowieckiej – antyrosyjskiej) pieśni, której refren brzmi (to dla mieszkańców Miasteczka Wilanów):
Hej , kto Polak , na bagnety – żyj swobodo, Polsko żyj !
Rany Boskie… Jeszcze naród to na serio weźmie…
Chyba, że chodziło o ekstraordynaryjne uczczenie wizyty Prezydenta Miedwiediewa, i uznano, że pierwsze słowa Warszawianki:
„Oto dziś dzień krwi i chwały” najpełniej oddają ten wspaniały stan resetu w stosunkach Rosji z jej bliską zagranicą.
No nie wiem..