Jak każdy człowiek mam swoje słabostki i pewne rzeczy lubię bardzo, a nawet bardziej, niż bardzo.
Na przykład sprzeczności bardzo lubię.
A lubię je za to, że zmuszają do myślenia.
O, taka, pierwsza z brzegu sprzeczność mi się ostatnio spodobała:
Mój Premier zapowiedział ofensywę legislacyjną i zaraz po tym zamknął się w Sejmie, co brzmi, przyznacie Państwo, ewidentnie defensywnie.
Lubię też przesadę i to ogromnie.
Spodobało mi się dlatego to pełne uwielbienia wystawanie, wysiadanie i wylegiwanie dziennikarzy pod drzwiami sejmowego buduaru Mojego Premiera i czekanie na najmniejsze uchylenie drzwi, ruch klamki najlżejszy, czy skrzyp zawiasów najcichszy.
Choć wołałbym, aby dziennikarze poszli dalej (nie za wspomniane drzwi, ale dalej w okazywaniu Władzy uwielbienia poszli).
Gdyby tak moja ulubiona redaktor Magda, padła przed Moim Premierem w ekstazie na kolana.
A mój ulubiony redaktor Jacek, w dłoń Go ucałował.
A redaktor Kamila – w buty.
I bardzo proszę, żeby Administracja nie posądzała mnie i o propagowanie tu jakichś perwersyj – nic z tych rzeczy: wszak już Mickiewicz pisał, a nawet opublikował:
„Gdy poselstwo paryskie Twoje stopy liże”,
tak że ta technika ma co najmniej 150 lat, a może i więcej.
Lubię także dbałość o szczegół. Bo dodaje życiu smaczku.
I tu już króciutko, bom zgłodniał, a ja także i pojeść dobrze lubię, a zapach z kuchni dochodzi znakomity:
Cieszy mnie to, że mój Premier, troszcząc się o ustawy, nie zapomina o ustawkach.
Choćby takich, jak ta opisana powyżej.
A teraz mogą mi Państwo życzyć smacznego.
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka