Dziś o 8 rano, tak, jak i wczoraj wieczorem, ten sam na 3 pierwszych miejscach Salonu zestaw firmowy:
Obserwator z daleka – jak zwykle o PiSie i jak zwykle o Jarkaczu i jak zwykle - tak jak zwykle.
Guy i Fawkes – analizuje ważny wywiad Prezesa dla Rzepy i pisze to, co już dawno można było usłyszeć, przeczytać, zobaczyć we wszystkich możliwych mediach.
Żeby nie powtarzać całości - użyję skrótu myślowego: Ale gooopi Kaczor !
Pan Osiecki przejechał się po Naszym Dzienniku w tekście, który w pełni uzasadnia opinię, że dumne niegdyś zawołanie Salonu: „niezależne forum publicystów”, stało się tym, co w mojej, reklamowej branży, nazywa się selling line.
Coś, jak „czujesz i wiesz” przy logo Radia Zet, albo „z przyjemnością”, pod nazwą hipermarketu Real.
No, to widać, że na Salonie mamy, jakby to powiedział mój ulubiony klasyk epoki gierkowskiej , trynd albo jak kto woli – podium Salonu reprezentuje pełne spektrum poglądów.
A z tryndem, jak z prądem rzeki (to akurat chińskie) się nie walczy.
Napiszę więc, że PiS jest poooorąbany, Jarkacz jest poooorąbany, Migalski jest zaaaajebisty, a Kluzik-Rostkowska, to już jest ... ohohoho !!!
I jeszcze dodam, że katastrofę spowodował Kaczor (pijany, oczywiście), który naciskał.
A piloci byli i pod presją i pod datą (dobrą).
No, i wtedy się tekst w trynd wpisze, a w pełnym spektrum wspomnianym, o podium nie wspominając – zmieści.
Pisać przecież umiem.
Jest tylko jeden, cholera, problem:
Otóż ja golę nie tylko twarz , ale i głowę i czasu spędzam przed lustrem więcej, niż przeciętny Polak, toteż moje stare lustro, które niejedno już widziało, mogłoby jednak nie wytrzymać.
A ja, bez lustra, mógłbym się paskudnie pozacinać...
Chyba jednak w trynd i do spektrum wpasować się nie zechcę. Inni są w te, przepraszam, klocki, znacznie lepsi.
Na otarcie (sobie) łez, odniosę się zatem do tekstu GF, a konkretnie do tej części wywiadu z Prezesem, której GF nie omówił, a która mojej zawodowej domeny dotyka; do jakości komunikacji w kampanii prezydenckiej mianowicie.
Napisałem o tej kampanii i wyczynach pożal się Boże sztabowców, parę notek jeszcze w trakcie jej trwania* , a podsumowałem - zaraz po jej zakończeniu.
1. W tej kampanii popełniono wręcz elementarne błędy.
2. Abstrahuję od tego, czy mówić o Smoleńsku, czy nie. Tu nie ma jasnej odpowiedzi. Ale można było wykorzystać wielki ruch, który zbierał podpisy. To był polski rekord, bo zebrano dwa miliony podpisów.
3. Można było przeprowadzić dobrą kampanię telewizyjną, a był jeden spot kompletnie niezrozumiały dla nikogo.
4.Przede wszystkim można było doprowadzić do takiej mobilizacji partii jak w 2005 roku. Wtedy spotkania były liczone w tysiącach. Teraz było ich dużo, dużo mniej. Niektórzy nie chcieli w nich uczestniczyć.
Mam oczywistą satysfakcję, że nie wszyscy w PiSie zgłupieli i na te kampanijne plewy, serwowane, jako wyśmienitej jakości wypieki, nabrać się dali.
I wiem też jedno: w wyborach parlamentarnych kampania PiSu będzie inna, niż ta żenada (staram się być uprzejmym), zaprezentowana przez Sztab w ostatnich wyborach. Co znaczy, że będzie lepsza, bo gorzej, już być nie może.
PS. Na urodziny Salonu zaproszeni zostali i Pan Migalski i Pan Arłukowicz – no, od razu widać, że jest, pisząc po przedwojennemu - byczo.
To też się chyba teraz pełne spektrum nazywa?
http://ewarystfedorowicz.salon24.pl/203620,jak-sztab-przerznal-prezesowi-wygrane-wybory
Kopiowanie do użytku publicznego, zamieszczonych na tym blogu tekstów, możliwe jest tylko za moją zgodą.
Kamieniec Podolski - stąd pochodzi moja rodzina
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka