Dziennik.pl, to nie jest jakiś tam sobie portal.
To jest (internetowa) gazeta opiniotwórcza (nie żartuję).
I dlatego mam go w swoich bookmarks (nie piszę ulubionych, bo napisałbym nieprawdę, a to nieładnie). Czytam regularnie i uważnie.
Kiedy wczoraj wieczorem zamykałem kompa, na pierwszym miejscu widniała wiadomość
informująca o tym, że prosto z Łodzi, najważniejsi politycy PiS pojechali do Torunia. Tego dnia imieniny obchodził bowiem ojciec Tadeusz Rydzyk.
Cholera, Tadeusza, imieniny popularne, ale żeby dawać ten materiał przed informacją o podpisaniu przez nasz rząd umowy z Rosją na dostawy gazu, które przyspawają nas do Gazpromu na wiele lat?
Kiedy włączyłem kompa dziś o 7 rano – imieniny u o. Rydzyka dalej królowały na stronie tytułowej, choć po informacji o gazowym kontrakcie stulecia – ni śladu.
Ha, Polacy – naród imprezowy i to dobrze, że Dziennik.pl podaje informacje o tym, gdzie się drugi sort (taka prawda, pisiorstwo, to drugi sort, ) polityków i duchownych bawi.
Szkoda tylko, że Dziennik.pl nie podał nic o imieninowych wypadach polityków, jakby to nasi odwieczni sąsiedzi i od niedawna przyjaciele określili – pierwowo sorta.
A z tego co usłyszałem, jak to się teraz mówi na mieście, politycy z partii konkurencyjnej mieli trudniej, bo po pierwsze, musieli się podzielić, a do tego drogę mieli nieporównanie dłuższą do pokonania:
Jedna część pojechała aż do Trójmiasta, a druga – w przeciwnym kierunku, bo pod Wawel.
Też na imieniny, też na Tadeusza, ale za to do biskupów !
Żeby było bardziej tabloidowo, wieczorem, w dzisiejszym Dzienniku.pl ekscytujący tekst o
najskrytszych marzeniach Pani Joanny Kluzik-Rostkowskiej, opatrzony zdjęciem Prezesa, tym samym, o którym już pisałem* (autor Bartłomiej Zborowski, PAP).
Nie trzeba czytać wynurzeń Pani Kluzik-Rostkowskiej, a wystarczy spojrzeć na zdjęcie tego frustrata i wiecznego loser’a, żeby nie tylko się dowiedzieć, ale i zrozumieć, iż zmiana na stołku prezesa PiS jest wręcz konieczna.
Skorzystam jednak z okazji, żeby Panu Tomaszowi Wróblewskiemu, naczelnemu Dziennika, zadać pytanie (mam nadzieję, że odpowie):
czy kondycja finansowa kierowanego przezeń pisma jest tak słaba, iż do wszystkich materiałów nt Jarkacza musi używać ciągle tego samego zdjęcia?
Pytam, bo o jakąkolwiek osobistą niechęć do Kaczora, Pana Wróblewskiego nawet nie śmiem posądzać.
A jeśli mi Pan Tomasz Wróblewski nie odpowie, a jutro czy pojutrze znów zobaczę to zdjęcie-wytrych czy zdjęcie-szablon, to będę wiedział, że Dziennik, po przejęciu z rąk niemieckich, cieniutko przedzie.
I o tym kolejną notkę napiszę.