Lubię, jak na poważne tematy wypowiadają się celebryci.
Bo jest wtedy śmiesznie. To znaczy najczęściej jest.
Bo czasem, oprócz tego, że jest śmiesznie – jest strasznie (Rosjanie mówią w takich razach: i smieszno – straszno!)
Celebryta Rybiński strzelił takiego bronka, że zmarszczki się ze śmiechu wygładzają; mianowicie, iż Joanna Kluzik-Rostkowska ma szansę zostać Margaret Thatcher, powiedział.
Ale po chwili zmarszczki wróciły na swoje miejsce: uświadomiłem sobie, że celebryta Rybiński chce wplątać Polskę w neokolonialną wojnę z Argentyną i w pacyfikację górników naraz.
I z tego nie ma co się śmiać.
Pół biedy z Argentyną! Już sobie wyobrażam, jak ta sprofesjonalizowana przez ministra Klicha, polska Marynarka Wojenna, płynie na tych swoich kajakach i tratwach do Argentyny …
Nim dopłyną, to macherzy od politmarketingu wymyślą sobie na miejsce Pani Joanny kogoś innego, i nasze matrosy będą musiały zawracać i znów miesiącami pagajować do Gdyni.
Za to z górnikami, to już nie jest śmieszne:
W tej dziedzinie mamy znakomite, polskie wzorce. Ba! Żyją sobie jeszcze wygodnie sprawdzeni fachowcy od pacyfikacji śląskich kopalń 28 lat temu i chętnie by sobie dawne, dobre czasy przypomnieli.
Na całe szczęście, celebryta Rybiński nie przewidział, że nie ma szans, aby Pani Joanna została drugą Margaret Thatcher:
żeby tak się stało, musiałaby biegle znać angielski.
Ale, dla równowagi i na pocieszenie, nie jest też możliwym, żeby Margaret Thatcher stała się drugą Kluzik-Rostkowską.
Żadną, jak to się przed wojną mówiło - miarą.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka